PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Niesamowita historia: dziewięć lat oczekiwania na decyzję o skierowaniu do produkcji, pięć lat zakazu dystrybucji, a potem Złote Lwy w Gdańsku i Srebrny Niedźwiedź na festiwalu filmowym w Berlinie Zachodnim.
Najpierw była jednak rozrachunkowa książka znakomitego pisarza Kazimierza Brandysa. Ukazała się w 1957 roku na fali popaździernikowej „odwilży”. Opowiada o losach Łucji Król, prostej kobiety samotnie wychowującej czterech synów i zderzającej się z dramatycznymi sytuacjami, których nie potrafi ogarnąć. W tle – kryzys lat 30., okres wojny i okupacji oraz czasy stalinowskie. A także „stary” i „nowy” system, „uczciwy” komunista, składane obietnice i zawiedzione nadzieje. Tytuł: "Matka Królów".

Wiadomo, że na początku lat 60. zamierzał ją zekranizować Andrzej Munk. Tragiczna śmierć reżysera przekreśliła te plany. Janusz Zaorski starania o sfilmowanie powieści Brandysa rozpoczął w roku 1972. Pisarz podobno nie wierzył, że władze zgodzą się na filmową adaptację jego utworu, ale młody wówczas reżyser (miał 25 lat) – przeciwnie. I otrzymał „błogosławieństwo” od Brandysa. „W sprawach scenariuszowych pozostawił mi wolną rękę. Nalegał natomiast, abym w roli Łucji Król obsadził Barbarę Krafftównę. Andrzej Wajda, który był moim szefem w zespole X, sugerował z kolei, żebym dał tę rolę Hannie Skarżance” – wspomina Zaorski, który postawił na swoim i główną rolę powierzył Magdzie Teresie Wójcik. Zrobił to w roku 1981, już w czasie gorączki „Solidarności”. Dopiero wtedy – gdy po raz kolejny w powojennych dziejach „luzowano śrubę” – scenariusz "Matki Królów" został skierowany do produkcji.

Zdjęcia rozpoczęły się w październiku 1981 roku, ale niebawem zostały przerwane – 13 grudnia ogłoszono stan wojenny. Gdy jeszcze obowiązywał, produkcję filmu wznowiono. Jak sugeruje reżyser: „Było to możliwe, bo być może generałowie nie wiedzieli, o czym traktuje "Matka Królów" albo byli przekonani, że jest to historyczna baśń Kraszewskiego”. Okres, w którym kończył film Zaorski wspomina jako koszmarny, ale jednocześnie sprzyjający skupieniu na pracy. Aktorzy – zresztą świetnie dobrani – nie musieli po zdjęciach (realizowanych w łódzkiej WFF) wracać do teatrów, bo te były zamknięte. Reżyser miał ich stale „pod ręką”, był czas na próby, szlifowanie dialogów, dopieszczanie scen. Z drugiej strony trzeba było pokonywać mnóstwo trudności – zabiegać o rekwizyty, pozwolenia na kręcenie scen ulicznych, omijać zakazy…

Przejmujący film Zaorskiego, zrealizowany na czarno-białej taśmie, w stylu nawiązującym do obrazów polskiej szkoły filmowej, w gorzkim tonie opowiadający o dziejach najnowszych, otrzymał dobre opinie na kolaudacji. Władze stanu wojennego skierowały go jednak – tak jak "Przypadek" Krzysztofa Kieślowskiego czy "Przesłuchanie" Ryszarda Bugajskiego – na półki. Czego się bały? Czy ekranowej prawdy o Polsce? Chyba tak. Kiedy wreszcie na początku 1987 roku "Matka Królów" trafiła (najpierw tylko w jednej kopii) do rozpowszechniania, po jednym z pokazów w stołecznym kinie Wars widzowie zaintonowali „Jeszcze Polska nie zginęła”. Przebywający w Paryżu Kazimierz Brandys, który wcześniej obejrzał film na przemyconej kasecie, napisał do Zaorskiego: „Panie Januszu, film jest znacznie lepszy niż książka”. Takie były pierwsze satysfakcje dla reżysera. Potem przyszły kolejne honory, m.in. prestiżowe nagrody festiwalowe. Także dla aktorów: Marii Teresy Wójcik i Joanny Szczepkowskiej. Były też wyróżnienia od publiczności. I uznanie dla reżysera – za upór, pracę i talent. "Matka Królów" przebyła najeżoną mnóstwem barier, długą „podróż” zanim weszła do kanonu najlepszych polskich filmów.


Stanisław Zawiśliński
Magazyn Filmowy SFP 33/2014
  13.10.2014
fot. WFDiF/Filmoteka Narodowa
Colargol i inne... "półkowniki"
Podlaski Polski czar
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll