PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Łukasz Adamski
  14.09.2012
Mamy do czynienia z wielkimi powrotami mistrzów. Bob Dylan swoją genialną płytą i twardziele z lat 80. dowodzą, że tęsknimy za klasyką, która nas ukształtowała. Czy doczekamy powrotów reszty naszych mistrzów?

„Krwawy klasyk starego lisa”- napisał jeden z recenzentów nowej płyty mistrza Boba Dylana "Tempest". Podpisuje się pod tą opinią obiema rękoma. Ta płyta to wielki powrót geniusza, bez którego nie byłoby współczesnej muzyki. Trudno nie zachwycać się wspaniałymi 15-minutowymi balladami (kto dziś ma odwagę nagrywać coś takiego?!) najsłynniejszego na świecie barda, który przypomniał nam czym jest smak w muzyce, i gdzie leży jej  prawdziwa siła. Teledysk do utworu „Duquesne Whistle” dowiódł, że wcale nie trzeba stosować techniki, do której przyzwyczaiła nas MTV, by ciekawie opowiedzieć historię. Długie ujęcia filmowego stylu Martina Scorsese, znanego z „Bad”, powolna narracja i subtelne poczucie humoru połączone z opisem świata znanego z pieśni mrocznego Casha, są dziś niemal niewidoczne poza powtórkami na VH1. Ten styl powrócił. Powrócił z cholernie wielkim stylu. A nie zapominajmy, że ten znakomity, singlowy, utwór jest tylko początkiem przygody z płytą, od której nie mogę od 11 września oderwać ucha. „Tin Angel" może spokojnie zawstydzić Toma Waitsa czy Nicka Cave'a. Tym bardziej że głos Dylana, obniżony i wyraźnie zmęczony, dodaje jego nowym piosenkom dodatkowego mroku”- pisze recenzent „Gazety Wyborczej”. Można śmiało powiedzieć, że płyta Dylana powinna zawstydzić 99 proc. dzisiejszych gwiazdorów sceny muzycznej.

 
Bob Dylan w filmie "Pat Garrett i Billy Kid", reż. Sam Peckinpah, fot. Rue des Archives/Forum

„Heroina wraca, i to wraca w wielkim, pieprzonym stylu”- mówi jeden z bohaterów "Pulp Fiction" postmodernisty Quentina Tarantino, który bez przerwy bawi się w kinie klasyką i ją na nowo nam prezentuje. Nowa płyta Dylana, oprócz tego, że uzależnia jak heroina, jest właśnie takim wielkim powrotem i dowodzi, że dzisiejsze społeczeństwo chce takich powrotów. Kino jest tego najlepszym dowodem. Wielkim sukcesem skończyło się wskrzeszenie przez Sly’a Stallone swoich umięśnionych kompanów, którzy robią demolkę w starym, dobrym stylu lat 80. To samo można powiedzieć o przypomnieniu prostej i kochanej historii porwania zabijakowi z CIA córki. A jak traktować całą serię remake'ów, które goszczą w naszych kinach? Nie chciałbym oczywiście, aby ktoś odniósł wrażenie, że stawiam znak równości między ostatnim filmem Stallone i Bobem Dylanem. To oczywiście „zupełnie inna parafia”- jak mawiał Jules. Jednak oba „comebacki” pokazują pewną tendencję we współczesnej pop-kulturze. Okazuje się, że klasyka wcale nie musi być na nowo opakowana przez postmodernistów i prezentowana jako autoparodia. Klasyka może spokojnie pozostać klasyką. Nawet w takich zwariowanych czasach jak początek XXI wieku.

Mam więc wielką nadzieję, że doczekamy się jakiegoś spektakularnego filmowego powrotu o klasie Dylana. Nie zapominajmy, że nasi mistrzowie wciąż żyją i mają możliwość zrobić coś tak spektakularnego jak twórca "Tempest".  Z całym szacunkiem dla ostatnich dzieł Scorsese, które bardzo cenię, odważę się jednak postawić pewne pytanie: Czy ktokolwiek protestowałby, gdyby powstało dziś dzieło na miarę „Ulic nędzy”? Czyż ktokolwiek nie pragnie zobaczyć dziś jeszcze jednego, „tego jednego”, dzieła Coppoli, De Palmy czy Formana? Mówi się, że każdy bokser ma jeszcze jedną walkę, której nie stoczył. „Rocky Balboa” stoczył ją bardzo przyzwoicie kilka lat temu. Czas na resztę seniorów, którzy nie są jeszcze „wrzeszczącymi staruszkami” . A może oni mają przed sobą jeszcze kilka walk? W końcu „Tempest” nie jest „The Tempest” Williama Szekspira.




Łukasz Adamski
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Box Office. “Ted” przebojem także w polskich kinach!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll