PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Choć bardziej go kochały Melpomena z Talią, to dla X Muzy stworzył wiele wspaniałych ról drugoplanowych.
14 sierpnia 2017, dwa dni po 66. urodzinach zmarł w Warszawie Andrzej Blumenfeld. Aktor filmowy i teatralny, radiowy i dubbingowy. W kinie, w przeciwieństwie do teatru nie doczekał się głównej roli, lub roli tytułowej. A mimo to jego filmowy dorobek jest imponujący.
Mimo że przede wszystkim był skupiony na teatrze, zagrał w ponad 40 filmach. Najczęściej obsadzano go w rolach prawników, dyrektorów, ludzi-instytucji, kumpli z lat młodości, z którymi można „konie kraść”. Choć był słusznej postawy i dobrze postawionego głosu, miał w sobie pewną nieśmiałość i zakłopotanie, które zawsze dawały kreowanym postaciom: drugie dno, jakąś tajemnicę. Jego pogodna natura, czasem wręcz rubaszność, sprawiały, że rzadko widziano w nim czarny charakter. Ale oczywiście bywał nim również. Masowej widowni zapadły w pamięci postaci, jak adwokat Lipski w "Kiler-ów 2-óch" czy bohaterowie z tak popularnych seriali, jak "Prawo Agaty", "Ekstradycja", "Czas honoru", "Na Wspólnej" czy "Druga szansa". A wprawką do udziału w kinie światowym była rola Benka w "Pianiście".

"Wykapany ojciec", Monolith Film

O tym, że był niedoceniany świadczy najlepiej rola ojca głównego bohatera w pokazywanej także i w Polsce hollywoodzkiej produkcji Kena Scotta "Wykapany ojciec". Wcielił się tam w postać polskiego emigranta w Nowym Jorku. Cóż, nasze media wolą wspominać o aktorkach, które zasłynęły z tego, że ich kilkusekundowy epizod w hollywoodzkich produkcjach ostatecznie nie zmieścił się w końcowej wersji filmu. A udział Blumenfelda w "Wykapanym ojcu" nie tylko był faktem, ale też dawał szansę na docenienie pracy aktora pod kierunkiem profesjonalnego instruktora z renomowanej uczelni Juilliard School. O tym, że twórczo potrafił wykorzystać swój głos świadczy praca w dubbingu oraz grach komputerowych. Głosu użyczał m.in. Sigismundowi Dijkstrze w "Wiedźminie", Rubeusowi Hagridowi w "Harrym Potterze", był Panem Królem w "Autach" i Anakinem Skywalkerem w 6. części "Gwiezdnych wojen". Słychać go było także w wielu filmach dla dzieci i młodzieży, m.in. w "Ratatuj", "Epoce lodowcowej", "Moim bracie niedźwiedziu", "Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Był głosem wielu gier komputerowych.
Znacznie więcej szczęścia miał do sceny. Ważne role powierzano mu w spektaklach Teatru Wybrzeże w Gdańsku, a po przenosinach do Warszawy w Studio, Narodowym a zwłaszcza w Dramatycznym, do którego często powracał. O klasie jego aktorstwa świadczą spektakle Teatru Telewizji. Wielką kreacją była postać Leopolda Blooma w adaptacji "Ulissesa". Zarejestrowany dla telewizji spektakl Henryka Baranowskiego pt. "…tak chcę Tak" sprawił, że koledzy z branży coraz chętniej mówili o nim „Pan Blum”. Leopold Bloom to była rola jego życia. W tej wstrząsającej impresji o umierającym czasie Blumenfeld jako Bloom doskonale łączył wielkie namiętności, nieśmiałość i niespełnienie, nieokiełznany apetyt na miłość i pożądanie z prozą codziennych obowiązków. Ten spektakl przeniesiony z nieistniejącego już Teatru Szwedzka 2/4 jest także dowodem na to, że Andrzej Blumenfeld zawsze był otwarty na eksperyment. Przedstawienie bowiem zrealizowano w teatrze wypełnionym wodą. Dziś nikt już nie pamięta unoszącej się nad sceną chłodnej bryzy oraz zapachu smażonej przez Blooma cielęcej nerki. 
"
Jan Bończa-Szabłowski
"Magazyn Filmowy. Pismo SFP" 73, 2017
  25.02.2018
Konstanty Lewkowicz: homo filmicus
Głowacki, czyli ironia i współczucie
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll