PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Rafał Pawłowski
  19.03.2013
W ostatni piątek na ekranach zedebiutował "Baczyński" Kordiana Piwowarskiego i choć weekendowy wynik (12 tys. widzów) rozczarowuje, a opinie widzów i krytyków są podzielone, to na koncie twórców z pewnością zapisać trzeba przynajmniej jeden sukces – piosenkę promującą, jakiej dawno w polskim kinie nie było.

Oparty na poezji Baczyńskiego utwór „Pieśń o szczęściu” w wykonaniu Czesława Mozilla i Meli Koteluk pnie się po kultowej Liście Przebojów Trójki ze sprawnością alpinisty, której pozazdrościć mogłaby mu niejedna polska produkcja filmowa. Obecnie jest na szóstym miejscu i niewykluczone, że w związku z wejściem filmu do kin pokusi się o jeszcze wyższą lokatę.



O ile w Hollywood przebój do filmu naprawdę jest przebojem (świetnie ilustruje to przykład „Skyfall” w wykonaniu Adele, która nota bene nadal utrzymuje się w trójkowym Top Ten), to w Polsce taka sztuka udaje się niezwykle rzadko. Do tego stopnia, że w budżetach promocyjnych większości polskich produkcji nikt nie rezerwuje kwoty na muzyków i teledysk. Ostatnio widać jednak pewną zmianę myślenia. Z początkiem tego roku nastąpił prawdziwy wysyp różnego rodzaju rodzimych „piosenek filmowych”. Można gdybać, jaki wpływ na to miała nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, która nakłada obecnie na nadawców obowiązkowy limit 50% emisji polskich piosenek w godzinach 5-24 w repertuarze stacji (w przyszłym roku limit ten podniesiony zostanie o kolejne 10%). Faktem jest jednak to, że polskie kino próbuje promować się za pomocą muzyki.

W ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku mogliśmy więc usłyszeć i zobaczyć piosenkę do „Podejrzanych zakochanychSławomira Kryńskiego w wykonaniu Haliny Młynkowej i Krzysztofa Kiljańskiego oraz Piotra Cugowskiego i Annę Wyszkoni śpiewających utwór „Syberiada polska”, towarzyszący filmowi Janusza Zaorskiego. W obu przypadkach są to jednak „hity”, o których chce się jak najszybciej zapomnieć. I jeśli czemuś się przysłużyły, to jedynie chyba zniechęceniu widzów do pójścia na reklamowane filmy.



Zupełnie od innej strony „ugryźli” temat twórcy sensacyjnego przeboju „SępEugeniusza Korina, którzy postawili na muzyczną promocję i cały soundtrack filmu złożyli z przebojów brytyjskiego post-rockowego zespołu Archive.

Jeszcze inny pomysł miał Daniel Bloom. Autor muzyki do „NieulotnychJacka Borcucha samodzielnie postanowił zrealizować ręczną kamerą teledysk do swojej muzyki. Obsadził w nim oczywiście bohaterów filmu odtwarzanych przez Jakuba Gierszała i Magdę Berus. Szkoda, że o wykorzystaniu tej młodziutkiej aktorki nie pomyślano również przy promocji „Bejbi Blues Katarzyny Rosłaniec. Piosenka Anny Patrini „Laleczka z saskiej porcelany” stanowi zdecydowanie najmocniejszy punkt tej produkcji.



Z kolei związani z kabaretem Limo autorzy offowej komedii „Swing” postawili na żart i do promocji filmu wykorzystali stworzoną przez siebie gwiazdę disco polo o pseudonimie Mariush i przebój "Nie Każde Łóżko". W kategoriach parodii należy chyba także traktować piosenkę i teledysk „The Best” zespołu Love Kings. W utworze promującym dokument (sic!) Marcina Koszałki "Będziesz legendą człowieku" pojawili się zagorzały kibic Jan Nowicki i legendarny, znany z niewyparzonego języka bramkarz Jan Tomaszewski.



Na początku kwietnia swoją premierę ma mieć „Układ zamkniętyRyszarda Bugajskiego. Do jego promocji sięgnięto po Kazika Staszewskiego (znakomicie sprawdził się przed dwoma laty interpretując utwór „Janek Wiśniewski padł”). Teledysku póki co nie ma, ale zapowiadające go wideo z koncertu, na którym piosenkarza zatrzymuje brygada antyterrorystyczna, obejrzało w sieci ponad 120 tysięcy osób.



I choć dobre kino broni się oczywiście samo, to jednak ten nadspodziewany wysyp filmowych kompozycji cieszy. Bo czasem po prostu przyjemnie jest wrócić myślami do filmu słysząc w radiu pochodzącą z niego piosenkę. A nawet ją zanucić.


Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Klęska hollywoodzkich produkcji
Box Office. Oz nie taki potężny.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll