Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Aktorzy Polscy
Filmowcy Polscy
W ostatni piątek na ekranach zedebiutował "Baczyński" Kordiana Piwowarskiego i choć weekendowy wynik (12 tys. widzów) rozczarowuje, a opinie widzów i krytyków są podzielone, to na koncie twórców z pewnością zapisać trzeba przynajmniej jeden sukces – piosenkę promującą, jakiej dawno w polskim kinie nie było.
Oparty na poezji Baczyńskiego utwór „Pieśń o szczęściu” w wykonaniu Czesława Mozilla i Meli Koteluk pnie się po kultowej Liście Przebojów Trójki ze sprawnością alpinisty, której pozazdrościć mogłaby mu niejedna polska produkcja filmowa. Obecnie jest na szóstym miejscu i niewykluczone, że w związku z wejściem filmu do kin pokusi się o jeszcze wyższą lokatę.
O ile w Hollywood przebój do filmu naprawdę jest przebojem (świetnie ilustruje to przykład „Skyfall” w wykonaniu Adele, która nota bene nadal utrzymuje się w trójkowym Top Ten), to w Polsce taka sztuka udaje się niezwykle rzadko. Do tego stopnia, że w budżetach promocyjnych większości polskich produkcji nikt nie rezerwuje kwoty na muzyków i teledysk. Ostatnio widać jednak pewną zmianę myślenia. Z początkiem tego roku nastąpił prawdziwy wysyp różnego rodzaju rodzimych „piosenek filmowych”. Można gdybać, jaki wpływ na to miała nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, która nakłada obecnie na nadawców obowiązkowy limit 50% emisji polskich piosenek w godzinach 5-24 w repertuarze stacji (w przyszłym roku limit ten podniesiony zostanie o kolejne 10%). Faktem jest jednak to, że polskie kino próbuje promować się za pomocą muzyki.
W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku mogliśmy więc usłyszeć i zobaczyć piosenkę do „Podejrzanych zakochanych” Sławomira Kryńskiego w wykonaniu Haliny Młynkowej i Krzysztofa Kiljańskiego oraz Piotra Cugowskiego i Annę Wyszkoni śpiewających utwór „Syberiada polska”, towarzyszący filmowi Janusza Zaorskiego. W obu przypadkach są to jednak „hity”, o których chce się jak najszybciej zapomnieć. I jeśli czemuś się przysłużyły, to jedynie chyba zniechęceniu widzów do pójścia na reklamowane filmy.
Zupełnie od innej strony „ugryźli” temat twórcy sensacyjnego przeboju „Sęp” Eugeniusza Korina, którzy postawili na muzyczną promocję i cały soundtrack filmu złożyli z przebojów brytyjskiego post-rockowego zespołu Archive.
Jeszcze inny pomysł miał Daniel Bloom. Autor muzyki do „Nieulotnych” Jacka Borcucha samodzielnie postanowił zrealizować ręczną kamerą teledysk do swojej muzyki. Obsadził w nim oczywiście bohaterów filmu odtwarzanych przez Jakuba Gierszała i Magdę Berus. Szkoda, że o wykorzystaniu tej młodziutkiej aktorki nie pomyślano również przy promocji „Bejbi Blues” Katarzyny Rosłaniec. Piosenka Anny Patrini „Laleczka z saskiej porcelany” stanowi zdecydowanie najmocniejszy punkt tej produkcji.
Z kolei związani z kabaretem Limo autorzy offowej komedii „Swing” postawili na żart i do promocji filmu wykorzystali stworzoną przez siebie gwiazdę disco polo o pseudonimie Mariush i przebój "Nie Każde Łóżko". W kategoriach parodii należy chyba także traktować piosenkę i teledysk „The Best” zespołu Love Kings. W utworze promującym dokument (sic!) Marcina Koszałki "Będziesz legendą człowieku" pojawili się zagorzały kibic Jan Nowicki i legendarny, znany z niewyparzonego języka bramkarz Jan Tomaszewski.
Na początku kwietnia swoją premierę ma mieć „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego. Do jego promocji sięgnięto po Kazika Staszewskiego (znakomicie sprawdził się przed dwoma laty interpretując utwór „Janek Wiśniewski padł”). Teledysku póki co nie ma, ale zapowiadające go wideo z koncertu, na którym piosenkarza zatrzymuje brygada antyterrorystyczna, obejrzało w sieci ponad 120 tysięcy osób.
I choć dobre kino broni się oczywiście samo, to jednak ten nadspodziewany wysyp filmowych kompozycji cieszy. Bo czasem po prostu przyjemnie jest wrócić myślami do filmu słysząc w radiu pochodzącą z niego piosenkę. A nawet ją zanucić.
Oparty na poezji Baczyńskiego utwór „Pieśń o szczęściu” w wykonaniu Czesława Mozilla i Meli Koteluk pnie się po kultowej Liście Przebojów Trójki ze sprawnością alpinisty, której pozazdrościć mogłaby mu niejedna polska produkcja filmowa. Obecnie jest na szóstym miejscu i niewykluczone, że w związku z wejściem filmu do kin pokusi się o jeszcze wyższą lokatę.
O ile w Hollywood przebój do filmu naprawdę jest przebojem (świetnie ilustruje to przykład „Skyfall” w wykonaniu Adele, która nota bene nadal utrzymuje się w trójkowym Top Ten), to w Polsce taka sztuka udaje się niezwykle rzadko. Do tego stopnia, że w budżetach promocyjnych większości polskich produkcji nikt nie rezerwuje kwoty na muzyków i teledysk. Ostatnio widać jednak pewną zmianę myślenia. Z początkiem tego roku nastąpił prawdziwy wysyp różnego rodzaju rodzimych „piosenek filmowych”. Można gdybać, jaki wpływ na to miała nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, która nakłada obecnie na nadawców obowiązkowy limit 50% emisji polskich piosenek w godzinach 5-24 w repertuarze stacji (w przyszłym roku limit ten podniesiony zostanie o kolejne 10%). Faktem jest jednak to, że polskie kino próbuje promować się za pomocą muzyki.
W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku mogliśmy więc usłyszeć i zobaczyć piosenkę do „Podejrzanych zakochanych” Sławomira Kryńskiego w wykonaniu Haliny Młynkowej i Krzysztofa Kiljańskiego oraz Piotra Cugowskiego i Annę Wyszkoni śpiewających utwór „Syberiada polska”, towarzyszący filmowi Janusza Zaorskiego. W obu przypadkach są to jednak „hity”, o których chce się jak najszybciej zapomnieć. I jeśli czemuś się przysłużyły, to jedynie chyba zniechęceniu widzów do pójścia na reklamowane filmy.
Zupełnie od innej strony „ugryźli” temat twórcy sensacyjnego przeboju „Sęp” Eugeniusza Korina, którzy postawili na muzyczną promocję i cały soundtrack filmu złożyli z przebojów brytyjskiego post-rockowego zespołu Archive.
Jeszcze inny pomysł miał Daniel Bloom. Autor muzyki do „Nieulotnych” Jacka Borcucha samodzielnie postanowił zrealizować ręczną kamerą teledysk do swojej muzyki. Obsadził w nim oczywiście bohaterów filmu odtwarzanych przez Jakuba Gierszała i Magdę Berus. Szkoda, że o wykorzystaniu tej młodziutkiej aktorki nie pomyślano również przy promocji „Bejbi Blues” Katarzyny Rosłaniec. Piosenka Anny Patrini „Laleczka z saskiej porcelany” stanowi zdecydowanie najmocniejszy punkt tej produkcji.
Z kolei związani z kabaretem Limo autorzy offowej komedii „Swing” postawili na żart i do promocji filmu wykorzystali stworzoną przez siebie gwiazdę disco polo o pseudonimie Mariush i przebój "Nie Każde Łóżko". W kategoriach parodii należy chyba także traktować piosenkę i teledysk „The Best” zespołu Love Kings. W utworze promującym dokument (sic!) Marcina Koszałki "Będziesz legendą człowieku" pojawili się zagorzały kibic Jan Nowicki i legendarny, znany z niewyparzonego języka bramkarz Jan Tomaszewski.
Na początku kwietnia swoją premierę ma mieć „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego. Do jego promocji sięgnięto po Kazika Staszewskiego (znakomicie sprawdził się przed dwoma laty interpretując utwór „Janek Wiśniewski padł”). Teledysku póki co nie ma, ale zapowiadające go wideo z koncertu, na którym piosenkarza zatrzymuje brygada antyterrorystyczna, obejrzało w sieci ponad 120 tysięcy osób.
I choć dobre kino broni się oczywiście samo, to jednak ten nadspodziewany wysyp filmowych kompozycji cieszy. Bo czasem po prostu przyjemnie jest wrócić myślami do filmu słysząc w radiu pochodzącą z niego piosenkę. A nawet ją zanucić.
Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Box Office. Klęska hollywoodzkich produkcji
Box Office. Oz nie taki potężny.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2023