PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Krzysztof Koehler
  29.06.2012
W korkach, zrywami, powoli wprzód toczy się przez Manhattan w niewiadomym kierunku biała limuzyna. Na przełaj, przez miasto, gdzie - jak cytuje się Zbigniewa Herberta - „walutą obiegową stał się szczur”. Na przełaj, przez miasto, po którym „Krąży widmo kapitalizmu”, gdzie anarchiści i przeciwnicy systemu manifestują, urządzają happeningi i zamachy; przez miasto, gdzie w proteście na Times Square podpala się mężczyzna.

Przez to samo miasto, podobno, przemieszcza się wielka kawalkada pojazdów Prezydenta; ruch zatrzymywany jest też dlatego, iż przez miasto sunie kondukt żałobny zmarłego rankiem „sufickiego” rapera – ostatnie już, nie bijące serce religii w świecie. Taki jest Manhattan w filmie "Cosmopolis" Davida Cronnenberga.
 
"Cosmopolis" Davida Cronenberga, fot. Monolith

Wewnątrz przemieszczającej się i stojącej w korkach miasta  limuzyny, uczynionej na obraz i podobieństwo pracowni Marcela Prousta, klimatyzowanej, odseparowanej  przed dźwiękami z zewnątrz,  chroni się przed miastem i obserwuje je  zimnym okiem 28-letni multimiliarder  Eric Packer (Robert Pattinson): człowiek, który w ciągu tego jednego dnia, w ciągu tej jednej podróży do przeznaczenia roztrwoni fuzję największego majątku na świecie: swego i swej niedawno poślubionej żony, której nie może posiąść - Elise Shifrin (Sarah Gadon).
Droga jego rozpoczynana rankiem rozkazem: „Jedziemy się ostrzyc”, wiedzie bowiem do spotkania Packera z czyhającym na jego życie zamachowcem (Paul Giamatti). Film w całości wypełniony jest tą podróżą dziwaczną, przerywaną na posiłki z żoną czy seks z innymi kobietami a przede wszystkim – rozmowami: w większości odbywającymi się w zimnej, klimatyzowanej ciszy  limuzyny. Dotyczą wszystkiego: pieniędzy, sensu życia, biznesu, analiz rynkowych, rozważań o śmierci, chorób, pożądania.

Kim jest Eric Packer? Mówi o sobie „wychowany przez wilki”  - wizjoner i praktyk cyberkapitalizmu. Człowiek, którego sposobu myślenia i postępowania nie potrafię zrozumieć, tak obcy mi jest mentalnie i duchowo. Czy jest wrażliwy? Czy potrzebuje tak naprawdę bliskości? Czy rzeczywiście chce żyć jak inni?  Czy jest rozkapryszonym przez mamonę dzieciakiem, który uważa, że wszystko może mieć? Czy dociera do niego świadomość śmierci, bólu, czy chce coś w swoim życiu zmienić? Czy jest portretem nowej generacji biznesu światowego? Czy widać w nim wykrzywioną ironią postać współczesnych elektronicznych miliarderów w dżinsach, przejmujących bezrefleksyjnie rządy nad światem za pomocą ekranów komputerowych i ciągle przyrastających w technologiczne nowinki komunikatorów?
Nie rozumiem go; nie pojmuję; nie pojmuję tak samo tego, co ma się z nim wydarzyć, choć wiem, że ostatnia scena z filmu, długa, chaotyczna, ale ważna rozmowa z zamachowcem pokazuje mi dwóch ludzi, którym życie się chyba jednak nie udało: jak awers z rewersem połączeni. Czy kula wystrzelonego przez jednego w kierunku drugiego połączy ich jak paciorki korali łączy wspólna nitka? Obaj patrzą na życie z perspektywy: jeden zawodu, odtrącenia, pogubienia, drugi kariery, strzeżonego apartamentu, klimatyzowanej limuzyny.

De Lillo (autor powieści), Cronenberg (reżyser ekranizacji) stawiają temu światu dosyć bolesną diagnozę. Czy jest jakaś nadzieja? Niby – religia sufickiego rapera? A może przestrzelona ręka Packera – jedyny dowód na to, ze realne cierpienie urealnia istnienie i  przydarza się naprawdę; a to już zupełnie co innego niż śmierć obserwowana w TV na ulicy, widziana zza szyby limuzyny? Ale co to za lekcja? I czego diagnoza dotyczy?
Film przygniata ciężarem; dotyka trudnością formy: zbliżony jest do widowiska teatralnego: mało postaci, długie dialogi, sceny zamykane wypowiedzianymi pointami.

Ciekawe są reakcje ludzi, wychodzących grupami i pojedynczo w trakcie seansu: najpierw są głośne komentarze, potem westchnienia, wybuchy śmiechu, wreszcie ostentacyjny stuk szpilek damskich butów po schodach.
Nie po to idzie się do kina, aby teatr oglądać, do którego wszak się nie chodzi.
 A może jeszcze tak: trudno słucha się rozmów, których się nie rozumie. Nie da się słuchać o problemach, nad którymi się nie zastanawia. Czy mnie dotyczy pustka życia cyberkapitalisty?

Packer dźwiga jakiś ciężar. Od pierwszej do ostatniej sceny i wcale nie wiem czy się od niego uwalnia.  Czy nadejdzie śmierć? A nawet jeśli nastąpi,  to czy jest w stanie od ciężaru go wyzwolić?
Film przenosi ten ciężar trochę więc na moje barki, na barki widzów.
Kto lubi uginać się pod ciężarem?

Lepiej wyjść w gorącą noc, gdzie grają Niemcy z Włochami.

Tam wszystko wydaje się prostsze.

Krzysztof Koehler
portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Na dzień przed szturmem kin…
Box Office. Polska poza Euro, czyli stopniowy powrót widzów do kin
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll