PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BLOGI
Agnieszka Sadurska
  29.05.2014
22 maja w Warszawie odbyła się VAFA, ciekawa impreza poświęcona zagadnieniom związanym z animacją.
Organizatorem, podobnie jak w zeszłym roku, było IT Media - firma organizująca szkolenia dla adeptów animacji i technik audiowizualnych,  dystrybutor oprogramowania użytecznego m.in. w animacji.

W dwóch salach kina Muranów, od rana do późnego wieczora, symultanicznie toczyły się prezentacje, panele i debaty. Żeby wziąć udział we wszystkim, trzeba było albo opanować umiejętność bilokacji, albo podejmowania trudnych decyzji. No bo jak wybrać między perspektywą poznania tajników produkcji długometrażowego filmu animowanego "Myszy strajkują" (prezentowali Marcin Wasilewski i Łukasz Kacprowicz z Grupy Smacznego), a rewelacjami Wojtka Wawszczyka (Human Ark), który zdradzał tajemnice związane z powstaniem "Świtezi" - pięknego filmu Kamila Polaka.

Tomek Niedźwiedź
próbował odpowiedzieć na pytanie: czy produkcja serialu animowanego w Polsce to hobby, biznes czy czyste szaleństwo? Twórca próbujący pogodzić pracę w reklamie z tak chimeryczną i mozolną pracą, jak animacja dla dzieci, musi być i hobbystą i biznesmenem i szaleńcem jednocześnie. Max Howard, Anglik z Hollywood, pokazał, że można porwać pełną widzów salę bez pomocy mikrofonu i tłumacza. Ubolewam, że zamiast o swoich doświadczeniach przy takich filmach, jak "Król Lew", "Kto wrobił Królika Rogera", czy "Alladyn", nawijał o mieliznach, jakie trzeba omijać, kiedy się planuje produkcję w stereoskopii. Pomijam fakt, że na takie fanaberie stać u nas nielicznych producentów (a ich na pewno nie było na sali). Stereoskopia opanowała głównie tzw. kino familijne i rodzice raczej nie mają wyboru - płaczą i płacą, czy im pasuje noszenie na nosie niewygodnych okularów, czy nie. Mam nadzieję, że Max Howard wpadnie na Vafę za rok i wygłosi dla naszych producentów równie porywający wykład o tym, jak odnieść sukces w skutecznej kooperacji z amerykańskimi partnerami.

O dziwo, dość słabą frekwencję miała dyskusja, która powinna szczególnie zainteresować twórców animacji - spotkanie z przedstawicielami warszawskich władz odpowiedzialnych za politykę kulturalną. Dyskusję moderował Wojciech Wawszczyk, a jego rozmówcami byli Michał Olszewski (wiceprezydent), Tomasz Thun-Janowski i Lech Ankowiak, reprezentujący  Urząd Pracy. Wszyscy się zgodzili na wstępie, że animacja wszędzie na świecie kreuje miejsca pracy, a zatrudnienie mogą znaleźć niemal wszystkie grupy wiekowe. Biuro kultury musi oczywiście dzielić budżet między wszystkie warszawskie  imprezy  i instytucje kulturalne. Obaj panowie przyznali jednak, że dotychczas nikt reprezentujący warszawską animację nie złożył u nich żadnego projektu i po prostu nie mają pojęcia, jakie są potrzeby tego środowiska.

Możliwości współpracy, zgodnie z ich deklaracją, jest wbrew pozorom, niemało: można złożyć aplikację na dopracowanie swojego projektu, próbując wpasować się w ramy któregoś z konkursów (należy czujnie śledzić stronę internetową Urzędu Miasta i ngo's: www.warszawa.ngo.pl). Tomasz Thun-Janowski obiecał, że w ramach wychodzenia naprzeciw postulatom środowisk twórczych, tematy zostaną "uelastycznione", tak, aby większa ilość chętnych mogła się wpasować w kryteria. Najbliższy termin wypada pod koniec czerwca. Jeśli ma się blade pojęcie o wypełnianiu sterty papierów, niezbędnych przy staraniu o publiczne pieniądze, stosowni urzędnicy udzielą pomocy.

Można również np. zawalczyć o przydział lokalu na siedzibę swojej firmy z tzw. zasobów miejskich należących do puli Prezydenta Miasta. Znowelizowana ustawa o promocji stanowi, że można się starać o niskooprocentowaną pożyczkę (1 proc.) z BGK albo wręcz dotację na założenia firmy. Jest również możliwość uzyskania pomocy w promocji swojego projektu bądź firmy i włączenia informacji o swojej działalności do oferty publicznej (pomaga to w dostępie do potencjalnych klientów).

Biuro Kultury nie jest pośrednikiem, ale może pomoc w "zeswataniu" partnerów i zdobyć "brukselski grant", dzięki któremu projekt zostanie sfinalizowany. Urząd Pracy oferuje dofinansowanie szkoleń i staży (do 6 tys. na głowę, czas szkolenia powinien się zamknąć w sześciu miesiącach) i funduje trzymiesięczną gażę dla firmy, która zatrudni (dotychczas bezrobotnego) absolwenta takiego kursu. Musi on być zarejestrowany(a) w Urzędzie jako osoba bezrobotna. W każdej dzielnicy istnieje Komisja Dialogu Społecznego, której członkowie kwalifikują wniosek pod względem przydatności na jej terenie. W każdej zasiada przynajmniej jedna osoba związana ze środowiskami twórczymi. Jak myślicie, ilu jest związanych z animacją? Nikt.

Generalna zasada jest taka: nikt nie rozmawia z indywidualnym kandydatem na "grantobiorcę". Jeśli chcemy dorwać się do tortu, trzeba się stowarzyszyć. Sekcja Animacji przy SFP jest, jak widać, niewystarczającą platformą. Być może niedawno powołane Stowarzyszenie Producentów Polskiej Animacji pod przewodem Grzegorza Wacławka pomoże mocniej skonsolidować środowisko i animacja mocniej zaistnieje w miejskiej przestrzeni?

Bardzo na to liczę.





Agnieszka Sadurska
Informacja własna
Zobacz również
fot. Kamil Pająk
Mocny powrót Angeliny Jolie na ekrany
"X-Meni" walczą z pogodą
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll