PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Na ekrany kin wchodzi nominowany do Oscara film Malika Bendjelloula "Sugar Man", czyli „Searching for Sugar Man" - o Sixto Rodríguezie. Trudno nam uwierzyć w patetyczne historie z amerykańskich filmów o Kopciuszku, który za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wychodzi z biedy i z dnia na dzień z pucybuta staje się milionerem. Rodriguezowi to się udało.

Sixto Rodriguez nagrał na początku lat 70. dwie płyty. Zachwycali się nimi ówcześni producenci muzyczny z Detroit - miasta, które wydało legendarną Motown. Niestety, płyty nie zainteresowały w publiczności. Muzyk nie nagrał trzeciego krążka i został pozbawiony kontraktu na dwa tygodnie przez Bożym Narodzeniem. Spotkał go los bohatera jednej z jego najsłynniejszych piosenek, który stracił pracę… dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem właśnie. Dalsze losy Rodrigueza były równie zaskakujące, choć odbiegały od pesymizmu utworów znakomitych, mądrych piosenek meksykańskiego Dylana. Muzyka Rodrigueza podbiła niespodziewanie kraj na drugim końcu świata. Płyta charyzmatycznego i zarazem bardzo chimerycznego muzyka trafiła do RPA czasów apartheidu. Tam stała się wyrazem buntu społecznego. Mieszkańcy podzielonego przez rasizm kraju byli przekonani, że popularniejszy u nich od Elvisa Prestleya i The Rolling Stones muzyk jest gwiazdą też w USA.


Sixto Rodriguez, bohater filmu „Sugar Man". Fot. Gutek Film

Rodriguez nie miał pojęcia o swoim statusie w RPA. W czasie, gdy był bożyszczem dla milionów mieszkańców tego afrykańskiego kraju, pracował w USA na budowie. Człowiek, który miał lepszy głos od Dylana i prezentował podobny poziom tekstów, zamieszkał w biednej dzielnicy Detroit i popadł w szarą rzeczywistość dnia codziennego miasta, które tak jak on najlepsze lata ma dawno za sobą. Trudno nam uwierzyć w patetyczne historie z amerykańskich filmów o Kopciuszku, który za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wychodzi z biedy i z dnia na dzień z pucybuta staje się milionerem. Rodriguezowi to się udało w sposób kompletnie nieprawdopodobny. W filmie fabularnym chyba byśmy w to nie uwierzyli, choć pamiętajmy w jaki sposób los uśmiechnął się do słynnego Rubina Huraganu Cartera. Cuda naprawdę na tym świecie mają miejsce. 

Dwaj południowoafrykańscy fani postanowili odkryć, co naprawdę stało się z niemal narodowym bohaterem RPA. Przez długi czas po Południowej Afryce krążyły plotki, że Rodriguez popełnił samobójstwo podczas jednego z koncertów. Jakie było ich zaskoczenie, gdy odkryli, że muzyk żyje w Detroit ze swoimi córkami. Rodriguez w 1998 roku przyjechał do RPA razem z nimi. Jego koncerty były przyjmowane tam z histerią znaną z koncertów The Doors czy The Rolling Stones w latach 60. To, co zobaczył prosty robotnik z Detroit, przeszło jego największe oczekiwania. Autor „Sugar Mana" w piękny sposób pokazuje nam tę scenę. W każdym przesłodzonym hollywoodzkim filmie byłaby zwieńczeniem niezwykłej historii życia odrzuconego przez rodaków muzyka. Czy można powiedzieć, że jego los jest przykładem na tezę, że American Dream wciąż istnieje? Oglądając, piszę to nie na wyrost, wybitny film Bendjelloula można odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Czy jednak można powiedzieć, że pracujący na budowie w zdewastowanej byłej potędze gospodarczej USA. muzyk doświadczył właśnie amerykańskiego snu? W końcu do artystycznego życia przywrócili go obywatele RPA i Szwed, a nie Amerykanie.

Ameryka odrzuciła Rodrigueza. Przygarnął go afrykański kraj. Dzięki nominowanemu do Oscara „Sugar Manowi" wydaje się, że Ameryka ponownie pokocha swojego syna. Czy to nie jest największa nagroda dla muzyka? Czy to nie jest również część American Dream, gdzie ostatni w biblijny sposób stają się pierwszymi? Zobaczymy jak swoją szansę wykorzysta Rodriguez. Jeżeli powróci w stylu heroiny z „Pulp Fiction”, to możemy zapomnieć o wszelkich dywagacjach. A co jeżeli jego nowe nagranie nie będą już elektryzować i bez swojego miru przepadnie wraz z zainteresowaniem filmem  Bendjelloula? Wówczas zostanie muzyka Rodrigueza, którą na pamięć znają mieszkańcy RPA. Ja już znam soundtrack z jego piosenkami na pamięć. To jest największy sukces jaki może sobie muzyk wymarzyć.



Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Weekend pełen polskich filmów.
Box Office. Powrót „Szklanej pułapki”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll