PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Daniel Craig przyznał niedawno, że wschodząca gwiazda kina Idris Elba (Luther) mógłby być pierwszym czarnoskórym Bondem. Jednak zanim zobaczymy odmienionego 007, na ekrany kin wejdzie pierwszy film z czarnoskórym superbohaterem. Zanosi się więc na to, że już żaden Hooper nie będzie narzekał na rasizm w filmach o herosach.

W jednej z moich ukochanych komedii „W pogodni za Amy” Kevina Smitha, czarnoskóry gej i autor komiksów Hooper, wygłasza monolog na temat rasizmu w „Gwiezdnych Wojnach”. Jego zdaniem błękitnooki blondas ze wsi, Luke Skywalker, chcący pokonać czarnego Lorda Vadera jest skrajnym przykładem nienawiści do czarnych. Na dodatek Vader w ostatniej scenie „Imperium Kontratakuje” okazuje się być pomarszczonym, białym staruchem. Wniosek? Każdy murzyn chce być w głębi duszy biały! Hooper w filmie Smitha jest oczywiście przerysowanym, wściekłym skrzyżowaniem Malcolma X z Freddiem Mercury'm. Jednak w USA od dawna pojawiają się zarzuty o rasizm w dziełach o superbohaterach. Teraz zadośćuczynienie za niewolnictwo rozszerzy się z parytetów w każdej dziedzinie życia na popkulturę. 


Samuel L. Jackson jako Nick Fury, fot. Forum Film

Amerykańskie media podały, że w Hollywood powstanie w końcu ekranizacja przygód najsłynniejszego czarnego superbohatera. I nie chodzi o superglinę Shafta czy Nicka Fury, który zwerbował do obrony USA takich gagatków jak Iron Man, Kapitan Ameryka czy Hulk (notabene twarzą obu twardzieli był oczywiście Samuel L. Jackson). Nie mam na myśli również Blade’a, który łowił wampiry. Nie chodzi też o zapijaczonego i niedogolonego Hancocka, który był superbohaterem na pół etatu. Ok, nie będę już dłużej trzymał państwa w niepewności. Moja opowieść dotyczy oczywiście Jego Wysokości Black Panther.

„Black Panther” zadebiutował w 1966 roku, w czasach sprzed afroamerykańskich bohaterów ze stajni Marvela (Falcon, Luke Cage) oraz konkurencji DC (Tyroc, Black Lightning czy John Stewart). Kim jest Czarna Pantera? To T’Chall, który słynie z tego, że potrafi lepiej niż Seagal i Martin Luther King rozwalać rasistowskich wrogów wolności. „To błogosławieństwo dla Afroamerykanów i mniejszości, by mieć superbohatera, z którym mogą się identyfikować” - mówił kilka lat temu Djimon Hounsou, który dał mu głos w filmie animowanym.  Black Panther nie jest jednak potomkiem marksistowskich radykałów z amerykańskich uczelni, którzy skumplowali się ze zwolennikami Ho-Chi- Mihna. Pantera pochodzi z państwa Wakanda, gdzie wódz musi zjeść specjalne serce i pogłębić mistyczny związek z bogiem Panter Wakandy. Przejście rytuału daje mu nadludzkie możliwości -  supersiłę, szybkość i wytrzymałość. Mimo tego, iż twórca komiksu zapewnia, iż nie jest to manifest polityczny, to w jednym z odcinków wysłała Panterę…by skopał białe tyłki Ku Klux Klanowi. Zapowiada się więc niezła rzeź białych trupów, które będą pełzać przed Panterą niczym Q przez Salmą Hayek. To nastąpi jednak dopiero, gdy do gry powróci Kapitan Ameryka w drugiej odsłonie przygód anglosaskiego żołnierza.

Pantera może otworzyć szeroko drzwi superbohaterom o innym niż biały kolorze skóry. Może dzięki temu twórcy nie będą bawili się w zabawną poprawność polityczną jak w "The Ultimate Spider-Man", gdzie stworzyli pół-Murzyna, pół- Latynosa by nie urazić wrażliwych duszyczek w kinie. Murzyński superbohater spowoduje również, że nie będzie trzeba na siłę wpychać Afro-Amerykanów tam, gdzie ich być nie powinno, jak miało to miejsce w „Thorze”, gdzie nordycki bóg Hajmdal miał twarz Idrisa Elby. I tym sposobem zrobiliśmy sprytnie zawijasa do początku tekstu. Elby na razie zapewnia, że nie dostał propozycji bycia Bondem, choć takowej by nie odrzucił. I dobrze. Biały Bond już się trochę znudził. Nawet jeżeli cukierkową  i bojsbendową buźkę zamienił na pokiereszowaną facjatę twardego Craiga. Znakomity i nieograny Elba może nadać mu nową jakość o jakiej nawet nie śniliśmy.  Szczególnie, że brytyjski akcent odtwórca Luthera ma doskonały.  Przygotujmy się więc na nową falę czarnej dumy, którą miała daleką drogę do przejścia. Od Foxy Brown aż do Jamesa Bonda. To coś większego niż Biały Dom dla Obamy. 


Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Sezon ogórkowy w kinach.
Box Office. W cieniu Mistrzostw Europy
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll