Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Jeżeli jesteś studentem lub ambitnym 30-, 40-latkiem, w telewizji najprawdopodobniej nie znajdziesz dla siebie zbyt wielu ciekawych rodzimych propozycji. Szkoda. Jestem przekonana, że rzecz mogłaby wyglądać zupełnie inaczej.
Nie odkrywam Ameryki. Od lat nasza telewizja, zarówno ta publiczna, jak i komercyjna, ma bardzo mało do zaoferowania 20- i 30-latkom. Większość krajowej produkcji serialowej koncentruje się na "gospodyniach domowych", cokolwiek takie określenie może oznaczać. Żaden student, zabiegany "biały kołnierzyk", nie wciągnie się na poważnie w losy i problemy bohaterów kolejnych, niemal identycznych sitcomów, obyczajówek i popołudniowych oper mydlanych. Może nawet niektóre włączy, od niechcenia, dla tła lub dla śmiechu, odrobiny niemyślenia po dniu harówki. Ale czy sprawi mu to jakąkolwiek przyjemność? Da jakąś satysfakcję? Naukę? Czy może tylko pomoże zasnąć przy kolejnym przewidywalnym dialogu?
"Mad Men", fot. Fox Life
Nie chodzi mi o to, by zrównać z ziemią i wyrzucić z ramówek "M jak miłość", "Na Wspólnej", kryminalne docudramas czy nawet kiczowate show. Zdecydowanie nie. Takie produkcje spełniają swoje zadania, odpowiadają na konkretne potrzeby odbiorców. Sprawdzają się nie tylko komercyjnie. Brakuje jednak alternatywy dla nich, a jeżeli ta już się pojawia, to najczęściej na kanałach dodatkowo płatnych, takich jak HBO czy Canal+. To za mało. A przecież, jakby się chwilę zastanowić, potencjał tematyczny, jak i artystyczny jest u nas spory. Nie mieliśmy agencji reklamy, ale były biura propagandy, nie było Hollywood, ale Filmówka i Honoratka kwitły, nie jeździliśmy na wakacje na Hawaje, ale Balaton i Mazury też wiele widziały.
Dlaczego na przykład nie zrobić polskich "Mad Menów"?! Polska rzeczywistość kolejnych dekad komuny daje olbrzymie pole do popisu. Kino zaczęło już z tego obszaru czerpać, odchodząc od martyrologii na rzecz dystansu i człowieka - vide "Rewers", "Kret", "Różyczka", "Ile waży koń trojański?". Polityka jest w tych obrazach obecna, ale zarazem na plan pierwszy wychodzą ludzie, ich charaktery, postawy. Opcji są dziesiątki - zarówno na mocne, szorstkie i brutalne seriale, jak i ironię, cynizm i zabawy ze specyfiką każdej z kolejnych dekad. Kopalnia tematów leży w Polskich Kronikach Filmowych, notkach prasowych, podręcznikach dla gospodyń domowych. Gdy retro jest w modzie, czemu nie sięgnąć po koki lat 60., garnitury lat 70. czy kolory, poduszki i tapir lat 80.?
"Różyczka", fot. Monolith Films
"Mad Men" z jednej strony bawią się pastiszem, z drugiej wygrzebują na światło dzienne prawdziwe oblicze życia w Ameryce lat 60. A gdyby tak przez podobne sito przepuścić niektóre z tematów PRL-owskich produkcji serialowych? Ugrzecznione lub pisane pod dyktando propagandy wtedy, dziś, potraktowane bez odgórnych nakazów politycznych, wzbogacone o psychologię, socjologię i stylizację, mogłyby spokojnie dorównać jakością amerykańskim hitom.
Potrzebni byliby oczywiście krwiści bohaterowie, konkretny konflikt, znakomite dialogi, a także mocna kampania reklamowa. Może jeszcze pewien uniwersalizm spojrzenia, dzięki któremu można by się przebić z produkcją na inne rynki państw Europy Środkowej i Wschodniej. Na pewno są u nas ludzie, którzy podołaliby takiemu zadaniu i byliby w stanie nakręcić dobry polski serial dla widza, który szuka na ekranie nieco bardziej pogmatwanej i soczystej rozrywki, oglądającego na co dzień wspomnianych "Mad Menów", "Californication", "Dextera", "Gotowe na wszystko", "Breaking Bad" itd.
Zapewne o wiele taniej i mniej ryzykownie jest wyprodukować kolejny oparty na formacie lub schemacie serial, niż zainwestować w coś nowego olbrzymie pieniądze. Może jednak "Bez tajemnic" czy "Krew z krwi" przetrą drogę dla innych, także w stacjach bardziej dostępnych? Oby!
Nie odkrywam Ameryki. Od lat nasza telewizja, zarówno ta publiczna, jak i komercyjna, ma bardzo mało do zaoferowania 20- i 30-latkom. Większość krajowej produkcji serialowej koncentruje się na "gospodyniach domowych", cokolwiek takie określenie może oznaczać. Żaden student, zabiegany "biały kołnierzyk", nie wciągnie się na poważnie w losy i problemy bohaterów kolejnych, niemal identycznych sitcomów, obyczajówek i popołudniowych oper mydlanych. Może nawet niektóre włączy, od niechcenia, dla tła lub dla śmiechu, odrobiny niemyślenia po dniu harówki. Ale czy sprawi mu to jakąkolwiek przyjemność? Da jakąś satysfakcję? Naukę? Czy może tylko pomoże zasnąć przy kolejnym przewidywalnym dialogu?
"Mad Men", fot. Fox Life
Nie chodzi mi o to, by zrównać z ziemią i wyrzucić z ramówek "M jak miłość", "Na Wspólnej", kryminalne docudramas czy nawet kiczowate show. Zdecydowanie nie. Takie produkcje spełniają swoje zadania, odpowiadają na konkretne potrzeby odbiorców. Sprawdzają się nie tylko komercyjnie. Brakuje jednak alternatywy dla nich, a jeżeli ta już się pojawia, to najczęściej na kanałach dodatkowo płatnych, takich jak HBO czy Canal+. To za mało. A przecież, jakby się chwilę zastanowić, potencjał tematyczny, jak i artystyczny jest u nas spory. Nie mieliśmy agencji reklamy, ale były biura propagandy, nie było Hollywood, ale Filmówka i Honoratka kwitły, nie jeździliśmy na wakacje na Hawaje, ale Balaton i Mazury też wiele widziały.
Dlaczego na przykład nie zrobić polskich "Mad Menów"?! Polska rzeczywistość kolejnych dekad komuny daje olbrzymie pole do popisu. Kino zaczęło już z tego obszaru czerpać, odchodząc od martyrologii na rzecz dystansu i człowieka - vide "Rewers", "Kret", "Różyczka", "Ile waży koń trojański?". Polityka jest w tych obrazach obecna, ale zarazem na plan pierwszy wychodzą ludzie, ich charaktery, postawy. Opcji są dziesiątki - zarówno na mocne, szorstkie i brutalne seriale, jak i ironię, cynizm i zabawy ze specyfiką każdej z kolejnych dekad. Kopalnia tematów leży w Polskich Kronikach Filmowych, notkach prasowych, podręcznikach dla gospodyń domowych. Gdy retro jest w modzie, czemu nie sięgnąć po koki lat 60., garnitury lat 70. czy kolory, poduszki i tapir lat 80.?
"Różyczka", fot. Monolith Films
"Mad Men" z jednej strony bawią się pastiszem, z drugiej wygrzebują na światło dzienne prawdziwe oblicze życia w Ameryce lat 60. A gdyby tak przez podobne sito przepuścić niektóre z tematów PRL-owskich produkcji serialowych? Ugrzecznione lub pisane pod dyktando propagandy wtedy, dziś, potraktowane bez odgórnych nakazów politycznych, wzbogacone o psychologię, socjologię i stylizację, mogłyby spokojnie dorównać jakością amerykańskim hitom.
Potrzebni byliby oczywiście krwiści bohaterowie, konkretny konflikt, znakomite dialogi, a także mocna kampania reklamowa. Może jeszcze pewien uniwersalizm spojrzenia, dzięki któremu można by się przebić z produkcją na inne rynki państw Europy Środkowej i Wschodniej. Na pewno są u nas ludzie, którzy podołaliby takiemu zadaniu i byliby w stanie nakręcić dobry polski serial dla widza, który szuka na ekranie nieco bardziej pogmatwanej i soczystej rozrywki, oglądającego na co dzień wspomnianych "Mad Menów", "Californication", "Dextera", "Gotowe na wszystko", "Breaking Bad" itd.
Zapewne o wiele taniej i mniej ryzykownie jest wyprodukować kolejny oparty na formacie lub schemacie serial, niż zainwestować w coś nowego olbrzymie pieniądze. Może jednak "Bez tajemnic" czy "Krew z krwi" przetrą drogę dla innych, także w stacjach bardziej dostępnych? Oby!
Dagmara Romanowska
Portalfilmowy.pl
Box Office. Na majówkę, nie do kina
Box Office. „Nietykalni” na czele stawki!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024