Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Choć ostatnio Czesi mają nieco czarniejszy PR, to i tak mają fajnie. Taki cios, jak międzynarodowe embargo na wysokoprocentowy rodzimy alkohol, w Polsce na pewno spowodowałby panikę, a Czesi pewnie spokojnie zasiadają nad kufelkiem pilznera i rozpoczynają partyjkę mariasza.
Jest to bardzo skuteczna strategia, bo dzięki niej zamek na Hradczanach nie jest pieczołowicie odremontowaną atrapą, stołeczne metro funkcjonuje prawie 40 lat na trzech liniach (budowa żadnej z nich nie doprowadziła do paraliżu komunikacyjnego miasta), a Woody Allen nakręci swój następny film raczej w Pradze, niż w Krakowie.
No i mają na dodatek Jana Švankmajera!
Jeśli założymy, że sztuka służy dialogowi artysty z publicznością, to jest on prawdziwym poliglotą. Grafik, malarz, rzeźbiarz, lalkarz, ilustrator, scenarzysta, scenograf, aktor, kostiumograf, reżyser filmów animowanych i fabularnych. Surrealista. Erudyta. Jego twórczość filmowa (ponad 40 pozycji) kojarzy się przede wszystkim z animacją stop-motion. Można śmiało powiedzieć, że udało mu się “ożywić” na ekranie chyba wszystko. Filmografia licząca ok. 40 tytułów jest przykładem konsekwencji i wierności swojej artystycznej i życiowej filozofii. Należy dodać, że bardzo dla artysty kosztownej.
W czasach realnego socjalizmu (zwłaszcza po 1968 r) Švankmajer miał naprawdę pod górkę. Jego filmy były demonstrowane na pokazach w siedzibie Komunistycznej Partii Czechosłowacji, żeby działacze mogli zobaczyć, czego nigdy nie należy dopuszczać do dystrybucji. “Dziennik Leonarda” to próba animacji rysunków Leonardo da Vinciego zmiksowana z króciutkimi fragmentami kronik filmowych, która dostała się na festiwal w Cannes w 1974 r. Jest to naprawdę niewinny film. A jednak jego obecnosć na tym festiwalu wystarczyła, by władza zaczęła przyglądać sie twórczości Swankmajera.
W swoim następnym filmie, parodii filmu dokumentalnego p.t. “Zamczysko w Otranto” chciał zatrudnić prawdziwego spikera, na co dzień czytającego telewizyjne wiadomości. Uznano to za zbyt śmiałą aluzję do fałszu lansowanej oficjalnie przez władze propagandy sukcesu i nakazano zatrudnić jakiegoś aktora. Švankmajer odmówił i dostał zakaz kręcenia filmów na osiem lat!
"Wymiar dialogu", fot. materiały prasowe
“Wymiar dialogu” to następny przykład na to, jak wielką paranoję mieli partyjni czechosłowaccy luminarze partyjni. Ten pięciominutowy film, będący wypowiedzią artysty na temat ludzkiego egoizmu i braku tolerancji oraz hołdem złożonym Archimboldowi - nadwornemu malarzowi cesarza Rudolfa zebrał wiele nagród na festiwalach, zdobył uznanie międzynarodowej widowni, a rodzima publiczność mogła zobaczyć dopiero w czasach pierestrojki. Co ciekawe, artysta, którego twórczość stała się inspiracją dla dzieł Tima Burtona, czy Braci Quay (by wymienić tylko tych najbardziej oczywistych wyznawców kinowego surrealizmu), zrealizował tylko jeden film stricte polityczny: “Koniec stalinizmu w Czechach” (1990).
Wraz ze swoją żoną Ewą mieszka w niewielkim zameczku, w pobliżu niemieckiej granicy. Tu mieści się również jego filmowe atelier. Jak przystało na szamana (według niego animacja jest magią) dom wypełniają przedziwne rekwizyty, stare ryciny (króluje Piranesi, Callot i Eicher), dziwaczne artefakty oraz... wypchane zwierzęta.Švankmajer sprowadza bowiem z różnych zakątków świata zwierzęta, owady i rośliny, nie zawsze zgodnie z obowiązującymi przepisami o ochronie egzotycznych gatunków. Dlatego teraz również policja bacznie mu się przygląda.
Jest to bardzo skuteczna strategia, bo dzięki niej zamek na Hradczanach nie jest pieczołowicie odremontowaną atrapą, stołeczne metro funkcjonuje prawie 40 lat na trzech liniach (budowa żadnej z nich nie doprowadziła do paraliżu komunikacyjnego miasta), a Woody Allen nakręci swój następny film raczej w Pradze, niż w Krakowie.
No i mają na dodatek Jana Švankmajera!
"Przeżyć swoje życie", fot. materiały prasowe
Jeśli założymy, że sztuka służy dialogowi artysty z publicznością, to jest on prawdziwym poliglotą. Grafik, malarz, rzeźbiarz, lalkarz, ilustrator, scenarzysta, scenograf, aktor, kostiumograf, reżyser filmów animowanych i fabularnych. Surrealista. Erudyta. Jego twórczość filmowa (ponad 40 pozycji) kojarzy się przede wszystkim z animacją stop-motion. Można śmiało powiedzieć, że udało mu się “ożywić” na ekranie chyba wszystko. Filmografia licząca ok. 40 tytułów jest przykładem konsekwencji i wierności swojej artystycznej i życiowej filozofii. Należy dodać, że bardzo dla artysty kosztownej.
W czasach realnego socjalizmu (zwłaszcza po 1968 r) Švankmajer miał naprawdę pod górkę. Jego filmy były demonstrowane na pokazach w siedzibie Komunistycznej Partii Czechosłowacji, żeby działacze mogli zobaczyć, czego nigdy nie należy dopuszczać do dystrybucji. “Dziennik Leonarda” to próba animacji rysunków Leonardo da Vinciego zmiksowana z króciutkimi fragmentami kronik filmowych, która dostała się na festiwal w Cannes w 1974 r. Jest to naprawdę niewinny film. A jednak jego obecnosć na tym festiwalu wystarczyła, by władza zaczęła przyglądać sie twórczości Swankmajera.
W swoim następnym filmie, parodii filmu dokumentalnego p.t. “Zamczysko w Otranto” chciał zatrudnić prawdziwego spikera, na co dzień czytającego telewizyjne wiadomości. Uznano to za zbyt śmiałą aluzję do fałszu lansowanej oficjalnie przez władze propagandy sukcesu i nakazano zatrudnić jakiegoś aktora. Švankmajer odmówił i dostał zakaz kręcenia filmów na osiem lat!
"Wymiar dialogu", fot. materiały prasowe
“Wymiar dialogu” to następny przykład na to, jak wielką paranoję mieli partyjni czechosłowaccy luminarze partyjni. Ten pięciominutowy film, będący wypowiedzią artysty na temat ludzkiego egoizmu i braku tolerancji oraz hołdem złożonym Archimboldowi - nadwornemu malarzowi cesarza Rudolfa zebrał wiele nagród na festiwalach, zdobył uznanie międzynarodowej widowni, a rodzima publiczność mogła zobaczyć dopiero w czasach pierestrojki. Co ciekawe, artysta, którego twórczość stała się inspiracją dla dzieł Tima Burtona, czy Braci Quay (by wymienić tylko tych najbardziej oczywistych wyznawców kinowego surrealizmu), zrealizował tylko jeden film stricte polityczny: “Koniec stalinizmu w Czechach” (1990).
Wraz ze swoją żoną Ewą mieszka w niewielkim zameczku, w pobliżu niemieckiej granicy. Tu mieści się również jego filmowe atelier. Jak przystało na szamana (według niego animacja jest magią) dom wypełniają przedziwne rekwizyty, stare ryciny (króluje Piranesi, Callot i Eicher), dziwaczne artefakty oraz... wypchane zwierzęta.Švankmajer sprowadza bowiem z różnych zakątków świata zwierzęta, owady i rośliny, nie zawsze zgodnie z obowiązującymi przepisami o ochronie egzotycznych gatunków. Dlatego teraz również policja bacznie mu się przygląda.
Agnieszka Sadurska
Portalfilmowy.pl
Box Office. Znakomite otwarcie "Jesteś Bogiem"
Box Office. "Ted" niezwyciężony
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024