PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Łukasz Adamski
  21.04.2013
Ekranizacja walki o wolność naszego bohatera płk. Kuklińskiego może być wielkim powrotem Władysława Pasikowskiego do reżyserskiej formy. Wielkie nazwiska na czele z Patrickiem Wilsonem i temat, który jest samograjem sensacyjnym, powinien zagwarantować powrót Pasikowskiego do wielkiego kina.

Władysław Pasikowski mógł być jednym z najciekawszych i najbardziej niepokornych polskich reżyserów. Jego bardzo przyzwoity "Kroll" i fenomenalne "Psy" pozwalały przypuszczać, że twórca pójdzie drogą popkulturowej sensacji z politycznym pazurem. Pasikowski jak nikt inny potrafił w bardzo atrakcyjny dla widza sposób opowiadać o mrokach rodzącej się III RP. "Psy" nie były tylko opowieścią o twardym gliniarzu, którzy rzuca w pojedynkę rękawicę bandziorom. To było jedynie tło do pokazania rodzącej się na bazie SB mafii, kontaktów służb specjalnych z politykami czy w końcu potęgi byłych towarzyszy w nowej rzeczywistości. Do dziś "Psy" są jedynym filmem, który pokazuje palenie akt SB przez przemianowanych na policjantów esbeków oraz sposób, w jaki weryfikowano esbeków przy przyjęciu do nowej służby. Reżyser nawet w mocno komercyjnych i niedopracowanych „Psach 2” zahaczył o problem wpływów komunistycznych służb na Polskę lat 90. Gra teczkami, powiązania przenoszone z PRL-u i w końcu przeniknięcie esbeków do bandyckich grup, były najmocniejszymi punktami filmu. Był to jednocześnie ostatni „taki” film Pasikowskiego.


Marcin Dorociński i Patrick Wilson na planie filmu "Jack Strong". Fot. M. Makowski/ITI Cinema

Następnie reżyser zatopił się w coraz gorszych produkcjach typu "Reich" czy komiksowa "Operacja Samum". W pewnym momencie twórca „Psów” stal się parodią samego siebie i wraz z Bogusławem Lindą przeszedł do lamusa. Dopiero ciekawy serial „Glina” (z nowym twardzielem kina Jerzym Radziwiłowiczem) przywrócił nadzieję w talent Pasikowskiego. Wydawało się, że wielkim powrotem do solidnego kina będzie "Pokłosie". Pisałem w recenzji dla tego portalu, że film o Jedwabnem jest nam niezwykle potrzebny. Mord w tej miejscowości jest ciemną kartą w naszej przeszłości, i opowiedzenie o niej jest obowiązkiem polskich filmowców. Jednak musi to być film uczciwy i wyważony, z zachowaniem wszelkich okoliczności tej niebywałej zbrodni, i umieszczenia jej w konkretnym czasie. Tego w filmie Pasikowskiego brakowało. To nie tylko jego spłaszczony wydźwięk drażnił Polaków. Każdy miłośnik kina musiał czuć się niekomfortowo, oglądając nierówne i miejscami nieznośnie kiczowate dzieło twórcy znakomitego serialu „Glina”. 

Wiadomość o tym, że Pasikowski realizuje pierwszy polski film o płk. Kuklińskim wzburzyła patriotyczne środowiska. Po „Pokłosiu” powierzenie reżyserowi biografii bohatera antykomunistyczno nastawionych Polaków zaniepokoiło widzów. Ja jednak daję wielki kredyt zaufania Pasikowskiemu, który specjalizuje się w kinie sensacyjnym. Jak inaczej można opowiedzieć historię komunistycznego żołnierza, który z narażeniem życia zaczął współpracować z wolnym światem przeciwko czerwonej dyktaturze? Pasikowski dostał wszystko czego może wymarzyć sobie reżyser realizujący taką fabułę. Ma on znakomitych aktorów na czele z Marcinem Dorocińskim, Mają Ostaszewską, Krzysztofem Globiszem, genialnie ucharakteryzowanym na Zbigniewa Brzezińskiego Krzysztofie Pieczyńskim i Patrickiem Wilsonem - jednym z najciekawszych aktorów młodego pokolenia w Hollywood, który partnerował Alowi Pacino w znakomitych „Aniołach w Ameryce” i pokazał wielką klasę w „Małych dzieciach”. Dawno w polskim filmie nie zagrał aktor o takiej pozycji w USA jak Wilson. Czy to wszystko gwarantuje sukces „Jackowi Strongowi”

Gdyby film realizowali spece z „fabryki snów”, którzy na bazie historii czołowego agenta CIA mogliby powtórzyć majstersztyk Hitchcocka z „Rozdartej kurtyny”, to nie miałbym żadnych wątpliwości. Pasikowski może, niestety, pójść w stronę „Operacji Samun”, która była filmem nieudolnie naśladującym amerykańskie filmy akcji. Nie sądzę, by w filmie o Kuklińskim Pasikowski bawił się w publicystę jak w „Pokłosiu”. Samo podjęcie się sfilmowania losów Kuklińskiego jest ukłonem w stronę bohatera, na którego do dziś psy wieszają postkomuniści, którzy przed 1989 rokiem służyli Moskwie oraz młoda lewica paradująca w koszulach masowego czerwonego mordercy Che Guevarry. Jeżeli Pasikowski przypomni sobie, za co pokochały go miliony widzów w Polsce na początku lat 90., to możemy dostać kawałek przepysznego kina. Dobrze zrealizowana sensacyjna opowieść o Kuklińskim bez wątpienia pomoże światu poznać losy tego niezwykłego człowieka.



Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Wiosenny odpływ widzów
Pierwszy film 2013 roku z milionową widownią!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll