PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Ostatnie kilka ról Matthew McConaugheya dowodzi, że aktor pożegnał się na zawsze z wizerunkiem pięknisia z Hollywood. Niebawem zobaczymy go śmiertelnie wychudzonego w roli chorego na AIDS. Następny w kolejce jest nowy film Martina Scorsese. Czy awans do aktorskiej ekstraklasy Hollywood stoi przed byłym amantem otworem?

McConaughey zagrał  w opartym na faktach obrazie  "The Dallas Buyer's Club", gdzie wciela się w Rona Woodroofa, elektryka z Dallas, u którego w 1986 roku zdiagnozowano AIDS. Ron nie mógł pogodzić się ze swoim losem, i zaczął szmuglować nielegalne leki spoza granic USA. Aktor schudł do roli ponad 13 kilo. Jego zdjęcia z planu przypominają o wyczynie Christiana Bale’a, który zastosował dietę złożoną z kawy i puszki tuńczyka, by zmasakrować swoje ciało w „Mechaniku”. Rola Rona może być kwintesencją nowego stylu aktora. McConaughey bowiem konsekwentnie stara się odciąć od stworzonego przez siebie wizerunku z lat 90., gdy paradował po ekranie z białymi niczym włosy Gandalfa zębami i wyrzeźbioną w thorowski sposób klatą.


Matthew McConaughey w filmie "Dallas Buyer's Club". Fot. materiały prasowe

Teksańczyk Matthew McConaughey nie czekał długo na swoją ekranową szansę. Już dwa lata po głośniej „Uczniowskiej balandze” Richarda Linklatera przystojniak zagrał w „Czasie zabijania” Joela Schumachera. Jeden z najsłynniejszych sądowych dramatów na podstawie prozy Johna Grishama otworzył drzwi Hollywood przez następcą kinowych amantów lat 50. Aktor szybko rzucił się w wir hollywoodzkiego życia. Propozycje przyszły od największych: Spielberg przeniósł grischamowskiego prawnika do czasów XIX-wiecznego niewolnictwa ("Amistad"), zaś Zemeckis powierzył mu rolę guru New Age’u ( „Kontakt”). Po kilku rolach w mało wymagających hitach ("Jak stracić chłopaka w 10 dni", "Sahara", "Duchy moich byłych", „Surfer”) aktor ugruntował pozycję gorącego „ciacha”, które było chrupane przez takie piękności jak Patricia Arquette, Ashley Judd, Sandra Bullock czy Penelope Cruz. Oprócz kilku przebłysków talentu ("Podwójna gra", "Męska gra") role McCanaugheya pozostawały bardzo do siebie podobne. Wydaje się, że dopiero stabilizacja życiowa z przepiękną brazylijską modelką Camilą Alves wpłynęła na zmianę. Mniej więcej od czasu ich ślubu w 2008 roku, McCanaughey zaczął pojawiać się w coraz mocniej zróżnicowanym i nierzadko zaskakującym repertuarze.

Warto przyjrzeć się filmom, w jakich pojawił się od tamtej chwili. Tytuły mówią same za siebie: "Bernie", "Killer Joe", "Magic Mike", "Prawnik z Lincolna", "Pokusa", "Uciekinier". Każdy z tych filmów jest nie tylko realizowany przez oryginalnego, perspektywicznego twórcę. W każdym z nich McCanaughey zupełnie otwarcie igra ze swoim image’em. W „Prawniku z Lincolna” uderza w wizerunek krystalicznego jak woda z górskiego źródła prawnika (aktor notabene studiował przez trzy lata prawo), w „Pokusie” i „Uciekinierze” subtelnie oszpecił sobie twarz, dodając do niej blizny czy wyszczerbiając zęby. W "Killer Joe" McCanaughey dał się zaś ponieść kompletnemu szaleństwu. Już sam udział w jednym na najbardziej porąbanych filmów w dorobku twórcy „Egzorcysty” zasługuje na podziw. Na dodatek Teksańczyk nie idzie drogą innych hollywoodzkich gwiazd, kładących się co kilka tygodni na stole chirurga plastycznego, i z godnością poddaje się upływającemu czasowi.

Można się spodziewać, że rola w „Dallas Buyer's Club” przyniesie aktorowi co najmniej nominację do kilku prestiżowych nagród. Hollywood bardzo ceni sobie poświęcenie artystów dla sztuki. Nawet, jeżeli jakimś cudem (a te się, niestety, w fabryce snów zdarzają się zbyt często) poświęcenie aktora nie zostanie odpowiednio docenione, to w najbliższym czasie na ekrany wejdzie kilka innych znaczących produkcji z udziałem walczącego z własnym wizerunkiem amanta. Najciekawszym z nich jest „The Wolf of Wall Street” Martina Scorsese, gdzie aktor będzie partnerować Leonardowi DiCaprio i zdobywcy Oscara za „Artystę” Jeanowi Dujardin. Udział w filmie Scorsese jest ogromnym wyróżnieniem dla każdego aktora. Ciekawie zapowiada się też tajemniczy projekt Christophera Nolana „Interstellar”, gdzie aktor będzie partnerować Michaelowi Cainowi.

Długo nie mogłem się przekonać do Matthew McConaugheya. Drażnił mnie jego sposób gry, irytowała jego maniera. W przeciwieństwie do Toma Cruise’a czy Georga Clooneya, których zawsze uważałem za doskonałych aktorów, McConaugheya odbierałem wyłącznie jako plastikowego Kena. Ostatnie 5 lat diametralnie zmieniło ten pogląd. A fakt, że aktor zupełnie dobrowolnie porzuca łatwe życie amanta na rzecz aktora charakterystycznego powoduje, że mam do niego, mówiąc ulicą, wielki szacun. Obserwujmy więc tego aktora. Nie raz jeszcze nas może zaskoczyć. Ekstraklasa czeka na Teksańczyka. Oby wystarczyło mu determinacji by przeprowadzić na nią szturm.
Łukasz Adamski  


Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Polacy na kacu
W Dzień Dziecka animacja na topie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll