PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BAZA WIEDZY
DOKUMENT
W Nowej Hucie ludzie za telewizyjnymi kamerami nie przepadają. Co innego, gdy zjawia się ekipa Nowohuckiej Kroniki Filmowej. „Pan z Kroniki? A ja byłam, jak pan kręcił. O! Tam stałam! Pierwszy raz przed kamerą” – na środku Alei Róż rozentuzjazmowana pani opowiada Jerzemu Ridanowi, jednemu z inicjatorów i realizatorów projektu, który działa już od jedenastu lat.
Podobnych historii każdy z twórców Nowohuckiej Kroniki Filmowej ma mnóstwo. „Ludzie dziś unikają kamer telewizyjnych. Boją się ich. Nasza Kronika odbierana jest jednak zupełnie inaczej” – opowiada Grzegorz Zariczny, autor nagradzanych krótkich filmów "Gwizdek" i "Love, Love", wychowanek Jerzego Ridana i jeden z aktualnych realizatorów Kroniki. Chociaż obecnie pochłaniają go prace nad pełnometrażowym debiutem fabularnym – "Fale" (rozgrywającym się, notabene, w Nowej Hucie), ciągle przygotowuje kolejne odcinki. –  „Nowohucka Kronika Filmowa jest dla mnie miejscem, które przypomina mi, gdzie zaczynałem. Staram się i chcę ją dalej robić, by podziękować ludziom Nowej Huty za to, że mogłem się z nimi rozwijać w swoim zawodzie ”.


Jerzy Ridan

Otwierają serca i domowe archiwa
Mieszkańcy chętnie śledzą kolejne odcinki – premierowo pokazywane w kinie studyjnym Sfinks (potem w TVP Kraków oraz w internecie). Samo kino jest częścią Ośrodka Kultury im. Cypriana Kamila Norwida, a Ośrodek jest producentem Kroniki. „Nasze ekipy są bardzo życzliwie przyjmowane wszędzie, gdzie się pojawią. Wszyscy nam pomagają, udzielają wywiadów, otwierają domowe archiwa” – mówi Anna Starewicz-Caban, redaktor Kroniki. – „Z kolei w kinie, angażują się w rozmowy o kolejnych odcinkach. Chwalą albo protestują, dzieląc się swoimi wspomnieniami na temat przedstawianych miejsc, osób, wydarzeń. Często przynoszą własne pomysły – »Muszą państwo zrobić film o… «. Pilnie się w te sugestie wsłuchujemy. Dostaję też listy z prośbami o powtórkę. Kronika naprawdę budzi żywe zainteresowanie, z czego się bardzo cieszymy. O to nam chodziło”.

Inicjatywa jest unikalna w perspektywie światowej – ponoć podobny projekt działał przez jakiś czas w jednym z miast Teksasu w USA. Ale zdecydowanie krócej. Nowohucka Kronika Filmowa ma już jedenaście lat – pierwszy odcinek przedstawiono widzom 22 października 2004 roku. Od tamtej pory zrealizowano ich już ponad 440.

Narodziny pomysłu
Pomysł narodził się spontanicznie za sprawą uczestników i organizatorów I Nowohuckiego Festiwalu Filmowego. „To był dobry dla Nowej Huty okres. Po latach swoistego niebytu, w który dzielnica została wepchnięta społecznie i politycznie po 1989 roku, zaczęły się zmiany. Pojawiła się wręcz moda na Nową Hutę. Jej mieszkańcy, szczególnie ci 20-, 30-letni zaczęli podnosić głowę i udowadniać, że nie jest tak złym miejscem, jak niektórzy chcieliby ją widzieć” – wspomina Anna Starewicz-Caban. – „Temat realizacji kronik podrzucił związany z dzielnicą dziennikarz i fotografik Stanisław Gawliński. Wyzwanie podjęli Jerzy Ridan oraz dyrektor Ośrodka Kultury im. Cypriana Kamila Norwida – Danuta Szymońska”.

Na początku realizowano jeden odcinek co dwa tygodnie. Dziś cztery w miesiącu. Po Nowej Hucie z kamerą porusza się na przemian pięć ekip, złożonych z filmowców, reżyserów i realizatorów: Jerzego Ridana i Krzysztofa Ridana, Marcina Kapronia i Anny Pankiewicz, Roberta Musiałka, Zbigniewa Jarosza i Grzegorza Zaricznego. Każdy materiał nosi indywidualne, autorskie rysy, styl twórcy. Nie ma tu jednej stałej, rygorystycznie narzucanej i przestrzeganej formuły. Pojawiają się klasyczne reportaże, ale również impresje, a nawet animacje. Twórcy samodzielnie szukają tematów i przefiltrowują je przez własną wrażliwość. „Bardzo nam zależy na tym, by twórcy mogli w tych krótkich formach realizować siebie – żeby były to kroniki autorskie, wyrażające to, co myślą i czują ich reżyserzy. Wynikająca z tego różnorodność jest jedną z największych wartości Nowohuckiej Kroniki Filmowej” – podkreśla Anna Starewicz-Caban.

Ludzkie historie
Podejmowane przez nowohuckich kronikarzy tematy są bardzo różnorodne. „Nie interesują nas dziury w jezdni” – podkreśla Jerzy Ridan. „Szukamy ludzkich historii” – dodaje. Kamery przyglądają się codziennemu życiu dzielnicy i jej mieszkańców – artystów, ale też sprzedawców, kwiaciarek, robotników, fryzjerek. „Od samego początku założyliśmy, że nie interesują nas rzeczy rozrachunkowe, rozliczeniowe, ani tym bardziej interwencyjne. Zostawiamy te tematy innym ekipom” – mówi Anna Starewicz-Caban. – „Chcieliśmy pokazać – poprzez miejsca, ludzi i historię – że Nowa Huta nie jest miejscem tak szarym i złym, jak niektórym się może czy mogło wydawać. Chcieliśmy – i nadal chcemy – prezentować teraźniejszość i przeszłość tej niezwykłej dzielnicy-miasta. Wszystko to, co dobre, ale też niepokojące, to, co tworzy tożsamość oraz osobowość tego miejsca”.

Miasto kamer i dla kamer
W kolejnych Kronikach często pojawiają się archiwalne materiały – jest ich mnóstwo. W końcu Nowa Huta to – jak zauważa w opublikowanym przez Kraków Film Commission artykule „Filmowa Nowa Huta” Maria Malatyńska – jedyne miasto, „któremu kamery towarzyszyły od narodzin. A nawet więcej; ona jakby specjalnie dla tych kamer została stworzona. Wymyślona, budowana, istniejąca – zawsze i tylko w przytomności filmowych rejestratorów”. Zachowały się nie tylko propagandowe zapisy (które zresztą, po latach i wbrew celom, dla których powstały, nabrały dziś zupełnie innego charakteru), ale i filmy legendarnego Amatorskiego Klubu Filmowego „Nowa Huta”, z którym związani byli m.in. sam Jerzy Ridan (przypomnijmy – autor głośnych dokumentów Lenin z Krakowa czy Róg Marksa i Obrońców Krzyża), ale też Krzysztof Zanussi, Andrzej Trzos-Rastawiecki i Ryszard Zawidowski. Wiele z nich Ośrodek Kultury im. Cypriana Kamila Norwida zdigitalizował. Ale Kroniki sięgają też po materiały zrealizowane z ukrytych kamer – 16mm, VHS-ów, czasami słabej jakości, ale niosących w sobie prawdę czasu i miejsca, czy po materiały Niezależnej Telewizji Mistrzejowice, która rejestrowała wiele z wydarzeń okresu solidarnościowego. Nowa Huta to nie tylko dzieła Andrzeja Wajdy, Macieja Szumowskiego czy Kazimierza Karabasza. Nie da się filmowych oblicz tej nietypowej dzielnicy zamknąć w kilku słowach, tak jak nie da się w kilku słowach zawrzeć jej bogatej i niezwykłej historii.

„Nowa Huta to fascynujące miejsce. To – jak twierdzą niektórzy – miasto spod znaku Diabła i Anioła. Z jednej strony polityczne nadużycia i boje, z drugiej wspaniali, pełni dobra ludzie. Tę dobroć pokazujemy w naszych Kronikach. Niektórzy z naszych bohaterów już nie żyją, ale dzięki Kronikom pozostał po nich ślad” – podsumowuje Jerzy Ridan. – „Nasze Kroniki pozostawiają ślad po mieście i jego ludziach, historii, wydarzeniach. Dzięki tym filmom można wrócić do przeszłości, przyjrzeć się teraźniejszości, ale jednocześnie wyciągnąć wnioski związane z przyszłością”.

Dagmara Romanowska
Magazyn Filmowy 2/2016
  3.02.2017
Krótkometrażowcy: "Mikrofon dla wszystkich"
Krótkometrażowcy: "Ćwiczenia warsztatowe"
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll