Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Muszę przyznać rację reżyserce filmu „W ciemności“ – lepiej przegrać z filmem wybitnym, niż z badziewiem, o którym za kilka lat nikt nie będzie pamiętał. Choć stwierdzenie to miało funkcję samopocieszenia i miało zaakcentować fakt, że po wczorajszej nocy lepiej być Agnieszką Holland, niż Martinem Scorsese, uważam, że można je odnieść do wielu dziedzin szeroko pojętej rywalizacji (nie tylko filmowej).
Zapasy w kategorii długometrażowych filmów animowanych wygrał „Rango“. Myślę, że ten film nie miałby większych szans przed 2001 rokiem, kiedy ta kategoria powstała. Jeśli reżyser filmu animowanego chciał sobie posiedzieć na widowni Kodak Theatre, miętosząc z nerwów połę fraka, albo postać na scenie, by ze łzami w oczach wymieniać litanię podziękowań dla wszystkich, których w swoim życiu spotkał – musiał się naprawdę nieźle napracować.
„Piękna i Bestia“ stanęli do rywalizacji w 1991 z takim zawodnikami, jak „Książę przypływów“, „JFK“, „Bugsy“, czy Hannibal Lecter (ten ostatni pożarł swoich konkurentów). Ale za to wygrali Złotego Globa w kategorii komedia/musical – udało się, choć nie było żadnej taryfy ulgowej! Ten kij miał dwa końce – bardzo dobre filmy animowane (takie jak np. „Król Lew“ nie załapywały się na „krótką listę“ nominowanych, jeśli w stawce był „Forest Gump“, „Quiz Show“, czy „Pulp Fiction“ (1995). „Toy Story“ – film świetny, który wręcz stworzył osobny gatunek w filmie animowanym, przegrał bój o nominację z „Babe, świnką z klasą“. Moim zdaniem, niesłusznie.
Pierwszym beneficjentem udanego lobbingu branży animowanej (myślę, że nie bez znaczenia był fakt, ze S. Spielberg zainwestował w produkcję animacji) był „Shrek“. Pokonał „Potwory i spółkę“ oraz „Jimmy Neutrona“. Stawka była krótka, co oznacza, że długometrażowe filmy animowane nie powstawały, tak, jak dzisiaj co roku w ilościach dochodzących do kilkunastu. Uważano je za raczej ryzykowną inwestycję, bo wymagającą ogromnych nakładów, zamrażanych na czas kilkuletniej produkcji, a na taką fanaberię pozwolić sobie mogli nieliczni.
"Rango", materiały prasowe
Wracając do „Rango“ – można klimat tego filmu porównać do „spaghetti westernów“ Sergia Leone, a tytułowego bohatera do postaci kreowanych przez Clinta Eastwooda – samotny rewolwerowiec kontra skorumpowana władza, terroryzowana społeczność i banda złoczyńców siejących postrach w okolicy. Produkcja jest bardzo staranna, technicznie bez zarzutu, należycie zakręcona (Johny Depp próbuje uciec od Jacka Sparrowa, ale nie ucieka zbyt daleko), ale… pomysł jest już wyeksploatowany przez kogoś innego. (Nota bene, Leone nigdy nie doczekał się żadnej nominacji od członków Akademii). Więc czym się tu podniecać?
Szanowni Akademicy mają przebłyski dobrego smaku, odwagi i nonkonformizmu („Spirited Away“ wykosił w 2002 roku wszystkich amerykańskich konkurentów), to jest to wyjątek potwierdzający regułę.
Całym tym zamieszaniem nie należy się za bardzo przejmować, tylko robić swoje i już. Ci, którzy Oscara nie dostali, choć wielokrotnie się o niego ocierali to bardzo dobre towarzystwo: Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Ridley Scott, Orson Welles, Agnieszka Holland… (to be continued)
Zapasy w kategorii długometrażowych filmów animowanych wygrał „Rango“. Myślę, że ten film nie miałby większych szans przed 2001 rokiem, kiedy ta kategoria powstała. Jeśli reżyser filmu animowanego chciał sobie posiedzieć na widowni Kodak Theatre, miętosząc z nerwów połę fraka, albo postać na scenie, by ze łzami w oczach wymieniać litanię podziękowań dla wszystkich, których w swoim życiu spotkał – musiał się naprawdę nieźle napracować.
„Piękna i Bestia“ stanęli do rywalizacji w 1991 z takim zawodnikami, jak „Książę przypływów“, „JFK“, „Bugsy“, czy Hannibal Lecter (ten ostatni pożarł swoich konkurentów). Ale za to wygrali Złotego Globa w kategorii komedia/musical – udało się, choć nie było żadnej taryfy ulgowej! Ten kij miał dwa końce – bardzo dobre filmy animowane (takie jak np. „Król Lew“ nie załapywały się na „krótką listę“ nominowanych, jeśli w stawce był „Forest Gump“, „Quiz Show“, czy „Pulp Fiction“ (1995). „Toy Story“ – film świetny, który wręcz stworzył osobny gatunek w filmie animowanym, przegrał bój o nominację z „Babe, świnką z klasą“. Moim zdaniem, niesłusznie.
Pierwszym beneficjentem udanego lobbingu branży animowanej (myślę, że nie bez znaczenia był fakt, ze S. Spielberg zainwestował w produkcję animacji) był „Shrek“. Pokonał „Potwory i spółkę“ oraz „Jimmy Neutrona“. Stawka była krótka, co oznacza, że długometrażowe filmy animowane nie powstawały, tak, jak dzisiaj co roku w ilościach dochodzących do kilkunastu. Uważano je za raczej ryzykowną inwestycję, bo wymagającą ogromnych nakładów, zamrażanych na czas kilkuletniej produkcji, a na taką fanaberię pozwolić sobie mogli nieliczni.
"Rango", materiały prasowe
Wracając do „Rango“ – można klimat tego filmu porównać do „spaghetti westernów“ Sergia Leone, a tytułowego bohatera do postaci kreowanych przez Clinta Eastwooda – samotny rewolwerowiec kontra skorumpowana władza, terroryzowana społeczność i banda złoczyńców siejących postrach w okolicy. Produkcja jest bardzo staranna, technicznie bez zarzutu, należycie zakręcona (Johny Depp próbuje uciec od Jacka Sparrowa, ale nie ucieka zbyt daleko), ale… pomysł jest już wyeksploatowany przez kogoś innego. (Nota bene, Leone nigdy nie doczekał się żadnej nominacji od członków Akademii). Więc czym się tu podniecać?
Szanowni Akademicy mają przebłyski dobrego smaku, odwagi i nonkonformizmu („Spirited Away“ wykosił w 2002 roku wszystkich amerykańskich konkurentów), to jest to wyjątek potwierdzający regułę.
Całym tym zamieszaniem nie należy się za bardzo przejmować, tylko robić swoje i już. Ci, którzy Oscara nie dostali, choć wielokrotnie się o niego ocierali to bardzo dobre towarzystwo: Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Ridley Scott, Orson Welles, Agnieszka Holland… (to be continued)
Agnieszka Sadurska
Box Office. Polacy na abstynencji
Box Office. Nieoczekiwana zamiana miejsc
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024