PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU

Trudno nie zauważyć, że działania amerykańskich popkulturowych kreatorów gustów trącą hipokryzją. Ci sami ludzie, którzy pomogli budować ramy poprawności politycznej, cynicznie je przekraczają i zarabiają na tym ogromne pieniądze.

- Poprawność polityczna jest tyranią z manierami - mawiał Charlton Heston. Trudno nie zgodzić się z wielkim aktorem. Poprawność polityczna stała się w ostatnich dwóch dekadach biczem w rękach mieniących się liberałami „strażników standardów”. Niestety liberałowie mają to do siebie, że tworzą ramy i arbitralnie narzucają je innym uczestnikom dyskursu publicznego. Wyjście poza te ramy powoduje infamię i wypędzenie z „Edenu” stworzonego przez „,miłośników wolności”. Bez wątpienia amerykański showbiznes pokazuje, że poprawność polityczna zatriumfowała w umysłach współczesnych elit. Ba, sami jej propagatorzy zaczęli wpadać w sidła na siebie zastawione. Niedawno za niewinny żart o „białej damie w Białym Domu” musiał przepraszać Robert De Niro. Wcześniej reżyser Brett Ratner został przepędzony z gali Oscarów za wypowiedzenie słowa „fags”, które zostało użyte w potocznej mowie bez podtekstów homoseksualnych. Nawet poddańcze przeprosiny nie pomogły twórcy „Czerwonego Smoka”.

Kadr z filmu "Borat", fot. Imperial-Cinepix

Wydawać by się mogło, że totalitarny świat znany z „Człowieka demolki”, w którym nie wolno było przeklinać i się denerwować, uprawiano ultra bezpieczny seks, zdrowo się odżywiano (hamburgery ze szczura zostały wyeliminowane) zatriumfował. Skoro nawet wielki Bobby De Niro kaja się za niewinny żart, to coś musi być na rzeczy. Nieprawdaż? Nie do końca. O ile szeroko pojęty amerykański showbiznes dał się wepchnąć w kajdany nowoczesnej cenzury, o tyle produkty przedstawicieli tego biznesu pokazują zupełnie coś innego. Oglądając amerykańskie komedie braci Farrelly, popularny „South Park”, serial „Family Guy”, wznowionego „Beavisa i Buttheada” , występy amerykańskich komików czy audycje dwóch walczących ze sobą medialnych guru: prawicowca Rusha Limbaugh i libertarianina Howarda Sterna, można odnieść wrażenie, że, parafrazując Kisiela, dzisiejszy showbiznes bohatersko pokonuje problemy, które sam stworzył. Oglądając kolejne sezony ultra skandalicznego „South Parku” można nawet podejrzewać, że poprawność polityczna została stworzona tylko po to, by ją łamać i zarabiać na tym ogromne pieniądze. Może o to właśnie chodzi? Sukces filmów, które są reklamowane jako  „niepoprawne politycznie” dziełka świadczy dobitnie o tym, że widzowie nienawidzą nowej, świeckiej religii jaką z uporem dentysty z „Maratończyka” wwiercają nam jej kapłani. Nie jest tajemnicą, że widzowie wolą niegrzeczne żarty z mniejszości seksualnych, rasowych i religijnych niż slapstickowe komedie z grzecznymi chłoptasiami z Disney Junior. Oczywiście i tutaj poprawność polityczna czuwa i pilnuje by Żydów obśmiewali inni Żydzi ( Allen,Cohen etc.) zaś dowcipy z Murzynów opowiadał Afro-Amerykanin ( Rock, Murphy). Chrześcijan mogą rzecz jasna obrażać wszyscy. Na marginesie dodam, że taka sytuacja ma również miejsce w naszym pięknym kraju. Przyznał to sam pełnomocnik Jakuba W., który po tym jak spadły na niego gromy za żałosny „żart” o Ukrainkach, przyznał, że dopóki żartował z Jezusa i Moherów nikomu to nie przeszkadzało. To jednak temat na oddzielny tekst.

Trudno nie zauważyć, że działania amerykańskich popkulturowych kreatorów gustów trącą hipokryzją. Ci sami ludzie,  którzy pomogli budować ramy poprawności politycznej, cynicznie je przekraczają i zarabiają na tym ogromne pieniądze. Można śmiało postawić tezę, że robią to z wyrachowania. Oczywiście macherzy z Hollywood, którzy nauczają społeczeństwa kogo wolno, a kogo nie wolno obrażać, z każdym rokiem łamią kolejne bariery przez siebie stworzone. Dzieła Sachy Barona Cohena są tego najlepszym dowodem. Z drugiej strony widzowie sami dają dowody na to, że kochają takie działania. Kinomani z zachodnich krajów swoimi tyłkami ( jak mawiał bohater z filmu Tarantino) głosują przeciwko dyktaturze poprawności politycznej, którą niestety można łamać jedynie na srebrnym ekranie. Może na tym będzie teraz polegała magia kina? W końcu śmiałość „Borata” już dziś jest bardziej podniecająca niż 5D.

 

 

Łukasz Adamski
portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Na dzień przed szturmem kin…
Box Office. Polska poza Euro, czyli stopniowy powrót widzów do kin
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll