Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Tuż po obejrzeniu „Jesteś Bogiem“ swoim zwyczajem zamieściłem na Facebooku kilka zdań: „film o Paktofonice to polska 8 MILA, a postać Magika ma coś z Eminema, ale więcej z Kurta Cobaina. Szlachetne tworzywo nie zostało sprofanowane. Polski hip-hop ma od teraz dług wdzięczności u reżysera Leszka Dawida”.
Jeden z moich znajomych z Facebooka zapytał mnie jednak wprost: „zastanawiam się, jak odbierać będą film ludzie, którzy nie mieli i nie mają do czynienia ze 'środowiskiem rapu'”? Czyli np. ja?
Zrozumiałem wtedy przed jakim zadaniem stanął błyskotliwie wchodzący na polski rynek filmowy reżyser (w ubiegłym roku udana „Ki”) i o co walczył z takim poświęceniem przez 10 lat scenarzysta Maciej Pisuk. "Jesteś Bogiem" to nie tylko opowieść o hip-hopowym polskim zespole i jego charyzmatycznym liderze, którego śmierć wstrząsnęła kolegami i fanami. To także świadectwo epoki i – w jakimś sensie – głos pokolenia. Jest tutaj kawałek historii Polski, szkic socjologiczny i chwytający za serce strzęp psychologii. Wymieszane zostały niczym dobry koktajl przez kogoś, kto ma co prawda wrażliwe serce, ale też rękę, która się nie trzęsie i potrafi odmierzać proporcje z aptekarską precyzją. To dlatego historia Magika nie zsunęła się w stronę komercyjnie pociągającego łzawego biopicu, umożliwiając w ten sposób filmowi dostęp do półki z napisem „kultowe”.
Z drugiej strony zagrożeniem dla filmu było to, że na straży prawdy stali i stoją świadkowie kariery Paktofoniki: pozostali członkowie zespołu, ich rodziny oraz rzesze fanów hip-hopu dobrze znających piosenki i emocje, które w nich wywoływały. Tu nie było miejsca na kłamstwo o Magiku i jego kolegach, ale też rodziła się obawa, czy ofiarami dbania o wiarygodność szczegółów przedstawianych wydarzeń nie będą: ich uniwersalna wymowa oraz przystępność dla tych którzy nie mają pojęcia o rapie a może nawet rapu nie lubią.
To już prawdziwa filmowa alchemia i za wirtuozerię w tej dziedzinie najbardziej podziwiam Leszka Dawida: wziął w ręce składniki, które przez lata parzyły jego poprzedników, połączył je i wydobył z nich nową, filmową wartość. Podczas tych zabiegów niczego nie zepsuł, nie zniszczył, nie zakłamał. Strażnicy prawdy o Magiku i Paktofonice są usatysfakcjonowani, a widzowie, którzy obawiali się – jak mój znajomy z Facebooka – czy ten film jest dla nich, po obejrzeniu "Jesteś Bogiem" wychodzą w uniesieniu, bo czują, że nareszcie zrozumieli o co w tym całym hip-hopie chodzi.
Rzadko się zdarza ostatnio, by chcąc zrobić „coś ważnego” i zarazem ściągnąć do kin jak największą widownię, po drodze nie przegiąć, nie ulec, nie przedobrzyć, a wreszcie nie chcieć nikomu się przypodobać. Jeśli komuś się to udało, należy cieszyć się i pokazywać innym, że tak można. Jestem przekonany, że ten film zrozumie i przeżyje każdy wrażliwy widz, niezależnie od wieku, upodobań muzycznych, a nawet przynależności do zwaśnionych opcji politycznych.
Oddaję szacunek młodym aktorom, którzy grają tak, jakby całe życie rapowali; reżyserowi, który wyrasta na ważną postać polskiego życia kulturalnego; scenarzyście który wykazał hart ducha, wewnętrzny spokój i upór, a nade wszystko konsekwencję; wreszcie członkom Paktofoniki, których nie uwiodła możliwość retuszowania przeszłości, gdy się występuje w roli „spadkobierców Magika”.
I apeluję – nawet, jeśli nie wszystko w tym filmie jest idealne, nawet gdy czasem prosi się brutalniejszy montaż, a niektóre sceny mogłyby być przejrzyściej skonstruowane – nie rozpędzajmy się w pochopnych zarzutach. Ten film ma szanse być kultowy, bo zasłużył na to. I my tę szansę ocalmy!
Jeden z moich znajomych z Facebooka zapytał mnie jednak wprost: „zastanawiam się, jak odbierać będą film ludzie, którzy nie mieli i nie mają do czynienia ze 'środowiskiem rapu'”? Czyli np. ja?
Zrozumiałem wtedy przed jakim zadaniem stanął błyskotliwie wchodzący na polski rynek filmowy reżyser (w ubiegłym roku udana „Ki”) i o co walczył z takim poświęceniem przez 10 lat scenarzysta Maciej Pisuk. "Jesteś Bogiem" to nie tylko opowieść o hip-hopowym polskim zespole i jego charyzmatycznym liderze, którego śmierć wstrząsnęła kolegami i fanami. To także świadectwo epoki i – w jakimś sensie – głos pokolenia. Jest tutaj kawałek historii Polski, szkic socjologiczny i chwytający za serce strzęp psychologii. Wymieszane zostały niczym dobry koktajl przez kogoś, kto ma co prawda wrażliwe serce, ale też rękę, która się nie trzęsie i potrafi odmierzać proporcje z aptekarską precyzją. To dlatego historia Magika nie zsunęła się w stronę komercyjnie pociągającego łzawego biopicu, umożliwiając w ten sposób filmowi dostęp do półki z napisem „kultowe”.
Z drugiej strony zagrożeniem dla filmu było to, że na straży prawdy stali i stoją świadkowie kariery Paktofoniki: pozostali członkowie zespołu, ich rodziny oraz rzesze fanów hip-hopu dobrze znających piosenki i emocje, które w nich wywoływały. Tu nie było miejsca na kłamstwo o Magiku i jego kolegach, ale też rodziła się obawa, czy ofiarami dbania o wiarygodność szczegółów przedstawianych wydarzeń nie będą: ich uniwersalna wymowa oraz przystępność dla tych którzy nie mają pojęcia o rapie a może nawet rapu nie lubią.
To już prawdziwa filmowa alchemia i za wirtuozerię w tej dziedzinie najbardziej podziwiam Leszka Dawida: wziął w ręce składniki, które przez lata parzyły jego poprzedników, połączył je i wydobył z nich nową, filmową wartość. Podczas tych zabiegów niczego nie zepsuł, nie zniszczył, nie zakłamał. Strażnicy prawdy o Magiku i Paktofonice są usatysfakcjonowani, a widzowie, którzy obawiali się – jak mój znajomy z Facebooka – czy ten film jest dla nich, po obejrzeniu "Jesteś Bogiem" wychodzą w uniesieniu, bo czują, że nareszcie zrozumieli o co w tym całym hip-hopie chodzi.
Rzadko się zdarza ostatnio, by chcąc zrobić „coś ważnego” i zarazem ściągnąć do kin jak największą widownię, po drodze nie przegiąć, nie ulec, nie przedobrzyć, a wreszcie nie chcieć nikomu się przypodobać. Jeśli komuś się to udało, należy cieszyć się i pokazywać innym, że tak można. Jestem przekonany, że ten film zrozumie i przeżyje każdy wrażliwy widz, niezależnie od wieku, upodobań muzycznych, a nawet przynależności do zwaśnionych opcji politycznych.
Oddaję szacunek młodym aktorom, którzy grają tak, jakby całe życie rapowali; reżyserowi, który wyrasta na ważną postać polskiego życia kulturalnego; scenarzyście który wykazał hart ducha, wewnętrzny spokój i upór, a nade wszystko konsekwencję; wreszcie członkom Paktofoniki, których nie uwiodła możliwość retuszowania przeszłości, gdy się występuje w roli „spadkobierców Magika”.
I apeluję – nawet, jeśli nie wszystko w tym filmie jest idealne, nawet gdy czasem prosi się brutalniejszy montaż, a niektóre sceny mogłyby być przejrzyściej skonstruowane – nie rozpędzajmy się w pochopnych zarzutach. Ten film ma szanse być kultowy, bo zasłużył na to. I my tę szansę ocalmy!
Tomasz Raczek
Portalfilmowy.pl
Box Office. Znakomite otwarcie "Jesteś Bogiem"
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024