PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Krzysztof Koehler
  13.09.2012
- Czytałem w Krytyce Politycznej, że "Psy" to kino gejowskie.
- No, co ty?
- Tak, te wszystkie pozycje, gesty…
- A ja też znam teksty o tym, że  "Top Gun" to gejowski film.
- E, to ściema już.
- Nie. Ta cała symbolika. Motor,..
- Co z tego że motor.
- No on go tak dosiada…
- Nie rozczulaj się za bardzo.
- Ja pamiętam z jednego filmu, że jakaś dziewczyna mówi, że lubi mieć coś dużego między nogami. No w kontekście motoru też.
- No widzisz?
- No, ale jak to może być gejowskie, skoro to dziewczyna mówi.
- No, ale tu motoru dosiada Cruise, a nie dziewczyna.
- Fakt. Masz rację.
- A też podobno dlatego, że dziewczyna filmowa Cruise’a jest lesbijką w realu.
- No to co z tego?
- To ślad. Ślad dla krytyki…


Bus powoli dojeżdża na miejsce. Za chwilę z niego wysiądę, wyjadę z Koszalina, jak często, przed czasem, nie wszystkie filmy zobaczę… Da się zresztą obejrzeć wszystkie filmy? Zastanawiam się jednak jakie ślady dla krytyki zostawiają filmy, które obejrzałem...


"Być jak Kazimierz Deyna", reż. Anna Wieczur-Bluszcz, fot. Skorpion Arte

Za jakieś odległe horyzonty zaglądają młodzi reżyserzy. Marczewski, opowiadający historię niezdrowej fascynacji kazirodczej, umieszczoną w kontekście chyba, jak mniemam, zachodnio-kresowego miasteczka, świetne, mocne sceny, dojrzałe aktorstwo Grochowskiej; duet Gubała-Uliasz grzebiący się (dosłownie!) w ścinkach ludzkiej świadomości i starający się w formie dosyć abstrakcyjnej, ale wciągającej, opowiedzieć o przeżywania przez nas czasu (czasu-odczuciu);  Norah McGettigan, wkraczająca w świat starzejącego się mężczyzny, któremu zmarła żona (ale w tym filmie niestety najsłabszy jest tekst, który chwilami ociera się o grafomanię); czy wreszcie  intrygujący Sebastian Buttny, z jego jakby „odklejonym” od narracji filmowej głównym bohaterem, z dziwną grzywką, jeszcze dziwniejszą przypadłością do zapominania tekstu, wplątanym w intrygę; ale i Piotr Mularuk – z gangsterską opowieścią, w trochę przeładowanej cytatowością "Yumie" i z piosenką, której najchętniej bym nie słuchał, tak pełna jest inteligenckiej obrazy na Polskę, no i rewelacyjna Anna Wieczur-Bluszcz, która potrafiła zrobić film o ostatnich kilkudziesięciu latach w Polsce w sposób mądry, ale i lekki, i przyjemny: taki ton, pogody, sympatii do bohaterów, humoru, ale i powagi rzadko, za rzadko wciąż, wydaje mi się, pobrzmiewa w polskim, nie tylko młodym kinie.

Wyjeżdżam. Przed czasem: czuję się jak ktoś, kto musi odejść od stołu, kiedy nie wszystkie jeszcze potrawy zostały wystawione: "Trzy siostry T.", "Droga na drugą stronę", "Dziewczyna z szafy", "Dzień kobiet" – lada moment pojawią się na ekranie. Ale mimo tego odczucia wyjeżdżam z bardzo dobrymi myślami i o polskich młodych filmach, i o festiwalu.

Bo filmy te cechuje różnorodność; bo widz czeka na każdą projekcję z przyjemnością, oglądając wciągające czołówki a potem sprawnie opowiedziane historie, bo się nie nudzi, nie patrzy na zegarek, nie wzdycha, nie wychodzi, bo dobrze mu w tej sali, zanurzonemu w opowieść, i nie wierzę, by chciało mu się, by mógł mieć ochotę toczyć o oglądanych filmach debaty, takie jak te, zasłyszane w porannym busiku mknącym (a szczerze: wlokącym się w korku) pomiędzy Mielnem a Koszalinem. Te filmy mocno są umieszczone w naszej rzeczywistości, a ich autorzy – takie mam wrażenie – nie pożądają już, a do niedawna była to cecha niezwykle drażniąca w młodym kinie polskim – tematów; coraz więcej z nich chce po prostu sprawnie, intrygująco i barwnie opowiedzieć historie i nie szczędzą starań, aby dać widzowi także estetyczną satysfakcję.

A festiwal? Co tu wiele mówić: znowu trzeba będzie cały rok czekać na Koszalin. Czas ten wypełniając sobie także chodzeniem do kina. Filmy, chwała Bogu, nas nie opuszczą, ale te emocje,  energia, jakiś rodzaj zaraźliwej fascynacji ruchomymi obrazami są do odnalezienia tylko tutaj


Krzysztof Koehler
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Box Office. “Ted” przebojem także w polskich kinach!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll