PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Rafał Pawłowski
  9.11.2012
Ten rok w polskim kinie należy do filmu historycznego. Zaczęło się od "W ciemności" Agnieszki Holland i „Róży” Wojciecha Smarzowskiego, kilka tygodni temu premierę miała "Obława" Marcina Krzyształowicza, a w tym momencie na ekrany wchodzi "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Co znamienne, wszystkie te tytuły uciekają od dominującej do niedawna formuły eposu w stronę kina konfrontującego jednostkę z rzeczywistością. Demitologizują historię, stawiając niełatwe pytania i dotykając momentami tematów bolesnych i kontrowersyjnych.

Ten swoisty nowy prąd w polskim kinie historycznym (zapoczątkowany przez „Czarny czwartekAntoniego Krauze) prowokuje do postawienia pytania związanego z przypadającym na 11 listopada Święto Niepodległości. Pytani o ten moment polskiej historii scenarzyści i reżyserzy zbywają temat machnięciem ręki. 11 listopada poza przyjazdem Piłsudskiego do Warszawy nic się nie wydarzyło, a święto państwowe ustanowiono dopiero w 1937 roku. Wcześniej przez 17 lat obchodzono datę 7 listopada, kiedy to w Lublinie ukonstytuował się Tymczasowy Rząd Ludowy. Oczywiście wydarzenia te i Piłsudski mają swoje miejsce w polskim filmie. Najobszerniej postać marszałka w 2001 roku sportretował  Andrzej Trzos-Rastawiecki w ośmioodcinkowym serialu. „Marszałek Piłsudski” to dzieło pomnikowe. Próżno w nim szukać bohatera z krwi i kości. Z Piłsudskim socjalistą, kobieciarzem (dla zawarcia kolejnych małżeństw zmieniał wyznania) i autokratą kino polskie raczej prędko się nie zmierzy. Ale być może wcale nie musi. 11 listopada to dziś konfrontacja pewnych postaw i w tym szukałbym tematów dla kina.



W niedzielne popołudnie ulicami Warszawy przejdą cztery manifestacje. Swoje pojmowanie polskości demonstrować będą m.in. członkowie Obozu Narodowo-Radykalnego, a także protestujący przeciwko ich skrajnie prawicowej, nacjonalistycznej i podszytej antysemityzmem próbie zawłaszczania tego święta przedstawiciele środowisk lewicowych. Gdy obserwuję narastające w mediach przedniedzielne napięcie, przypomina mi się film Julii LoktevDzień noc dzień noc” – historia młodej samobójczyni, która krąży z plecakiem po Nowym Jorku z zamiarem zdetonowania na Times Square ładunku wybuchowego. Jako widzowie stajemy się powiernikami jej myśli i stresu towarzyszącego mającej nastąpić kulminacji. I choć mam nadzieję, że po Krakowskim Przedmieściu 11 listopada nie będzie krążył nikt z bagażem wypełnionym trotylem, to trudno zapomnieć, do jakich zamieszek doszło na stołecznych ulicach rok temu.
Co dzieje się w głowach ludzi po obu stronach tej polsko-polskiej barykady? Czy jest miejsce na dialog? – to pytania, które powinno zadać polskie kino. Najlepiej w formie jakieś prostej historii – jak ta u Loktev. Kilka lat temu o pokrewną tematykę delikatnie otarł się w swoim debiutanckim filmie  „Środa, czwartek ranoGrzegorz Pacek, którego jednak bardziej interesowały osobiste problemy bohaterów niż pytanie o ich stosunek do korzeni. Temat uważam za otwarty.


Rafał Pawłowski
portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. James Bond po raz trzeci na topie!
Box Office. „Skyfall” niezwyciężone.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll