PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Agnieszka Sadurska
  30.05.2012

"Fantastyczne książki latające pana Morrissa Leessore'a" - to raczej słaby marketingowo tytuł dla filmu. A jednak, po tym, jak ta 15-minutowa animacja, zgarnęła liczne nagrody (łącznie z Oscarem za najlepszą krótkometrażówkę 2012) grzecznie się go nauczyłam.

Jest to jedno z tych dzieł, które nostalgicznie odwołują się do mocno analogowych (wręcz prehistorycznych) początków kina ("Artysta", "Hugo i jego wynalazek"), wykorzystując pełen potencjał, jaki daje nowoczesna technologia.

Obejrzyj cały film "Fantastyczne książki latające pana Morrissa Leessore'a":

Pomysł narodził się w samolocie, którym William Joyce (scenarzysta i reżyser) podróżował do swojego umierającego przyjaciela, emerytowanego pracownika działu książek dziecięcych w wydawnictwie HarperCollins. Inspiracją był "Czarnoksiężnik z Oz". Gdy Nowy Orlean został spustoszony przez huragan Cathrina, okazało się, że życie płata niespodzianki, o których nie śniło się najwyżej bujającym w obłokach scenarzystom.

Joyce otrzymał grant na zrobienie dokumentacji zniszczeń i miał okazję zaobserwować, jaki wpływ ma na tych , którzy pozostali w zrujnowanym mieście (a szczególnie dzieci), wspólne czytanie.

Książki były dostarczane przez organizacje humanitarne, podobnie, jak woda pitna, jedzenie i leki. Okazało się, że w świecie pozbawionym prądu i wszelkich wygód, staromodna książka, która przenosi czytelnika w inną rzeczywistość, pozwala zapomnieć o niewygodach i traumach, jest najlepszym terapeutą.

Joyce wraz ze swoim kumplem, Brandonem Oldenburgiem, powołali do życia studio Moonboot i zabrali się do pracy. Początkowo, historia była pomyślana, jako aplikacja na iPada, ale kiedy okazała się sukcesem (została okrzyknięta najlepszym programem przez portal iPad Insight w 2011 roku), zapadła decyzja o produkcji filmu.

Morris Lessmore, to nieśmiały gentelman (łudząco podobny do Bustera Keatona), którego trąba powietrzna porywa z balkonu jego domu w Nowym Orleanie. Kończy swój lot w raju moli książkowych; cichej i spokojnej krainie zamieszkałej przez sobie podobnych entuzjastów słowa drukowanego, jako opiekun książek w wielkiej bibliotece.

Opowieść jest pretekstem do pełnego erudycji popisu, wykorzystującego niemal wszystkie znane współcześnie techniki animacji; klasyczną (2D), efekt Zoetrope, stop motion (wybudowano makietę miasta, w którym zaczyna się akcja i metodą poklatkową filmowano wszystkie unoszone przez wiatr przedmioty), animację 3d (wszystkie postaci występujące w filmie), a nawet flip book (kto animował ludzika, szybko kartkując rogi zagiętego zeszytu, ten wie o co chodzi).

Studio Moonboot, na początku roku wypuściło także nową iPadową aplikację, o nazwie "Numberlys". Z jej opisu wynika, że, podobnie, jak poprzednie dzieło jest hołdem złożonym słowu pisanemu i początkom kina. Być może, następny film też już się kręci?

Agnieszka Sadurska
Zobacz również
Box Office. Faceci w czerni powracają
Box Office. W kinach rządzi „Dyktator”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll