PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Agnieszka Sadurska
  7.08.2012
Pisanie bloga na wakacjach napotyka kilka obiektywnych trudności. Okoliczności przyrody skłaniają do wszystkiego, tylko nie do skupienia się na zagadnieniach animacji (chyba że chodzi o animację ciała z jednego boku na drugi).

Poza strefą kręconych na patyku frytek, grillowanej waty cukrowej i ponętnych siatkarek/siatkarzy plażowych w okolicy występuje brak hot-spotów. Bloger, pozbawiony internetowego reasearchu, traci na wiarygodności, ale sorry Winnetou, zbyt długie przebywanie w wakacyjnej strefie wi-fi grozi pomieszaniem umysłu i/lub miażdżycą. A śmierć należy sobie rozsądnie dawkować. A propos, skoro statystycznie literaturą najchętniej czytaną w wakacje są kryminały, nic nie ryzykuję, jeśli wśród 30-stopniowych upałów zapodam coś z dreszczykiem. Poza tym, niektórzy z was spędzają urlop nad morzem, a tam ostatnie upały były za Gierka.


"Scooby-Doo i Brygada Detektywów", fot. Galapagos

Kryminały i mroczne historie nie są animacji obce. Historie Batmana i innych komiksowych bohaterów, słodka disneyowska "Brygada RR" czy choćby bohater mojego ostatniego bloga, "Kot w Paryżu", to tylko kilka dowodów, że kryminał i animacja są zgodną parą. Ale absolutnym królem zagadek jest Scooby-doo.

W 1969 r. zmasowane protesty bardzo wpływowej grupy nacisku, Action for Children’s Television, zmiotły z sobotnich pasm m.in. takie pozycje jak „Johnny Quest” czy „Space Ghost”, jako propagujące przemoc i agresję. (Swoją drogą, w Polsce bardzo brakuje analogicznych aktywistów). A że telewizja nie znosi próżni, puste okienko szybko zostało zaludnione przez nowych bohaterów.

Protoplasta Scoobiego nazywał się Too Much i był psem należącym do paczki nastolatków, członków grupy muzycznej, która rozwiązywała niesamowite zagadki w przerwach między koncertami. Serial szybko zdobył widownię, bo który nastolatek nie chce być gwiazdą rocka i tajnym agentem jednocześnie?

Po niezliczonych badaniach przeprowadzonych przez producentów na tzw. grupie docelowej i równie licznych burzach mózgów wśród twórców: Joe Rubiego, Kena Spearsa (scenarzystów) i Iwao Takamoto (twórca projektów), „Tajemnicza piątka” ewoluowała w znaną dzisiaj grupę dwóch dziewcząt (brzydsza jest mądrzejsza) i dwóch chłopców (brzydszy jest sympatyczniejszy) oraz psa. Scooby-doo zawdzięcza imię Frankowi Sinatrze i piosence „Strangers in the night”. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, musicie jej sobie posłuchać.

Każdy odcinek ma taki sam schemat: na początku czteroosobowa grupa (+pies), podróżująca vanem, niespodziewanie trafia na trop straszliwej tajemnicy, w którą zamieszane są duchy i straszydła. W środkowej części wszyscy miotają się po ekranie i wrzeszczą, a pod koniec okazuje się, że upiory są przebierańcami, a mądrość Velmy, determinacja Freda i nieustraszoność Daphne są nic nie warte, bo nie daliby rady bez tchórzliwego, żarłocznego psa na krzywych łapach i Kudłatego (będącego dowodem na to, że to właściciel zawsze upodabnia się do psa, a nie odwrotnie).


Scooby - doo w kinowej wersji aktorskiej, fot. Warner Bros.

Od momentu pierwszej emisji (1969) serial jest prawdziwą żyłą złota, która pozwala czerpać dochód z powtórek, licencji, merchandisingu, przeróbek, filmów długometrażowych, kompilacji, etc. A przy tym bohater cieszy się niesłabnącym szacunem kolejnych pokoleń, siedzących w sobotni poranek na kanapach przed telewizorami.

Teraz wystawiam swą pierś na zmasowany ostrzał z kałaszy na kranówkę. Otóż przyznaję, że uważam ten serial za absolutnego dziwoląga. Za każdym razem, kiedy widzę pełne zachwytu znieruchomienie widzów (target 3-13) przed ekranem, zastanawiam się nad sensem obranej drogi życiowej. Toporne, schematyczne postaci (projektowane przez Japończyka, to wiele tłumaczy) są naprawdę dalekie od ideału. No bo nie powiecie, że ta fioletowo-pomarańczowa, biuściasta Barbie-Daphne czy blondseksualny Ken-Fred to są wzory bohaterów, z którymi powinny się identyfikować dzieci. Animacja jest naprawdę koszmarna. Toporne cykle zamknięte, ba całe sekwencje animacji są bezczelnie powielane przez całą serię. Anegdota jest przewidywalna, a gagi schematyczne.

A jednak nie ma w romańskiej (a pewne i bizantyńskiej) strefie kulturowej rodzica, który by nie jęknął w swoim życiu: „Skubidu, gdzie jesteś?” i nie wrzucił płyty do maszyny, żeby przez 25 minut spokojnie wypić kawę.


Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. Rekordowe otwarcie „Madagaskaru 3”!
Box Office. Mroczny Rycerz powstał.
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll