PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Ola Salwa
  14.11.2011

Stężenie mitologicznych bzdur w "Immortals. Bogowie i herosi 3D" przekracza wszelkie granice oraz wymiary. Scenarzyści tego gniota powinni zostać za niego skazani co najmniej na męki Tantala. Albo... zakaz chodzenia na siłownię.

"Immortals. Bogowie i herosi 3D", fot. Monolith

Zazwyczaj po wyjściu z niebywale złego filmu zastanawiam się, kto i w jakich okolicznościach go wymyślił - to jeden z moich kinowych nawyków, taki jak siadanie przy przejściu z lewej strony sali. Akt poczęcia „Immortals...” wyobrażam sobie mniej więcej tak: przystojny trzydziestolatek próbuje się przebić w Hollywood - jest asystentem wszędzie, gdzie się da, bywa też epizodystą, gońcem, kelnerem, a godziny wolne od pracy spędza na siłowni. Jego ulubione przyrządy to bieżnia i rower stacjonarny, bo najlepiej pomagają spalać tłuszcz i nie angażują uwagi, może więc jednocześnie dbać o formę i oglądać telewizję, albo przeglądać plotkarskie magazyny, choć pewnie korzystniej by było, gdyby sięgnął po podręcznik z cyklu „Pisanie scenariuszy nie tylko dla orłów”.

Pierwszy punkt zwrotny tej historii to awaria telewizora, w którym nie da się zmienić kanału i przystojny scenarzysta zamiast oglądać Fashion TV lub E!, musi słuchać jednego z tych programów, do jakich ludzie przychodzą opowiadać swoje łzawe historie, a w zamian słyszą rady w stylu „należy słuchać głosu serca; zastanów się kim jesteś, cała mądrość jest w tobie”. Bam! Jeden z osiłków pracujących nad bicepsem upuszcza hantlę na ziemię, co brzmi trochę jak grzmot. Za oknem przejeżdża autobus z żołnierzami, którzy siedzą równo obok siebie, trochę jak w klatce. W telewizji przerwa na reklamę: wróżka Syria przepowie ci przyszłość, jeśli zadzwonisz pod numer 349-11-ORACLE. Przystojny scenarzysta doznaje olśnienia - wykorzysta swoje greckie korzenie i napisze historię zwyczajnego chłopaka, takiego jak on, który posiada tajemniczą moc, bo jest synem boga.

Trochę żałuje, że nie uważał bardziej podczas lekcji historii w swoim ogólniaku w New Jersey i że nie pamięta, jakie bajki opowiadali mu rodzice, ale nie poddaje się tak łatwo i zmusza do myślenia swój wygłodzony na diecie białkowej mózg i... pojawia się w nim imię „Tezeusz”, jakieś skojarzenia z potworem (może bykiem?), Zeus, chyba jakiś konflikt między bogami, w wyniku którego ktoś został uwięziony w Tartarze. Wspaniale, resztę znajdzie się w internecie. Scenarzysta biegnie dalej, choć nie rusza się nawet o metr do przodu, i rozgląda się po siłowni. Myśli, że w jego filmie musi być dużo umięśnionych facetów, bo to przecież kobiety decydują w związku, na co się idzie do kina, więc męskie torsy będą doskonałym wabikiem. Musi też być postać wojowniczki, może wyroczni, która jako jedyna widzi w Tezeuszu herosa. Jeszcze tego samego dnia przystojniak ma gotowy zarys historii...

Hollywoodzcy producenci oczywiście już wcześniej dość swobodnie podchodzili do mitologii greckiej, wymyślając zastępy głupawych bogów i potworów w serialach takich jak „Hercules” i „Xena - wojownicza księżniczka”, jednak wyczyn scenarzystów, braci Parlapanides (Greków z pochodzenia), nadaje nowe znaczenie słowu „arogancja” - Tezeusz to osiłek z ludu, Tytan Hyperion jest złym człowieczym królem, który chce uwolnić Tytanów zamkniętych w górze (!) Tartar, Fedra jest wieszczką, Zeus zabija Hefajstosa, a bogini wojny Atena jest przestraszoną córeczką tatusia. Za to wszyscy są śliczni i umięśnieni, nawet Mickey Rourke grający Hyperiona. Zastanawiam się, co by było gdyby ktoś do polskich legend podszedł z równie dużą nonszalancją?

Historia mogłaby wyglądać tak: młody Piast (Filip Bobek?) żyje spokojnie w swojej wiosce, którą napadają wojowie księcia Popiela (Adam Ferency), zmutowane, gigantyczne myszy. Ginie żona Piasta, Rzepicha, a on sam ledwo uchodzi z życiem. Ucieka na południe, a przedzierając się przez gęste knieje wpada na tajemniczą piękność, Wandę (Karolina Gorczyca) trenującą walkę mieczem i rzucanie magicznym oszczepem. Para postanawia zjednoczyć siły i dostać się do grodu zbuntowanych wieśniaków, którymi dowodzi umięśniony i szlachetny Krak (Robert Więckiewicz). Na miejscu Piast natychmiast zaprzyjaźnia się z triem wojów-utracjuszy Lechem (Krzysztof Czeczot), Czechem (Maciej Stuhr) i Rusem (Tomasz Karolak). Tymczasem Popiel, nie mogąc przeboleć zerwanych zaręczyn z Wandą, jednoczy siły z okrutnym władcą z Północy, Frode (Mads Mikkelsen), panem ziejącego ogniem smoka. Film oczywiście byłby nakręcony w 3D, a może nawet w CGI i koprodukowany przez Polskę, Norwegię oraz Czechy. Reżyseria: Nicholas Winding Refn. Ok, chyba powinnam zapisać się na siłownię...

Ola Salwa
Zobacz również
Box Office. Weekend rekordów w kinach
Box Office. Wyjazd integracyjny Polaków… do kina!
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll