Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Ledwo rozdane zostały Felixy dla najlepszych filmów europejskich (w kategorii animowanych fabuł laury zgarnął "Alois Nebel" w reż. Tomáša Luňáka), a można się przyglądać następnym zawodom: ogłoszono kandydatów do najbardziej prestiżowej nagrody dla twórców animacji - Annie Award 2013.
Pierwsze rozdanie odbyło się w 1972. Pewnie było krótkie, bo w jednej kategorii; “za całokształt” (Winsor McKay Award) i rozdano dwie równorzędne nagrody. Powędrowały do weteranów: Maxa i Dave’a Fleischerów (m.in. “Marynarz Popeye”, “Betty Boop”, “Przygody Guliwera”). Od tego czasu wiele się zmieniło.
"Alois Nebel", fot. mat. prasowe
Ceremonia wręczenia statuetek odbędzie się w lutym przyszłego roku w Los Angeles po raz czterdziesty. W selekcji brane są pod uwagę filmy studenckie i te zrealizowane przez profesjonalistów; krótkometrażówki (zarówno kinowe, jak i telewizyjne), reklamowe, seriale, oraz fabuły. Oceniane są również komputerowe efekty specjalne realizowane w filmach zarówno animowanych, jak i “aktorskich”, gry oraz cała masa aspektów około filmowych. W sumie 30 kategorii!
Koniecznym warunkiem załapania się do stawki, jest premiera na terenie Stanów Zjednoczonych między styczniem, a grudniem 2012 r. To niestety wyklucza wiele wartościowych europejskich produkcji (że o wschodnioeuropejskich nie wspomnę), choć opłata za zgłoszenie filmu jest symboliczna: 100 dolarów.
Tegoroczni jurorzy będą mieli trudne zadanie, do selekcji załapała się grubo ponad setka filmów!
Zainteresowanych szczegółową listą odsyłam na stronę: http://www.skwigly.co.uk/the-40th-annie-awards-nominees-revealed/.
W latach ubiegłych raczej nie było niespodzianek . W jednej z najważniejszych kategorii: Annie dla najlepszej fabuły, triumfowali bohaterowie znani i lubiani: Rango, Kung-Fu Panda, Tin-Tin, smok Szczerbatek, by wymienić tylko laureatów z ostatnich dwóch lat. Jak widać są to główne role w filmach adresowanych do dzieci i tzw. widowni familijnej, wyprodukowanych przez gigantów w animacyjnej branży. W latach ubiegłych do tej kategorii kilkukrotnie wdarł się Sylvain Chomet ze swoimi turpistyczno-poetyckimi filmami i Ari Folman("Walc z Baszirem"). Panowie poszerzyli widownię o widzów dorosłych, którzy wybrali się do kina bez towarzystwa swoich pociech, ale nic nie wygrali.
W tym roku amerykańską dominację przełamali tylko “Piraci”, którzy, jak wiadomo dopłynęli za ocean pod brytyjską banderą. W zeszłym roku udało się do ścisłej czołówki przedrzeć Danielowi Nenowowi (krótkometrażówka “Ścieżki nienawiści”). W tym roku nie musicie wyciągać świecy, żeby na długiej liście nominowanych wypatrzeć jakiegoś Polaka - nie ma żadnego.
Do walki o laur stanie m.in. "Merida Waleczna", "Frankenweenie", "ParaNorman" i Hrabia Draula z “Hotelu Transylwania”, by wymienić tylko tych, którzy znani są z polskich kin.
Zaraz po rozdaniu Annies wszyscy, w tych samych smokingach, pewnie pojadą na rozdanie Oscarów. Wniosek jest niestety jeden; jeśli animatorze młody, (który masz skłonności masochistyczne i chcesz robić filmy dla dzieci), zamierzasz pić szampana zagryzając każdy łyk kawiorem, na tarasie jednoosobowej willi, porzuć plany podbijania europejskiego rynku. Podszlifuj amerykański akcent, zainwestuj w kurs animacji 3d i bilet samolotowy, po czym ruszaj za ocean.
Konfitury są tylko tam. Tutaj, co najwyżej dostaniesz słoik do wylizania.
Pierwsze rozdanie odbyło się w 1972. Pewnie było krótkie, bo w jednej kategorii; “za całokształt” (Winsor McKay Award) i rozdano dwie równorzędne nagrody. Powędrowały do weteranów: Maxa i Dave’a Fleischerów (m.in. “Marynarz Popeye”, “Betty Boop”, “Przygody Guliwera”). Od tego czasu wiele się zmieniło.
"Alois Nebel", fot. mat. prasowe
Ceremonia wręczenia statuetek odbędzie się w lutym przyszłego roku w Los Angeles po raz czterdziesty. W selekcji brane są pod uwagę filmy studenckie i te zrealizowane przez profesjonalistów; krótkometrażówki (zarówno kinowe, jak i telewizyjne), reklamowe, seriale, oraz fabuły. Oceniane są również komputerowe efekty specjalne realizowane w filmach zarówno animowanych, jak i “aktorskich”, gry oraz cała masa aspektów około filmowych. W sumie 30 kategorii!
Koniecznym warunkiem załapania się do stawki, jest premiera na terenie Stanów Zjednoczonych między styczniem, a grudniem 2012 r. To niestety wyklucza wiele wartościowych europejskich produkcji (że o wschodnioeuropejskich nie wspomnę), choć opłata za zgłoszenie filmu jest symboliczna: 100 dolarów.
Tegoroczni jurorzy będą mieli trudne zadanie, do selekcji załapała się grubo ponad setka filmów!
Zainteresowanych szczegółową listą odsyłam na stronę: http://www.skwigly.co.uk/the-40th-annie-awards-nominees-revealed/.
W latach ubiegłych raczej nie było niespodzianek . W jednej z najważniejszych kategorii: Annie dla najlepszej fabuły, triumfowali bohaterowie znani i lubiani: Rango, Kung-Fu Panda, Tin-Tin, smok Szczerbatek, by wymienić tylko laureatów z ostatnich dwóch lat. Jak widać są to główne role w filmach adresowanych do dzieci i tzw. widowni familijnej, wyprodukowanych przez gigantów w animacyjnej branży. W latach ubiegłych do tej kategorii kilkukrotnie wdarł się Sylvain Chomet ze swoimi turpistyczno-poetyckimi filmami i Ari Folman("Walc z Baszirem"). Panowie poszerzyli widownię o widzów dorosłych, którzy wybrali się do kina bez towarzystwa swoich pociech, ale nic nie wygrali.
W tym roku amerykańską dominację przełamali tylko “Piraci”, którzy, jak wiadomo dopłynęli za ocean pod brytyjską banderą. W zeszłym roku udało się do ścisłej czołówki przedrzeć Danielowi Nenowowi (krótkometrażówka “Ścieżki nienawiści”). W tym roku nie musicie wyciągać świecy, żeby na długiej liście nominowanych wypatrzeć jakiegoś Polaka - nie ma żadnego.
Do walki o laur stanie m.in. "Merida Waleczna", "Frankenweenie", "ParaNorman" i Hrabia Draula z “Hotelu Transylwania”, by wymienić tylko tych, którzy znani są z polskich kin.
Zaraz po rozdaniu Annies wszyscy, w tych samych smokingach, pewnie pojadą na rozdanie Oscarów. Wniosek jest niestety jeden; jeśli animatorze młody, (który masz skłonności masochistyczne i chcesz robić filmy dla dzieci), zamierzasz pić szampana zagryzając każdy łyk kawiorem, na tarasie jednoosobowej willi, porzuć plany podbijania europejskiego rynku. Podszlifuj amerykański akcent, zainwestuj w kurs animacji 3d i bilet samolotowy, po czym ruszaj za ocean.
Konfitury są tylko tam. Tutaj, co najwyżej dostaniesz słoik do wylizania.
Agnieszka Sadurska
portalfilmowy.pl
Box Office. Świąteczna animacja na topie w Mikołajki
Box Office. „Atlas chmur” wdrapał się na szczyt
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024