PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Łukasz Adamski
  18.03.2012

15 marca minęło 40 lat od powstania arcydzieła wszech czasów - filmu "Ojciec chrzestny". Film Coppoli był tak sugestywnym obrazem życia włoskiej mafii w USA, że prawdziwy gangsterzy naśladowali po premierze Don Vita Corleone, a sprzedawcy w mrocznym miasteczku Corleone na Sycylii sprzedają do dziś gadżety z filmem (widziałem na własne oczy). I pomyśleć, że producenci nie chcieli ani Marlona Brando ani Ala Pacino. Sonnego chciał zaś zagrać…Robert de Niro. Został odrzucony przez Coppole.

Pierwsza część trylogii o sycylijsko-amerykańskiej rodzinie Corleone miała premierę 15 marca 1972 r., tuż przed 33. urodzinami Coppoli. 35 lat później, w 2007 r., Amerykański Instytut Filmowy uznał „Ojca chrzestnego” za drugi najwybitniejszy film w historii amerykańskiego kina (miejsce pierwsze w klasyfikacji zajął „Obywatel Kane”). Ja plasuję „Ojca chrzestnego” bezwzględnie na miejscu pierwszym. Mimo wielkich trudności z realizacją tego arcydzieła, obraz zgarnął 4 najważniejsze Oscary i 11 nominacji. Druga część zebrała 6 Oscarów. Trzecia odsłona (z pewnymi mankamentami w postaci tragikomicznej Sofii Coppoli czy braku Roberta Duvalla, choć bardzo niesłusznie lekceważona) nie powtórzyła sukcesu dwóch genialnych filmów z lat 70-tych. "Ojciec chrzestny" oparty na wybitnej powieści Mario Puzo, który pracował nad scenariuszem całej trylogii, był jednym z najbardziej niepewnych obrazów w historii kina. „Gdy po latach słyszę komplementy na temat tego filmu, myślę: Jaka szkoda, że nie mówili mi tego wcześniej, nie dawali wsparcia” – mówił po latach Coppola. Kilka lat temu na naszym rynku dvd pojawiło się znakomite wydanie „świętej trylogii”. Dodatkowa płyta jest pełna fascynujących anegdot związanych z produkcją filmu, dzięki któremu Francis Ford Coppola wszedł do historii kina, mimo tego, że już nigdy nie zbliżył się do swojego geniuszu z tamtych lat.

"Ojciec chrzestny", fot. Imperial - Cinepix

„Miałem wielkie problemy, by przekonać studio, że wybrałem właściwych aktorów” – opowiadał w jednym z wywiadów Coppola. „Francis przemycał mnie na plan filmowy tak by nie widzieli mnie producenci”- opowiadał zaś Al Pacino, który został nawet (prawie) oficjalnie zwolniony przez producentów, którym nie podobała się gra Pacino w scenie na weselu, gdy młody Michael w mundurze opowiada o swojej rodzinie Kay. „Wybrał najnudniejszą scenę z udziałem Michaela, tę pierwszą z wesela, która ma nas wprowadzić w świat filmu. Zagrałem, a on chciał coś więcej. Nie wiem, czego się po mnie spodziewał. Testował ludzi za pomocą niewłaściwych scen”- opowiadał Pacino w słynnym wywiadzie z Lawrencem Grobelem. Producenci zaproponowali więc Coppoli by Michaela zagrał Robert Redford, Ryna O’Neal albo James Caan.

Doprawdy dziwnie wyglądają nagrane sceny jak w Michaela wciela się aktor grający później Sonnego. Wspomniane wydanie dvd pokazuje również przesłuchanie do tej roli Martina Sheena. Wyobrażacie sobie państwo tego aktora (z całym szacunkiem dla jego niewątpliwego talentu) jako Michaela, który całuje na Kubie Fredo mówiąc: „złamałeś mi serce”. „Producenci nie byli zadowoleni ze zdjęć próbnych Pacino, ale Francis upierał się przy nim” – wspominał później Caan. Sam Pacino opowiadał zaś: „To nie miało końca. Wciąż próby i próby. Powiedziałem nawet kiedyś: „Nie czuję się dobrze tam, gdzie nie jestem mile widziany”. Nieustępliwość Francisa sprawiła jednak, że dostałem tę rolę”- opowiadał Pacino w filmie dokumentalnym o realizacji „Ojca chrzestnego”. Producenci łyknęli haczyk dopiero po fenomenalnej scenie zabicia Sollozza, gdzie Pacino za pomocą jedynie mimiki pokazał przejście człowieka „na ciemną stronę”. Patrząc na niektóre role Pacino z ostatnich 20 lat, aż trudno sobie wyobrazić, że milczeniem mógł pokazać on całą złożoność postaci. Ciekawostek związanych z tym filmem jest więcej. Na przesłuchaniu do roli Sonnego wystąpił…Robert de Niro. Oglądając zdjęcia próbne z tym wielkim aktorem, trudno nie przyznać, że jego interpretacja Sonnego była wbijająca w fotel. I właśnie dlatego Coppola odrzucił słusznie jego kandydaturę. Po latach reżyser opowiadał, że De Niro był tak rewelacyjny, że istniała obawa, że Sonny ukradnie cały film. Coppola przypomniał sobie o nieznanym wówczas chłopaku przy drugiej odsłonie swojego arcydzieła. De Niro zgarnął za rolę Oscara dokonują czegoś niemożliwego, bowiem grał rolę, za którą dwa lata wcześniej Oscara dostał Marlon Brando.

Brando również nie był mile widziany przez producentów filmu. „Ówczesny prezes Paramount Pictures powiedział: oświadczam, że Marlon Brando nigdy nie zagra w tym filmie” – opowiadał Coppola. To samo mówił James Caan: „Pamiętam, że miał duże kłopoty. Gdy tylko wspomniał o Brando, jeden z dyrektorów powiedział: Jeśli jeszcze raz wymieni pan to nazwisko, wyleci pan”. Brando był już wówczas żywą legendą. Nie chciano z nim jednak pracować bo był na planie nieprzewidywalny (co pokazał Coppoli w „Czasie Apokalipsy”, gdy przyjechał na plan spasiony jak wieprz i bez znajomości tekstu) Jednak i do niego udało się Coppoli przekonać producentów. Pisanie, że Brando był fenomenalny w roli Don Vita jest truizmem. Ja czuję jego wielkość oglądając jednak Ojca Chrzestnego II, w którym aktor nie występuje. Pamiętacie Państwo końcową scenę filmu, gdy przy stole rozmawiają ze sobą niewinny jeszcze Michael, Sonny, który przyprowadza Carla i poznaje go z Connie, Tom i Fredo? Była to genialna scena pokazująca Michaela jako wstępującego do armii idealistę, który odrzuca los jaki mu przygotowała rodzina. Scena następuje w filmie po tym jak widzieliśmy Michaela-potwora, który kazał zabić swojego brata. Bracia czekają więc na Vita, który obchodzi urodziny. Kłócą się przez decyzję Michaela o wyjeździe na wojnę. Nagle ktoś dzwoni do drzwi. To Don Vito. Nie widzimy jak wchodzi, nawet nie słyszymy jego głosu. Jednak czujemy jego obecność na ekranie. Czyż to nie wielkość? W tym tkwi siła tego arcydzieła wszech czasów. W tym czego nie widzimy, ale czujemy.


Łukasz Adamski
Zobacz również
Box Office. Pogoda wygrała z Klossem
Box Office. W cieniu Raczka i trzech wymiarów
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll