PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Krzysztof Koehler
  12.04.2012

Krytyk wie lepiej, krytyk ci opowie. Jaki powinien/nie powinien być współczesny film o Rosji?

Widziałem ten film w Koszalinie na Festiwalu „Młodzi i film”. Jak się często niestety zdarza podczas festiwalowych pokazów, gdzie wszystko na równi jest interesujące i wszystkiego usiłuje się doświadczyć prawie jednocześnie, spóźniłem się. Ciężarówka już jechała a pasażer opowiadał swoją dziwną powojenną historię. W planie miałem „zapoznanie się” z filmem i kolejny seans. Nigdzie nie poszedłem, wbity w fotel siedziałem do końca, przerażony, poruszony do żywego filmem „Szczęście ty mojeSiergieja Łożnicy, powtarzając sobie: czemu nasi debiutanci fabularni są tacy… prywatni, osobiści, skupieni na swoich historiach, czemu wciąż wierzą (kto ich tego uczy?), że współczesne, post-modernistyczne kino nie uniesie opowieści symbolicznych, poważnych narracji, a nie daj Bóg by miało mierzyć się z „rzeczami wspólnymi”, wymierzać, oj, przepraszam bardzo, celowo odwołuję się do tego zohydzonego szkołą zwrotu, „sprawiedliwość widzialnemu światu”. No, ale potem dowiedziałem się, iż Siergiej Łożnica, to taki nasz Kieślowski, który przeszedł od dokumentu do fabuły, stąd ze światem mierzył się jako z materią:
a. istniejącą;
b. doskwierającą;
c. domagająca się wiernego opisania.
Film "Szczęście ty moje" przeszedł przez nasze kina studyjne, a teraz właśnie wchodzi do salonów sprzedaży DVD. Stąd piszę też po to, by Państwa zainteresować problemem jaki stawia.

"Szczęście ty moje", fot. Against Gravity

Uderz w stół a nożyce… Od razu od pewnych znajomych usłyszałem to samo, co w recenzji Jakuba Sochy z Filmwebu: „Nic się nie zmienia. Błoto wylewa się na ulicę, ludzie brodzą w nim po kolana. Mieszkania są ciasne i nieprzewietrzone – wilgotna i brudna pościel, pomieszczenia przesiąknięte dymem. Zakutane baby, zapite chłopy. Ta sama melodia: złote zęby, wódka i policyjna pałka. Jakby nie można było inaczej – jakby o dzisiejszej Rosji można było opowiadać tylko w jeden sposób: pławiąc się w zwyrodnieniu, beznadziei, tępocie; kolekcjonując typy spod ciemnej gwiazdy; bawiąc się uzależnieniem i przemocą.”

Rozumiem, iż zarzuca się filmom takim jak "Szczęście ty moje" pewną łatwiznę, stereotyp, ale może wolno się też zastanowić czy o dzisiejszej Rosji da się mówić inaczej, jeśli chce się próbować zmierzyć ze stanem świadomości społecznej, z rodzajem (być może) duchowej pustyni, jaką stała się, jaką jest, Rosja, po stalinizmie, wojnie i epoce chruszczowowskiej, breżniewowskiej, a obecnie putinowskiej. Żeby było jasne: ja nie wiem jaki jest stan duchowy Rosjan po komunizmie, ale wydaje mi się, iż film Łożnicy stawia pewną diagnozę. Tego będę się trzymał. Jest w "Szczęście ty moje" kilka scen, które są, w moim przekonaniu, rodzajem zimnego, dokumentalnego opisu rzeczywistości. Czy to prawdziwa, czy kreowana rzeczywistość, nie jestem tego całkowicie pewien.

Tłem (czy ramami) opowieści jest piękna, porażająca swoim pięknem natura, ale są w niej pozostawione ślady obecności człowieka: śmieci, rozpadające się chałupy, odrapane ściany, brud, jakiś rodzaj degrengolady. Zniszczenie jest wpisane tak samo w stroje i twarze ludzi. W filmie jest pewne, dokumentalne właśnie, długie ujęcie będące studium twarzy na targu w jakimś rosyjskim miasteczku. Z offu dochodzą odgłosy bazaru (przyśpiewki, rozmowy, pijacki bełkot) a my oglądamy zapadającą w pamięć galerię twarzy przeżartych nędzą, upokorzeniem, jakimś rodzajem klęski. Kamera wreszcie po tej dosyć długiej sekwencji podąża za kimś, kto przechodzi rozpychając się przez tłum i dopiero wtedy odkrywamy, że jarmark odbywa się dosłownie koło cmentarza. W pobliżu albowiem są krzyże wystające z chaszczowiska, ale jest tak, jakby nikt absolutnie nie dbał o groby, jakby jacyś inni ludzie zamieszkali miejsce, na którym kiedyś mieszkali zmarli, i że ci nowi, ci zniszczeni ludzie, nie chcą mieć przeszłości. Stąd są okrutni i zachowują się jak dzikie zwierzęta: bezrefleksyjna, dzika, jakby przed - moralna bezwzględność, władza oparta na sile i brutalnej przemocy.

Taka jest diagnoza. Ale też Łożnica stawia hipotezę, być może radykalną, ale chyba ważną, próbując wskazać na przyczyny owego stanu. Jest taka scena, jedna z kończących film, podczas której obłąkany najwyraźniej starzec, w strzępach dawnego sowieckiego uniformu, idąc zimową drogą, na zbliżeniu, wypowiada monolog, z którego część może warta jest zacytowania: „Wszystkich położyłem, wszystkich, w jednym zbiorowym grobie. Żaden skurwysyn mi nie uszedł, nie zmarnowałem ani jednej sprawiedliwej kuli. Towarzyszu generale, za ojczyznę, za pokój światowy, wszystkich skurwysynów ułożyłem głowa koło głowy, dziura w dziurę, jakby byli jedną nitką zszyci. Rozkaz wykonano. Suki będą w ziemi leżeć, dzieci będą się śmiać a gwiazdy będą jaśnieć na niebie.”

Może to polski akcent, może oto słyszymy wyznanie wykonawcy rozkazu z Katynia, Miednoje, albo znad innego zbiorowego grobu toczy się ten słowotok, kogoś kto nie miał nigdy możliwości rozliczenia się z tego co zrobił, i uciekł w obłęd, alkohol, nieludzką wierność złu?

Nierozliczone, nie przyjęte na siebie, nie odkupione winy, zatruwają, wywołują dzikość, dzikość społeczną, wspólnotową, dzikość osobistą. Rosja według Bałabanowa, Łożnicy stała się pustynią. Rosjanie (czy może ludzie, o których mówią) nie stanowią społeczeństwa, żyją trochę jak cyklopi z „Odysei”, bez praw, poza polis, poza społecznością, stąd nie przestrzegają zasad postępowania, szacunku dla gości, poszanowania starszych.

Czy ci reżyserzy mają rację? Ale też w jaki sposób można zweryfikować ich wypowiedź? Czy wolno, wypada, bez koniecznego cieniowania, wskazywania na sprawiedliwych nawet w Sodomie, wypowiadać tak zdecydowane sądy? Czy to sztuka, czy plakat, operujący stereotypami i łatwiznami?

Może to tylko poetycka metafora, to zagubione gdzieś w bagnach jakiejś wielkiej rzeki, sioło, które wcale nie jest sielskie, które kiedyś było sielskie, ale teraz straszy ruiną, rozpadem; może ci beznamiętni mordercy, którzy mogą równie dobrze być wyłaniającymi się z ciemności degeneratami, ludzkimi strzępami, ale też rosyjskimi milicjantami albo rosyjskimi żołnierzami to tylko pewien rodzaj artystycznej łatwizny; a może to znużenie i upokorzenie, które wżarło się w rysy twarzy, które wywołuje agresję i najniższe żądze, to tylko reżyserska manipulacja emocjami widzów? A cały ten film to jedna wielka generalizacja!
Ale przecież generalizacja niekoniecznie jest uogólnieniem, jest próbą zrozumienia zjawisk czy procesów. Tym właśnie zresztą trudni się sztuka, która podejmuje zobowiązania wobec kultury, z której wyrasta.

Czasami ucieczka w „historie” czy „opowieści” jest rejteradą, poddaniem się. Czasami mam wrażenie, że snuciem „opowieści” trudni się nowoczesne kino. I jak ognia unika tradycji rozliczeń (niech będzie, potępień, nawet). A Siergiej Łożnica, wydaje mi się, tego zadania się podejmuje. I choć ostatnia scena nie przynosi ulgi, to film daje jakiś rodzaj podsumowania, uwolnienia od złych emocji. Odchodzący w ciemność po dokonaniu zbrodni bohater, który chciał postępować dobrze, wyrusza w drogę. Kim będzie? Wyrzutkiem społecznym? Mścicielem? Ale może się mylę, może nie mam racji?

Krzysztof Koehler
Zobacz również
Box Office. Tłumny powrót widzów do kin – szarlotka zwyciężyła.
Box Office. Świąteczne pustki w kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll