Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Najgorętsze medialne polemiki w tym tygodniu dotyczą dwóch zagadnień; tego, czy homo- i hetero-posłowie dojdą do konsensusu w sprawie transseksualnej posłanki (wytypowanej na stanowisko sejmowego wicemarszałka) oraz jak potoczą się losy odrzuconej ustawy o związkach partnerskich.
Jest to pewien postęp, zwłaszcza po fali dyskusji, czy prezydent lepiej wygląda z wąsami, czy bez, niemniej jednak, przypominam, że 80% procent społeczeństwa (gender nie gra roli) nadal nie ma pojęcia „jak żyć?”, a tzw. elity władzy nadal nie wiedzą, jak na to pytanie odpowiedzieć.
Skoro kwestia "wolnych związków partnerskich" jest równie ważna, jak nie przymierzając, kilka dekad temu, kwestia "wolnych związków zawodowych", postanowiłam zbadać, czy animacja pochyliła się nad problemem identyfikacji seksualnej swoich bohaterów.
Pomyślałam sobie: „Homo, albo trans?... No, może, jakieś anime, South Park (albo Simsonowie)... jakieś porno, ewentualnie...”. Bingo! Wszystkie wyżej wymienione oczywiście figurują w oficjalnych spisach filmów animowanych z bohaterami LGBT.
Ale spotkała mnie również niespodzianka. Otóż, długometrażowa fabuła stop-motion sformatowana, dla co najmniej absolwentów trzeciej klasy podstawówki (czyli w sumie, dla tzw. all audience) pt.: "ParaNorman" (tegoroczna nominacja do Oscara.) jest nie tylko dziełem scenariuszowym, ale i reżyserskim zadeklarowanego geja - Chrisa Butlera.
Kadr z filmu "ParaNorman". Fot. UIP
Powiem więcej - jest pierwszym filmem skierowanym do szerokiej widowni, który, w zeszłym tygodniu, dostał nominację do nagrody przyznawanej przez GLAAD (amerykańskie gejowsko-lesbijske stowarzyszenie działające przeciw zniesławieniu). Występuje w niej bowiem, niczym niezawoalowany (acz, okryty ręcznikiem) gej, o imieniu Mitch, starszy brat koleżki głównego bohatera, tytułowego Normana.
Wielu widzów tej burtonowskiej komedii będzie zdumionych, no bo przecież kto by szukał takich atrakcji, skoro po ekranie przewala się cały zastęp żywych trupów! Sam film jest najdalszy od jakiegoś manifestowania pochwały odmienności seksualnej i jest sformatowanym dla starszych dzieci horrorem, przykładnie wypełnionym duchami, klątwą czarownicy etc. Norman, dzięki swojej predylekcji do rozmów z umarłymi, musi pokonać fatum ciążące nad miasteczkiem, przy okazji jednocząc i zjednując sobie lokalną społeczność. Więcej kontrowersji wywołują sceny na szkolnym korytarzu, gdy Norman jest prześladowany przez wrednych szkolnych osiłków, z powodu swojej odmienności, niż pojawienie się na ekranie nieco zniewieściałego Mitcha.
Chris Butler, współpracował przy produkcji "Gnijącej panny młodej” i "Koraliny”, (w tej drugiej, jako storyboardzista), można powiedzieć, że miał te wszystkie mroczne klimaty "pod palcem”.
Kadr z filmu "ParaNorman" . Fot. UIP
Jak twierdzi: “oczywiście, świadomie, od samego początku chciałem, żeby Mitch był gejem. To jakby najlepszy komentarz do całej tej przypowieści o tolerancji. Także coś w rodzaju żartu, mrugnięcia okiem... No i przede wszystkim manifestacja, coś, czego nie pokazano w takim filmie otwarcie, nigdy przedtem. Gdy opowiada się historię o nietolerancji, trzeba być odważnym.”
Nie mnie oceniać, czy traktowanie ludzkiej głowy, jak piłki futbolowej, czy masaż sinym językiem, który wypada na policzek Normana, gdy chłopiec próbuje się wydostać spod martwego ciała swojego wujka, to są akurat te sceny, które chciało by się zapamiętać, gdy prowadzi się dziecko do kina „na film o tolerancji i odwadze”, ale nie zapomnijmy, że jest to przede wszystkim horror.
Film ma, moim zdaniem, mnóstwo innych mankamentów, które go pewnie oddalą od Oscara, ale horrory żądza się swoimi prawami i brak happy endu jest wpisany w konwencję.
Jest to pewien postęp, zwłaszcza po fali dyskusji, czy prezydent lepiej wygląda z wąsami, czy bez, niemniej jednak, przypominam, że 80% procent społeczeństwa (gender nie gra roli) nadal nie ma pojęcia „jak żyć?”, a tzw. elity władzy nadal nie wiedzą, jak na to pytanie odpowiedzieć.
Skoro kwestia "wolnych związków partnerskich" jest równie ważna, jak nie przymierzając, kilka dekad temu, kwestia "wolnych związków zawodowych", postanowiłam zbadać, czy animacja pochyliła się nad problemem identyfikacji seksualnej swoich bohaterów.
Pomyślałam sobie: „Homo, albo trans?... No, może, jakieś anime, South Park (albo Simsonowie)... jakieś porno, ewentualnie...”. Bingo! Wszystkie wyżej wymienione oczywiście figurują w oficjalnych spisach filmów animowanych z bohaterami LGBT.
Ale spotkała mnie również niespodzianka. Otóż, długometrażowa fabuła stop-motion sformatowana, dla co najmniej absolwentów trzeciej klasy podstawówki (czyli w sumie, dla tzw. all audience) pt.: "ParaNorman" (tegoroczna nominacja do Oscara.) jest nie tylko dziełem scenariuszowym, ale i reżyserskim zadeklarowanego geja - Chrisa Butlera.
Kadr z filmu "ParaNorman". Fot. UIP
Powiem więcej - jest pierwszym filmem skierowanym do szerokiej widowni, który, w zeszłym tygodniu, dostał nominację do nagrody przyznawanej przez GLAAD (amerykańskie gejowsko-lesbijske stowarzyszenie działające przeciw zniesławieniu). Występuje w niej bowiem, niczym niezawoalowany (acz, okryty ręcznikiem) gej, o imieniu Mitch, starszy brat koleżki głównego bohatera, tytułowego Normana.
Wielu widzów tej burtonowskiej komedii będzie zdumionych, no bo przecież kto by szukał takich atrakcji, skoro po ekranie przewala się cały zastęp żywych trupów! Sam film jest najdalszy od jakiegoś manifestowania pochwały odmienności seksualnej i jest sformatowanym dla starszych dzieci horrorem, przykładnie wypełnionym duchami, klątwą czarownicy etc. Norman, dzięki swojej predylekcji do rozmów z umarłymi, musi pokonać fatum ciążące nad miasteczkiem, przy okazji jednocząc i zjednując sobie lokalną społeczność. Więcej kontrowersji wywołują sceny na szkolnym korytarzu, gdy Norman jest prześladowany przez wrednych szkolnych osiłków, z powodu swojej odmienności, niż pojawienie się na ekranie nieco zniewieściałego Mitcha.
Chris Butler, współpracował przy produkcji "Gnijącej panny młodej” i "Koraliny”, (w tej drugiej, jako storyboardzista), można powiedzieć, że miał te wszystkie mroczne klimaty "pod palcem”.
Kadr z filmu "ParaNorman" . Fot. UIP
Jak twierdzi: “oczywiście, świadomie, od samego początku chciałem, żeby Mitch był gejem. To jakby najlepszy komentarz do całej tej przypowieści o tolerancji. Także coś w rodzaju żartu, mrugnięcia okiem... No i przede wszystkim manifestacja, coś, czego nie pokazano w takim filmie otwarcie, nigdy przedtem. Gdy opowiada się historię o nietolerancji, trzeba być odważnym.”
Nie mnie oceniać, czy traktowanie ludzkiej głowy, jak piłki futbolowej, czy masaż sinym językiem, który wypada na policzek Normana, gdy chłopiec próbuje się wydostać spod martwego ciała swojego wujka, to są akurat te sceny, które chciało by się zapamiętać, gdy prowadzi się dziecko do kina „na film o tolerancji i odwadze”, ale nie zapomnijmy, że jest to przede wszystkim horror.
Film ma, moim zdaniem, mnóstwo innych mankamentów, które go pewnie oddalą od Oscara, ale horrory żądza się swoimi prawami i brak happy endu jest wpisany w konwencję.
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Box Office. Kolejny sukces polskiego filmu!
Box Office. Zaskakujący triumfator weekendu w polskich kinach
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024