Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
Odszedł jeden z największych polskich reżyserów, jedna z najbardziej wyrazistych postaci polskiej kinematografii.
Odszedł jeden z największych polskich reżyserów, jedna z najbardziej wyrazistych postaci polskiej kinematografii.
Filmy Janusza Morgensterna to kanon polskiego kina. Rozpoczynał swoją karierę filmowa na planie „Kanału” oraz „Popiołu i diamentu” u boku Andrzeja Wajdy. Dzisiaj uważany jest za jedną z czołowych postaci polskiej szkoły filmowej. „Morgenstern przejął pewne cechy tej formacji, lecz jednocześnie odrzucił narastające w następnych latach słabości. Rozszerzył zamknięty krąg motywów, odszedł od pesymistycznej i melancholijnej tonacji”, pisał Maciej Maniewski. On sam przyznawał, że czuł się członkiem tej formacji, kilkakrotnie wracał do jej tematów, filmem „Życie raz jeszcze”, „Godzina W”, czy serialami „Kolumbowie” i „Polskie drogi”.
Filmy Janusza Morgensterna to kanon polskiego kina. Rozpoczynał swoją karierę filmowa na planie „Kanału” oraz „Popiołu i diamentu” u boku Andrzeja Wajdy. Dzisiaj uważany jest za jedną z czołowych postaci polskiej szkoły filmowej. „Morgenstern przejął pewne cechy tej formacji, lecz jednocześnie odrzucił narastające w następnych latach słabości. Rozszerzył zamknięty krąg motywów, odszedł od pesymistycznej i melancholijnej tonacji”, pisał Maciej Maniewski. On sam przyznawał, że czuł się członkiem tej formacji, kilkakrotnie wracał do jej tematów, filmem „Życie raz jeszcze”, „Godzina W”, czy serialami „Kolumbowie” i „Polskie drogi”.
fot. Szymon Pulcyn / SFP
Zadebiutował jednak – za radą Tadeusza Konwickiego – współczesną historią, która do dzisiaj zachowała blask młodzieńczości teatru Bim-Bom – „Do widzenia, do jutra” (1960). We współczesnych realiach zrealizowana jest także "Jowita" (1967) z niezapomnianą kreacją Daniela Olbrychskiego. Sam reżyser szczególnie lubił „Trzeba zabić tę miłość” (1972). Miał szczęście, ale i intuicję do aktorów. Obsadzenie charakterystycznej, ale pełnej wdzięku Jadwigi Jankowskiej-Cieślak w głównej roli było tego najlepszym dowodem.
Po wielu latach przerwy wrócił do reżyserii wspaniałym „Żółtym szalikiem” (2000), z niezwykłą kreacją Janusza Gajosa w roli nałogowego alkoholika. Pracował całe życie – w 2009 roku na ekrany wszedł jego ostatni film – „Mniejsze zło”.
Janusz Morgenstern był szefem założonego w 1978 roku Zespołu (obecnie: Studia) „Perspektywa”. Sam siebie nazywał „maniakiem dobrego warsztatu”. Produkował więc filmy świetnie napisane, dbał o wysoki poziom prac literackich nad tekstem. Był producentem m.in. cyklu „Święta polskie” (2000-2006), „Komornika” (2005), „Korczaka” (1990), „Feminy” (1990) i wielu innych filmów, które wyszły z „Perspektywy”.
W środowisku polskich filmowców Kuba (tak o nim powszechnie mówiono) Morgenstern był postacią niezwykle popularną. Otoczony grupą przyjaciół, z piękną żoną u boku, pojawiał się na premierach, imprezach filmowych, festiwalach, zawsze w dobrym humorze, życzliwy, ciekawy ludzi i świata. Dżentelmen starej daty - ale z młodzieńczym umysłem.
Do końca planował. Czuł się czynnym filmowcem i nim był. „Trudno mi powiedzieć, co będzie w przyszłości”, mówił w wywiadzie dla „Magazynu Filmowego SFP” w 2008 roku. „Mam w sobie tyle energii, czuję się sprawny, pełen życia. Na tyle, by zrobić jeszcze jeden film.…”
Po wielu latach przerwy wrócił do reżyserii wspaniałym „Żółtym szalikiem” (2000), z niezwykłą kreacją Janusza Gajosa w roli nałogowego alkoholika. Pracował całe życie – w 2009 roku na ekrany wszedł jego ostatni film – „Mniejsze zło”.
Janusz Morgenstern był szefem założonego w 1978 roku Zespołu (obecnie: Studia) „Perspektywa”. Sam siebie nazywał „maniakiem dobrego warsztatu”. Produkował więc filmy świetnie napisane, dbał o wysoki poziom prac literackich nad tekstem. Był producentem m.in. cyklu „Święta polskie” (2000-2006), „Komornika” (2005), „Korczaka” (1990), „Feminy” (1990) i wielu innych filmów, które wyszły z „Perspektywy”.
W środowisku polskich filmowców Kuba (tak o nim powszechnie mówiono) Morgenstern był postacią niezwykle popularną. Otoczony grupą przyjaciół, z piękną żoną u boku, pojawiał się na premierach, imprezach filmowych, festiwalach, zawsze w dobrym humorze, życzliwy, ciekawy ludzi i świata. Dżentelmen starej daty - ale z młodzieńczym umysłem.
Do końca planował. Czuł się czynnym filmowcem i nim był. „Trudno mi powiedzieć, co będzie w przyszłości”, mówił w wywiadzie dla „Magazynu Filmowego SFP” w 2008 roku. „Mam w sobie tyle energii, czuję się sprawny, pełen życia. Na tyle, by zrobić jeszcze jeden film.…”
Anna Wróblewska
Portalfilmowy.pl
6.09.2011
Aktorka spełniona: Mirosława Dubrawska
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024