Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Gdyby twórcy pierwszego sequela w historii kinematografii “The Fall of Nation”, (powstał w 1916 roku i był kontynuacją wielkiej produkcji Griffitha ”Narodziny narodu”) przypuszczali, że ta prosta metoda pozwalająca sprzedać kilka razy tej samej widowni tych samych bohaterów, okaże się tak skuteczna, na pewno by ją opatentowali. Ich potomkowie byliby dzisiaj bogatsi od naftowych szejków i Billa Gatesa razem wziętych.
Oczywiście, bezkonkurencyjnym liderem w produkcji sequeli jest seria filmów o Jamesie Bondzie (23 części), ale skoro w grę wchodzi zysk wielkości 5,074,402,453 dolarów (z czego 1,609,487,453 w samych Stanach), na dodatek z perspektywą wzrostu, to zaiste: jutro nie umiera nigdy. Bond szybko z ekranów nie zniknie. Animacja jeszcze nie wymyśliła tak nieśmiertelnego bohatera, jak agent Jej Królewskiej Mości, ale spokojnie... W tej dziedzinie wszystko jest możliwe.
"Madagaskar 3", fot. materiały prasowe
W historii długometrażowych i wysokobudżetowych filmów animowanych zdarzają się produkcje bardzo udane, które nie mają sequelu. Choć szczerze mówiąc po tym, jak potrójnej kontynuacji doczekało się takie dzieło, jak "Alvin i wiewiórki", trudno nie zapytać, dlaczego nie dopisano dalszego ciągu “Iniemamocnych” (mimo zapowiadającą kontynuację, sekwencję z Człowiekiem-szpadlem), czy “Gdzie jest Nemo” (choć film zapoczątkował całą lawinę bardzo nieudolnych dzieł rybich i ogólnie podmorskich). Studio Ghibli chyba wręcz programowo nie kręci kontynuacji. Hayao Mizyaki dał się złamać tylko raz: wobec zagrożenia ciągłości finansowej studia, w sierpniu 2010 ogłosił rozpoczęcie prac nad “Porco Rosso, ostatni lot”. (“Porco Rosso” to historia rozgrywająca się podczas wojny domowej w Hiszpanii). Jednak nie nazwał go sequelem, a “duchowym kuzynem” pierwowzoru. Film ma być gotowy w 2012.
Gdy seria rozrasta się do kilku odcinków, można z nostalgią porównać, jaki postęp technologiczny dokonał się między pierwszym a ostatnim filmem. Popatrzcie na ubrania postaci w “Toy Story 3” i to, z jakim pietyzmem zostały odtworzone tekstury tkanin, włosy, sierść... Jak finezyjna jest animacja, w porównaniu z pierwszym filmem, który, pamiętajmy, był pierwszym filmem całkowicie trójwymiarowym i po jego projekcji wielu przecierało oczy, nie mogąc wyjść ze zdumienia nad geniuszem załogi Pixara.
Sequel “najbardziej pożądany w Europie” (tak przewrotnie można przetłumaczyć podtytuł trzeciej części “Madagaskaru”) na pewno nie jest ostatni. Swoją drogą, akcja nie ma nic wspólnego z Madagaskarem, ale nawet, jeśli czwarty będzie się rozgrywał na Antarktydzie, też będzie miał tytuł “Madagaskar”. I tak wiadomo, o co chodzi. Choć niemal regułą jest, że kolejne “franczyzy” są gorsze od pierwowzoru, akurat w przypadku tego filmu opinie są podzielone, z przewagą entuzjastów. Od piątku wszyscy chętni będą mogli się przekonać, jak się sprawy mają, bo film wchodzi do polskich kin.
A na dodatek chłopcy z Dreamworks rozpoczęli prace nad następnym projektem: w 2015 na ekran wpadną Pingwiny! Trzymam za te paczkę kciuki. Deklaruję, że nawet jeśli przegonią Bonda w ilości sequeli (a Batmana w ilości prequeli), i tak będę chodzić na wszystkie seanse w towarzystwie swoich wnuków i prawnuków!
Oczywiście, bezkonkurencyjnym liderem w produkcji sequeli jest seria filmów o Jamesie Bondzie (23 części), ale skoro w grę wchodzi zysk wielkości 5,074,402,453 dolarów (z czego 1,609,487,453 w samych Stanach), na dodatek z perspektywą wzrostu, to zaiste: jutro nie umiera nigdy. Bond szybko z ekranów nie zniknie. Animacja jeszcze nie wymyśliła tak nieśmiertelnego bohatera, jak agent Jej Królewskiej Mości, ale spokojnie... W tej dziedzinie wszystko jest możliwe.
"Madagaskar 3", fot. materiały prasowe
W historii długometrażowych i wysokobudżetowych filmów animowanych zdarzają się produkcje bardzo udane, które nie mają sequelu. Choć szczerze mówiąc po tym, jak potrójnej kontynuacji doczekało się takie dzieło, jak "Alvin i wiewiórki", trudno nie zapytać, dlaczego nie dopisano dalszego ciągu “Iniemamocnych” (mimo zapowiadającą kontynuację, sekwencję z Człowiekiem-szpadlem), czy “Gdzie jest Nemo” (choć film zapoczątkował całą lawinę bardzo nieudolnych dzieł rybich i ogólnie podmorskich). Studio Ghibli chyba wręcz programowo nie kręci kontynuacji. Hayao Mizyaki dał się złamać tylko raz: wobec zagrożenia ciągłości finansowej studia, w sierpniu 2010 ogłosił rozpoczęcie prac nad “Porco Rosso, ostatni lot”. (“Porco Rosso” to historia rozgrywająca się podczas wojny domowej w Hiszpanii). Jednak nie nazwał go sequelem, a “duchowym kuzynem” pierwowzoru. Film ma być gotowy w 2012.
Gdy seria rozrasta się do kilku odcinków, można z nostalgią porównać, jaki postęp technologiczny dokonał się między pierwszym a ostatnim filmem. Popatrzcie na ubrania postaci w “Toy Story 3” i to, z jakim pietyzmem zostały odtworzone tekstury tkanin, włosy, sierść... Jak finezyjna jest animacja, w porównaniu z pierwszym filmem, który, pamiętajmy, był pierwszym filmem całkowicie trójwymiarowym i po jego projekcji wielu przecierało oczy, nie mogąc wyjść ze zdumienia nad geniuszem załogi Pixara.
Sequel “najbardziej pożądany w Europie” (tak przewrotnie można przetłumaczyć podtytuł trzeciej części “Madagaskaru”) na pewno nie jest ostatni. Swoją drogą, akcja nie ma nic wspólnego z Madagaskarem, ale nawet, jeśli czwarty będzie się rozgrywał na Antarktydzie, też będzie miał tytuł “Madagaskar”. I tak wiadomo, o co chodzi. Choć niemal regułą jest, że kolejne “franczyzy” są gorsze od pierwowzoru, akurat w przypadku tego filmu opinie są podzielone, z przewagą entuzjastów. Od piątku wszyscy chętni będą mogli się przekonać, jak się sprawy mają, bo film wchodzi do polskich kin.
A na dodatek chłopcy z Dreamworks rozpoczęli prace nad następnym projektem: w 2015 na ekran wpadną Pingwiny! Trzymam za te paczkę kciuki. Deklaruję, że nawet jeśli przegonią Bonda w ilości sequeli (a Batmana w ilości prequeli), i tak będę chodzić na wszystkie seanse w towarzystwie swoich wnuków i prawnuków!
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Box Office. Mroczny Rycerz powstał.
Box Office. Wysokie loty „Prometeusza”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024