Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Polscy twórcy spoglądają na festiwal w Cannes trochę jak kot na akwarium; tęsknie i z nadzieją, że się uda wyjść zwycięsko z potyczki ze szklaną ścianą.
Od początku istnienia tego święta (nie tylko kina, ale i blichtru) niewiele naszych filmów dostało się do selekcji, a jeszcze mniej - wróciło z festiwalu z tarczą i z Palmą (udało się tylko Bossakowi, Wajdzie i Polańskiemu). Dlatego, cieszy fakt, że canneńscy selekcjonerzy docenili dwa krótkie filmy zrealizowane przez debiutantki. Obie są dyplomantkami. Pierwsza to Elżbieta Benkowska i jej "Olena", tegoroczny film dyplomowy, zrealizowany w najmłodszej polskiej uczelni, Gdyńskiej Szkole Filmowej. Drugi film to "Danse macabre" Małgorzaty Rżanek (nie mam pojęcia, jak sobie w Cannes poradzą z wymówieniem jej nazwiska), zeszłoroczna praca zamykająca jej studia w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W pięciominutowym filmie autorka mierzy się z tematem śmierci i przemijania, wykorzystując średniowieczny motyw Tańca Śmierci. Mocny, czarno-biały obraz jest odzwierciedleniem fascynacji grafiką i polską szkołą plakatu. Mimo ponurej tematyki, jak twierdzi młoda realizatorka: "mój film pomimo motywu śmierci cechuje spora dawka humoru. Jestem osobą bardzo optymistycznie nastawioną do życia i jeśli jakiś temat pozwala na zastosowanie elementów humoru i dowcip, z przyjemnością je stosuję".
Kadr z filmu "Kongres". Fot. Opus Film.
Uważam, że wejście do ekskluzywnego klubu tych, którzy przyjechali do Cannes "z filmem w konkursie", a nie na tani lans, i w dodatku, wejście w tak młodym wieku, jest mega sukcesem i obu dziewczynom spokojnie może odbić palma, bez względu na werdykt jury.
Drugim mocnym animowanym punktem programu jest międzynarodowa koprodukcja Ariego Folmana "Kongres", otwierająca sekcję Quinzaine de Realisateurs. Reżyser, który ma nie tylko polskie korzenie, ale od kilku lat posiada polski paszport, uważa właśnie tę powieść Lema za najlżejszą i najmniej "scence-fiction" z dorobku pisarza. Alegoria wykreowana przez Lema, by metaforycznie opisać komunizm jako świat stworzony dzięki narkotykom, pozwala najmocniej puścić wodze fantazji i wydała się twórcy najbardziej plastyczna. Plejada gwiazd (m.in. Robin Wright, Harvey Keitel, Jon Hamm) występuje zarówno w żywym planie, jak i w sekwencji animowanej (tradycyjnie u Folmana wykorzystano rotoskopię). Reżyser nie ukrywa, że polska strona (projekt dostał 4 mln zł dotacji z PISF) bardzo mu pomogła. Zarówno Agnieszka Odorowicz (dyrektor Instytutu), jak i polscy animatorzy (związani z Orange Studio z Bielska Białej) zbierają komplementy i nie wygląda to na festiwalową kurtuazję. Kiedy Folman rozpoczął rozmowy na temat realizacji (polskim producentem wykonawczym jest Opus Film), nie miał pojęcia jak długo będzie czekał na rezultaty, bo Orange Studio jest znane jako ostoja klasycznej animacji 2D. Prace trwały dwa lata i mimo ogromnej presji, jaką niesie praca w międzynarodowej ekipie, animatorzy "dali radę". Reżyser twierdzi, że w gruncie rzeczy, uratowali mu film. "To była świetna i bardzo stymulująca współpraca" - stwierdził w wywiadzie udzielonym podczas festiwalu. Studio Orange, od dawna słynące z bardzo energicznej działalności usługowej, od kilku lat coraz śmielej wchodzi na rynek nie tylko jako podwykonawca, ale i koproducent.
Kadr z filmu "Danse macabre" Małgorzaty Rżanek, fot. Vimeo
Cannes doceniło już naszych scenarzystów (Bartosz Konopka i Przemysław Nowakowski zostali laureatami nagrody ScripTeast im. Krzysztofa Kieślowskiego za scenariusz pt. "Niemy") może doceni również naszą animację? Trzymam kciuki
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Najszybsi, najwścieklejsi, na topie
(Nie)Wielki Gatsby
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024