Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Aktorzy Polscy
Filmowcy Polscy
Nastał sezon na podjarkę tymi wszystkimi zamorskimi nagrodami filmowymi. Jeśli ktoś lubi, to proszę bardzo...
Ja tam zachowuję zimną krew. Pixar myli się tylko raz (mam na myśli "Auta 2"). „Merida” zgarnęła Globa za długometrażową animację i zgarnie pewnie resztę trofeów. Zagrozić może jej chyba tylko "Frankenweenie", choć moim zdaniem Burton wtopił i ten film to porażka, a nie żadne arcydzieło.
Zresztą, que sera sera. Werdykty amerykańskich akademików chadzają wszak swoimi, polityczno-towarzyskimi drogami.
„Villa Antropoff”, reż. Kaspar Jancis, Vladimir Leschiov, fot. www.joonisfilm.ee
Tymczasem w niedalekim kraju o powierzchni tylko trzykrotnie większej niż aglomeracja śląska, a liczbą ludności równą połowie mieszkańców Warszawy, produkuje się rocznie około ośmiu filmów animowanych o budżetach równych budżetom filmów fabularnych. Szczęka mi opadła.
W jednym ze studiów zajmujących się produkcją animacji, Nukufilm (Film lalkowy), robią rocznie 90 minut czystej animacji. Czyli takiej przeznaczonej na ekran, nie żadnych tam reklam!
Jest to najstarsza estońska instytucja zajmująca się animacją. Została założona w 1957 roku przez animatora Elberta Tuganowa. Jak mu się udało tego dokonać w mrocznych czasach, gdy Estonia była jedną z radzieckich republik, nie mam pojęcia. Od samego początku było to miejsce słynące z innowacyjności i oryginalnego podejścia do sztuki filmowej. W latach 70. we współpracy z Mosfilmem i Filmowym Narodowym Instytutem Badawczym powstały w nim pierwsze na świecie filmy lalkowe realizowane w stereoskopii (potocznie nazywanej dzisiaj 3D). „Pamiątka” (reż. Elbert Tuganow), „Kiedy człowiek śpiewa” (reż. Heino Pars) i „Jabłkowity koń” (reż. Tuganow) były realizowane w oldschoolowy sposób; dekoracje i lalki były filmowane poklatkowo. Żaden z nich nie jest znany szerokiej publiczności, ale z pewnością przetarły szlaki nowej technologii, bez której trudno sobie dzisiaj wyobrazić seans familijny.
Obecnie w Nukufilm w koprodukcji francuskiej i fińskiej powstaje między innymi pełnometrażowa animowaną opera „Liza Limone i Maroc Pomarańcza”. Trailer zapowiada bardzo zakręcony film: http://www.nukufilm.ee/index.php?menyy=8&juttq=19&menyyq=sevencat&lisaks=synopsis&vaata=186&keel=eng.
Drugą znaną wytwórnią, specjalizującą się dla odmiany w animacji rysunkowej, jest Joonsfilm. Od 1999 roku (wtedy z tallińskiej filii Mosfilmu przekształciło się w samodzielne studio) do dzisiaj ma w dorobku 39 tytułów (w tym długie metraże i serie). Ich twórcy znani są festiwalowym widowniom na całym świecie. W ubiegłym roku Kaspar Jancis i Vladimir Leschiov za długi metraż „Villa Antropoff” dostali Grand Prix na festiwalu Balkanima w Belgradzie. Poznański Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! niedawno gościł Lottę, bohaterkę filmu dla dzieci „Lotta i sekret księżycowego kamienia”.
„Lotta i sekret księżycowego kamienia”, reż. Janno Poldma, Heiki Ernits, fot. www.alekino.com
Polscy widzowie mieli okazję obejrzeć próbkę estońskiej animacji w 2005 roku. Na naszych ekranach gościło wtedy dwoje agentów, Frank i Wendy, którzy w otoczeniu krasnoludków-nazistów, grenlandzkich fok nawróconych na komunizm i szamana o nieczystym sumieniu (wymieniam tylko tych bardziej poprawnych politycznie bohaterów) przeżywali swoje „007 przygód”, ratując ludzkość. "Jeż Jerzy" to przy tym zwariowanym pastiszu filmów akcji mdława bajeczka dla dzieci.
W 2012 roku pokazy filmów i warsztaty z estońską animatorką (pracującą właśnie w Nukufilm), Sondrą Lapmann, były w programie wrocławskiego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.
Kiedy się patrzy na te statystyki (z litości, nie przytoczę polskich danych), zaczynam się zastanawiać, czy wzorem Depardieu nie spakować tobołka i nie powędrować na wschód. Tam, jak widać, jest jakaś cywilizacja!
Ja tam zachowuję zimną krew. Pixar myli się tylko raz (mam na myśli "Auta 2"). „Merida” zgarnęła Globa za długometrażową animację i zgarnie pewnie resztę trofeów. Zagrozić może jej chyba tylko "Frankenweenie", choć moim zdaniem Burton wtopił i ten film to porażka, a nie żadne arcydzieło.
Zresztą, que sera sera. Werdykty amerykańskich akademików chadzają wszak swoimi, polityczno-towarzyskimi drogami.
„Villa Antropoff”, reż. Kaspar Jancis, Vladimir Leschiov, fot. www.joonisfilm.ee
Tymczasem w niedalekim kraju o powierzchni tylko trzykrotnie większej niż aglomeracja śląska, a liczbą ludności równą połowie mieszkańców Warszawy, produkuje się rocznie około ośmiu filmów animowanych o budżetach równych budżetom filmów fabularnych. Szczęka mi opadła.
W jednym ze studiów zajmujących się produkcją animacji, Nukufilm (Film lalkowy), robią rocznie 90 minut czystej animacji. Czyli takiej przeznaczonej na ekran, nie żadnych tam reklam!
Jest to najstarsza estońska instytucja zajmująca się animacją. Została założona w 1957 roku przez animatora Elberta Tuganowa. Jak mu się udało tego dokonać w mrocznych czasach, gdy Estonia była jedną z radzieckich republik, nie mam pojęcia. Od samego początku było to miejsce słynące z innowacyjności i oryginalnego podejścia do sztuki filmowej. W latach 70. we współpracy z Mosfilmem i Filmowym Narodowym Instytutem Badawczym powstały w nim pierwsze na świecie filmy lalkowe realizowane w stereoskopii (potocznie nazywanej dzisiaj 3D). „Pamiątka” (reż. Elbert Tuganow), „Kiedy człowiek śpiewa” (reż. Heino Pars) i „Jabłkowity koń” (reż. Tuganow) były realizowane w oldschoolowy sposób; dekoracje i lalki były filmowane poklatkowo. Żaden z nich nie jest znany szerokiej publiczności, ale z pewnością przetarły szlaki nowej technologii, bez której trudno sobie dzisiaj wyobrazić seans familijny.
Obecnie w Nukufilm w koprodukcji francuskiej i fińskiej powstaje między innymi pełnometrażowa animowaną opera „Liza Limone i Maroc Pomarańcza”. Trailer zapowiada bardzo zakręcony film: http://www.nukufilm.ee/index.php?menyy=8&juttq=19&menyyq=sevencat&lisaks=synopsis&vaata=186&keel=eng.
Drugą znaną wytwórnią, specjalizującą się dla odmiany w animacji rysunkowej, jest Joonsfilm. Od 1999 roku (wtedy z tallińskiej filii Mosfilmu przekształciło się w samodzielne studio) do dzisiaj ma w dorobku 39 tytułów (w tym długie metraże i serie). Ich twórcy znani są festiwalowym widowniom na całym świecie. W ubiegłym roku Kaspar Jancis i Vladimir Leschiov za długi metraż „Villa Antropoff” dostali Grand Prix na festiwalu Balkanima w Belgradzie. Poznański Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino! niedawno gościł Lottę, bohaterkę filmu dla dzieci „Lotta i sekret księżycowego kamienia”.
„Lotta i sekret księżycowego kamienia”, reż. Janno Poldma, Heiki Ernits, fot. www.alekino.com
Polscy widzowie mieli okazję obejrzeć próbkę estońskiej animacji w 2005 roku. Na naszych ekranach gościło wtedy dwoje agentów, Frank i Wendy, którzy w otoczeniu krasnoludków-nazistów, grenlandzkich fok nawróconych na komunizm i szamana o nieczystym sumieniu (wymieniam tylko tych bardziej poprawnych politycznie bohaterów) przeżywali swoje „007 przygód”, ratując ludzkość. "Jeż Jerzy" to przy tym zwariowanym pastiszu filmów akcji mdława bajeczka dla dzieci.
W 2012 roku pokazy filmów i warsztaty z estońską animatorką (pracującą właśnie w Nukufilm), Sondrą Lapmann, były w programie wrocławskiego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.
Kiedy się patrzy na te statystyki (z litości, nie przytoczę polskich danych), zaczynam się zastanawiać, czy wzorem Depardieu nie spakować tobołka i nie powędrować na wschód. Tam, jak widać, jest jakaś cywilizacja!
Agnieszka Sadurska
www.portalfilmowy.pl
Box Office. „Django” podbija polskie kina
Box Office. Kolejna polska premiera osiąga dobry wynik
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2023