Co zrobić gdy najbliżsi popadają w zażarty konflikt i spodziewają się, że staniesz po jednej ze stron? Co jeżeli każda z nich zachowuje się karygodnie? Co jeżeli i ty nie masz czystego sumienia? Te i wiele innych pytań zadaje australijski serial "The Slap" ("Klaps").
Antypody goszczą w naszych kinach niezmiernie rzadko, a w telewizji niemal w ogóle. Australia i Nowa Zelandia, pomimo obszernego przeglądu na Nowych Horyzontach, kojarzą się głównie z kilkoma reżyserami: Peter Weir, Peter Jackson, Jane Campion. Szybciej do głowy wpadają nazwiska australijskich aktorów, którzy jednak na co dzień pracują w Hollywood: Hugh Jackman, Rose Byrne, Toni Collette, Cate Blanchett, Eric Bana, Jesse Spencer i wielu innych. Serialowo? Ze względu na udział Jasona Donovana i Kylie Minogue pamięta się o operze mydlanej "Sąsiedzi", która jednak nigdy nie zdobyła u nas szerszego rozgłosu. Trochę szumu towarzyszyło "Satysfakcji", opowieści o wysokiej klasy call-girls. Może coś mi umknęło, ale z tym większą ciekawością sięgnęłam po miniserial "The Slap". Jego emisję rozpocznie w kwietniu Sundance Channel.
"The Slap", fot. Sundance Channel
Otwarcie pierwszego odcinka nie zapowiadało niczego wielce odkrywczego. Ot, kryzys wieku średniego, apodyktyczna żona, romans z nianią, wiedząca lepiej teściowa, starzy przyjaciele. Dobrze zrealizowana i zagrana produkcja obyczajowa, jakich wiele... aż tu nagle pada cios. Wymierzony zostaje przez nieco nadętego dorosłego rozbrykanemu dzieciakowi, któremu rodzice pozwalają na wszystko. Zwykłe "przepraszam" nie wystarcza, tym bardziej, że atakujący niespecjalnie ma ochotę je wypowiedzieć, a tatuś i mamusia nie chcą go usłyszeć. Konflikt narasta, akcja nabiera tempa, a relacje pomiędzy uczestnikami i świadkami zdarzenia coraz bardziej się komplikują. Na próbę wystawione zostają więzi rodzinne, małżeńskie i przyjacielskie. W tle buzuje od grzeszków, pragnień i problemów każdego z bohaterów.
Prawdziwa niespodzianka i smakołyk serialowy zrealizowany wedle najlepszych kinowych wzorców. Atmosfera gęstnieje niczym w "Magnolii", a kolejne odcinki, niczym w "Rashomonie", przedstawiają różne punkty widzenia. Zamiast jednego, głównego bohatera, jest grupa - jak u Altmana. Z obyczajówki "The Slap" przeradza się w pełen trafnych i prawdziwych obserwacji dramat o społeczeństwie i rodzinie. Tytułowe uderzenie staje się igłą, która przekuwa balon pełen emocji, oczekiwań, żalów, marzeń… Twórcy zderzają różne tradycje, temperamenty, osobowości, portfele, zawody, poglądy. Widz, szczęśliwie, może to oglądać z boku, nie musi opowiadać się po żadnej ze stron, aczkolwiek ciekaw jest tego, jak dalej postąpią bohaterowie i zapewne każdego z nich oceni przez pryzmat własnych doświadczeń - w związku, zawodowych, rodzicielskich. Być może odnajdzie tu siebie i dostrzeże swoje wady, co momentami może zaboleć. Każdy w "The Slap" ma swoje racje, każdy chce jak najlepiej. Tylko że wiadomo, iż dobrymi intencjami wybrukowane jest piekło.
W serialu gra kilka bardziej znanych twarzy. W postać czterdziestolatka, w którego domu dochodzi do incydentu wciela się znany z amerykańskich produkcji kryminalnych Australijczyk Jonathan LaPaglia. Jego żonę, czarnoskórą (w pewnym momencie ma to znaczenie) lekarkę weterynarii gra Brytyjka Sophie Okonedo ("Hotel Ruanda", "Sekretne życie pszczół", "Skóra", "Tajniacy"). W roli matki uderzonego chłopca oglądać możemy z kolei Melissę George, która wcześniej występowała w "Satysfakcji", a także w "Chirurgach", "Agentce o stu twarzach" i "In Treatment". Uwagę zwraca nieznana, młoda Brytyjka Sophie Lowe, która pojawia się jako 17-letnia niania mająca ochotę na romans z panem domu. Aktorka łączy w sobie delikatność, urodę i talent, co może stać się dla niej przepustką do dalszej, może hollywoodzkiej kariery.
Sundance Channel rozpocznie emisję 12 kwietnia. Serial składa się z ośmiu odcinków, a za podstawę jego scenariusza posłużyła książka o tym samym tytule autorstwa Christosa Tsiolkasa. W Polsce ma się ukazać pod koniec marca.