PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Tomasz Raczek
  6.01.2012

Gdy w polskich kinach prezentuję ostatnio film "Jego Ekscelencja Subiekt" z udziałem gwiazdy srebrnego ekranu 20-lecia międzywojennego, Iny Benity i wypytuję Marcina Szczygielskiego dlaczego uczynił ją bohaterką swojej najnowszej powieści "Poczet królowych polskich", najczęściej słyszę pytania zdziwionych widzów: dlaczego tak mało dotąd o niej wiedzieliśmy? Gdzie się podziały filmy z jej udziałem? Jakie były jej osobiste losy po wojnie?

Te pytania są jak najbardziej uzasadnione. Ina Benita do niedawna nie istniała bowiem w oficjalnej historii polskiego filmu. Smosarska? Tak! Bodo? Jak najbardziej! Barszczewska? No pewnie! Ćwiklińska, Dymsza, Andrzejewska, Ordonówna? Co za pytanie! Ale Benita? Kto to w ogóle jest?! Nic to, że zachowało się 14 filmów z jej udziałem, nic - że wiele z nich pokazywano nawet w telewizji. Nazwisko Iny Benity pomijano najczęściej z całą premedytacją.

Ina Benita w "Jego Ekscelencja Subiekt", fot. Kino Polska

Powodem tej dziwacznej sytuacji stała się osobista decyzja gwiazdy, którą podjęła w czasie okupacji: nie tylko występowała w oficjalnych, popieranych przez propagandę okupanta teatrzykach, ale także związała się z żołnierzem Wehrmachtu. Polska aktorka żydowskiego pochodzenia w ramionach hitlerowskiego oficera? A więc anioł srebrnego ekranu czy zwykła zdrajczyni z wyrokiem śmierci wydanym na nią przez Polskie Podziemie? Mamy ją kochać jako blondwłosą gwiazdę czy nienawidzić jako sprzedajną celebrytkę o zimnym sercu? Jaka jest prawda o Benicie?

Marcin Szczygielski dał się Benicie do tego stopnia zafascynować, że jej losom - prawdziwym i skonfabulowanym - poświęcił sześć lat swojej pisarskiej pracy. Wokół niej stworzył całą gamę bohaterów, należących do różnych środowisk i pokoleń, mających nam pomóc zrozumieć ten dziwny aktorski przypadek. Zresztą przypadek wcale nie odosobniony! Ja również wiele lat temu byłem zafascynowany aktorkami, których wybory polityczne i rzekłbym etyczne okazały się trudne do obrony.

Marikę Rökk i Zarah Leander uznano za gwiazdy III Rzeszy, były to bowiem ulubienice Adolfa Hitlera, chętnie korzystające z wynikających stąd przywilejów. Królowały na srebrnych ekranach w Niemczech w czasie II wojny światowej. Jedna tańczyła i śpiewała srebrzystym sopranem - niemiecka Ginger Rogers. Druga konkurowała z Marleną Dietrich jako ekranowa femme fatale i zarazem gwiazda estrady obdarzona zmysłowym niskim głosem. Po wojnie także zniknęły z pamięci. Jednak na krótko: pierwsza wkrótce miała swój come back w Wiedniu, druga - w Szwecji.

A Ina Benita? Przede wszystkim nie wiadomo czy przeżyła. Legenda mówi, że zginęła w kanałach podczas Powstania Warszawskiego niosąc na ręku nowonarodzone dziecko swoje i niemieckiego kochanka. A jeśli nie zginęła? Szczygielski założył, że przeżyła i teraz próbuje przywrócić ją naszym sercom. Tylko... czy na to zasłużyła?

Tomasz Raczek
Zobacz również
Box Office. Nowy Rok, nowy lider – „Kot w butach”.
Box Office. Przebój AD 2011 zwycięża w końcówce roku!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll