PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
W dniu 8 sierpnia 2020 podzieliłem się na moim profilu społecznościowym dłuższym postem, w którym starałem się wyrazić solidarność z osobami LGBT+, jednocześnie identyfikując się (zgodnie z prawdą) jako jedna z nich. Od tamtego czasu do mojej skrzynki mailowej spłynęły dziesiątki sygnałów wsparcia i otuchy; wszystkie one są niezwykle budujące.
Chciałbym w tym miejscu wyrazić wdzięczność tym Członkiniom i Członkom społeczności polskich ludzi kina, którzy okazali mi życzliwość w ostatnich dniach.

Wiem, że społeczność filmowa należy do najbardziej otwartych środowisk, jeśli idzie o otwartość na osoby LGBT+ i mam wielką nadzieję, że widoczność tych osób w naszym środowisku będzie coraz większa -- nie na skutek przymuszania kogokolwiek do publicznego deklarowania swej tożsamości (to wciąż pozostaje i winno pozostać sprawą indywidualnego wyboru), ale na skutek rosnącego poczucia bezpieczeństwa i pewności, że nasza społeczność nie wyklucza osób nieheteronormatywnych.

dr Michał Oleszczyk
Wydział "Artes Liberales" Uniwersytetu Warszawskiego
Członek zarządu Koła Piśmiennictwa Filmowego SFP
Dyrektor FPFF w Gdyni w latach 2013-17


Michał Oleszczyk, fot. S. Pultyn / Pomorska Fundacja Filmowa


Publikujemy fragmenty wypowiedzi Michała Oleszczyka (za zgodą autora):

„Do was, którzy szczujecie na LGBT+ ; ale też do was, którzy na co dzień mówicie 'ja nic do pedałów nie mam", po czym dodajecie: 'byle się nie obnosili' (albo coś w ten deseń).

Wiem, że nie trafi do was argument 'z empatii' (w skrócie: "A jak by to było, gdybyś nie mógł się potrzymać z dziewczyną za rękę na ulicy...?"), bo granice waszej empatii są ściśle wytyczone i kończą się tam, gdzie wy sami uznaliście, że kończyć się powinny (dokładniej: tam, gdzie przestajecie widzieć sytuacje doskonale ekwiwalentne wobec waszych własnych).

Ale powiem inaczej -- i powiem to jako homoseksualny Polak i chrześcijanin, który nie wyjedzie z tego kraju, bo za mocno kocha jego historię, kulturę i tradycję, by pozwolić na ich lżenie przez politycznych żołdaków, dla których PRL-owski feudalizm umysłowy jest cenniejszy od idei wolności i społeczeństwa obywatelskiego”.

"Sedno sprawy jest inne: jesteśmy jako LGBT+ siłaczkami i siłaczami, bo od najwcześniejszych lat szkolimy się w wytrzymałości na szczególny rodzaj bólu. Ten ból nie jest lepszy, niż wasz, by zacytować pewien słynny song. Ale jest... inny. Bardziej całościowy, bardziej podskórny; mniej punktowy i lepiej rozdystrybuowany w krwiobiegu.

To jest ból wymuszonej niewidzialności; wymuszonego ignorowania siebie samego. Ból powiedzenia 'zajebista laska!' kumplom, którzy przyjmą cię do swojej kliki tylko, jeśli wspólnie z nimi pokomentujesz ciała, które nic a nic cię nie kręcą. Ból bycia pomijanym w przemowach rządzących, dla których nie istniejesz (chyba, że jako podatnik lub abonent); ból bycia zrównywanym z pomiotem diabła w kazaniach tych spośród duszpasterzy, którzy woleliby, żeby cię wcale nie było -- a przynajmniej, żebyś przenigdy nie zabierał głosu w obronie własnej godności.”

Znamy najlepiej na świecie ból powściągania własnych impulsów bliskości, czułości, miłości -- umiejętność owego powściągania wyrobiliśmy we wpojonym nam toksycznym lęku, że 'udzie zobaczą'. Tego bólu na wasze szczęście wy nigdy nie poznacie. Ale on towarzyszy nam tak długo i tak uparcie, że zahartował nas jak najlepszą stal.

Wszystko to owocuje jednym -- że w zasadzie nie możecie nas skrzywdzić, bo niezależnie od tego, czy na skali wykluczającej mowy plasujecie się w dolnych rejestrach ("niech się nie obnoszą") czy też jesteście jej prymusami ("zakaz pedałowania"), wasza przemoc i tak nic już nie doda do bólu, który my tak czy owak znamy. Im mocniej będziecie w nas uderzać, tym mocniej zakorzeni się w nas natomiast przekonanie, że warto nasz kolektywny ból przekuć w opór i działanie.

Nie jestem na tyle ślepy, by nie dostrzegać, że wielu z was, którzy na co dzień przyklaskujecie hasłom polityków o walce z "ideologią LGBT" -- otóż, że wielu z was wykazuje często zdolność do gestów ludzkich wobec nas, kiedy skala tych gestów jest prywatna, a nie publiczna. Sam świadkowałem kolacji wigilijnej, wydanej przez bardzo bliską mi, bardzo konserwatywną osobę (na co dzień zasłuchaną w Radiu Maryja), która doświadczyła w swoim życiu biedy, bólu i choroby na skalę niebywale dotkliwą. Otóż osoba ta bez mrugnięcia okiem zapraszała do swego wigilijnego stołu rok w rok swojego zakażonego HIV przyjaciela geja (i jego partnera o kolorze skóry innym, niż biały). I oni czuli się przy niej chciani i zaakceptowani. I między innymi dlatego, że widziałem tamten wigilijny stół, wierzę że zmiana jest możliwa i że zaczyna się na poziomie mikro. Ale żeby taki poziom mikro umożliwiać, musimy jako obywatele wysłać czytelny sygnał w stronę polityków, którzy na wykluczającej i homofobicznej retoryce zbijają swój dosłowny i symboliczny kapitał".

"A zatem, na sam koniec: wy, dla których LGBT+ to ideologia, a nie człowiek -- pomyślcie o nas, bo jesteśmy waszymi braćmi i siostrami, synami i córkami, wujkami i ciotkami, etc. A ponieważ, co starałem się przypomnieć w tym poście, jesteśmy także twardzielami i twardzielkami (bo innej opcji egzystencjalnej nigdy nam nie zaoferowano), rozważcie proszę, jak mocne społeczeństwo obywatelskie moglibyśmy budować razem, gdybyśmy współdziałali tak sprawnie, żeby to politycy i inni dysponenci władzy się nas wszystkich po równo bali i nam wszystkim po równo służyli -- zamiast tuczyć się na społecznych strachach w sposób równie bezwstydny i destrukcyjny dla tkanki społecznej, jak to ma miejsce obecnie".

Link do całości wypowiedzi:
https://wiadomosci.onet.pl/opinie/michal-oleszczyk-jako-lgbt-jestesmy-silaczkami-i-silaczami-bo-od-lat-szkolimy-sie-w/zvt01tr.amp

- - - - - -

Michał Oleszczyk jest doktorem filmoznawstwa (UJ), krytykiem filmowym i tłumaczem; jego recenzje pojawiają się w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, w periodykach takich jak „Kino”, „Dwutygodnik” i „RogerEbert.com”. Jest laureatem Nagrody im. Krzysztofa Mętraka, Nagrody PISF, Nagrody im. Jana Machulskiego i stypendystą miesięcznika „Polityka”, autorem książek „Gorycz wygnania: Kino Terence’a Daviesa” i współautor (wraz z Kubą Mikurdą) wywiadu-rzeki z Guyem Maddinem pt. „Kino wykolejone”.  Jest blogerem („Ostatni fotel po prawej stronie”), prowadzi podcast SpoilerMaster. Początkowo związany był z festiwalem OFF Camera, w latach 2013-2016 pełnił funkcję Dyrektora Artystycznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Obecnie pracuje na stanowisku adiunkta na wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego. W ostatnich latach zajmuje się scenariopisarstwem jest konsultantem scenariuszowym. W 2020 roku film, do którego napisał scenariusz wraz z reżyserem Łukaszem Rondudą – „Wszystkie nasze strachy” – otrzymał dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i jest obecnie na etapie przygotowawczym.

Michał Oleszczyk jest członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmienictwa Filmowego przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich.
Michał Oleszczyk / WRÓB
FB / SFP
  11.08.2020
Jak w banku. Wywiad z Ryszardem Kirejczykiem
43. FPFF. Polskie kino jest kobietą
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll