PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Agnieszka Sadurska
  3.04.2012
Po seansie filmu p.t. "Hugo i jego wynalazek" pomyślałam sobie, że niektórzy geniusze mają pecha; rodzą się w złym momencie. Ich wyprzedzające epokę pomysły, zbyt nowatorskie dla współczesnych, zamiast zmienić świat, są co najwyżej egzotycznym dziwactwem.

Faktyczny bohater filmu Scorsese'a, Georges Méliès, zaczynał jako magik, a skończył jako czarodziej. Swą przygodę z kinem, rozpoczął zaraz potem, jak bracia Lumiere skonstruowali i opatentowali kinematograf (uczestniczył w pierwszym, płatnym pokazie "Wjazdu pociągu na stację" i spokojnie można powiedzieć, że ten seans zmienił jego życie). Nawet nie wiecie, jak wiele zrobił dla animacji, choć nie nakręcił ani jednego filmu animowanego.


"Podróż na Księżyc", fot. Etiuda&Anima

Po pierwsze, pokazał zastosowanie wieloplanu - czyli kilku szklanych warstw, ustawionych jedna nad drugą (lub jedna przed drugą), na których można ułożyć np. dekoracje uzyskując efekt głębi. Trudno sobie bez wieloplanu wyobrazić jakikolwiek plan filmu animowanego w czasach, kiedy kręcono je metodą poklatkową, za pomocą kamery. Méliès użył go przy realizacji filmu o akcji ratunkowej tonącego parowca USS Maine - na pierwszym planie postawiono wielkie płaskie akwarium, w którym pływały żywe ryby.

Po drugie, stopklatka - czyli praprababka wszystkich filmowych tricków, umożliwiająca np. "zniknięcie" ludzi i przedmiotów z kadru, albo ich zamianę na coś innego. Dzisiaj to dziecinnie prosta, wydawałoby się "oczywista oczywistość", bez której nie ma animacji lalkowej, wycinankowej, ani żadnej innej. W czasach, gdy istota zapisu na taśmie filmowej była dla widza wielką tajemnicą, efekty jej zastosowania budziły podziw i zachwyt. Trudno było znaleźć widza, który nie krzyknąłby ze zgrozy, gdy podczas seansu "Egzekucji Mary Stuart" głowa królowej spadała na deski szafotu. Albo takiego, któremu szczęka nie opadłaby do pasa, gdy figura ukrzyżowanego Chrystusa zamieniała się w kuszącą dziewczynę ("Kuszenie Św. Antoniego"). Często  Méliès stosował na planie filmowym zapadnie i ukryte drzwi, których kiedyś używał podczas  występów scenicznych.

Po trzecie, wielokrotna ekspozycja - czyli  naświetlanie tej samej klatki kilka razy, dzięki czemu np. po ekranie  mogły fruwać połprzezroczyste duchy ("Jaskinia demonów"). Absolutnym nowatorstwem było dodatkowe zastosowanie masek, dzięki którym Méliès mógł zagrać sam ze sobą, na różnych instrumentach, w filmie "Jednoosobowa orkiestra". Świetnym przykładem mistrzowskiego wykorzystania tej techniki we współczesnej animacji jest choćby "Tango" Zbiga Rybczyńskiego.


"Hugo i jego wynalazek", fot. Columbia Pictures

Po czwarte, dynamiczna zmiana głębi ostrości - dzięki czemu postaci lub przedmioty, mogły płynnie zmieniać rozmiar w czasie trwania sceny ("Diabeł i figura")

Po piąte, ręczne, poklatkowe kolorowanie filmów - kilkadziesiąt lat później po jego śladach poszli Malcolm MacLaren i Julian Antonisz, rysujący na kliszach nie tylko geometryczne wzory, czy mieszając kolory bezpośrednio na celuloidzie, ale i "wydrapując" na nim  ścieżkę dźwiękową.

Słowa Neila Armstronga, zaskakującego z trapu statku Apollo 11, w księżycowy kurz: "to mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości", spokojnie mogłyby paść w studio w Montreuil, gdy w  maju 1902 Méliès kręcił słynną "Podróż na Księżyc" - swoje opus magnum.

Pierwsza wojna światowa zrujnowała Mélièsa, jego widzowie oglądali potem inne filmy... Gdy zubożały i samotny mistrz umierał w 1938 roku  świat szykował się do następnej wojny. Ta z kolei kompletnie przemeblowała wielowiekowe schematy rządzące wszystkimi aspektami ludzkiej egzystencji, również narracją i techniką filmową.
Twórcy czerpali z jego doświadczeń, nie zdając sobie sprawy, że to on był ich prekursorem. Dobrze, że Martin Scorsese przypomniał starego mistrza, dzięki któremu wiele pokoleń filmowców nauczyło się opowiadać bajki.
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Zobacz również
Box Office. „Gniew” widzów sprzyja „Igrzyskom śmierci”
Box Office. Hans Kloss. Stawka mniejsza niż „Igrzyska śmierci”
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll