PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
BAZA WIEDZY
ARCHIWISTYKA
Zbigniew Gniazdowski był jednym z czołowych polskich autorów zdjęć filmowych okresu dwudziestolecia międzywojennego oraz jednym z nielicznych jego operatorskich łączników z kinem powojennym.
Sfinks. Nie ten egipski, ale polski. Swojski. Warszawski. Filmowy. Ten Aleksandra Hertza, który zapewnił aktorski rozpęd Poli Negri oraz Jadwidze Smosarskiej. Ten, który dominował w epoce kina niemego z idealnie skrojonymi pod potrzeby ówczesnej polskiej widowni obyczajami oraz patriotycznymi melodramatami. Ten, który był rządzony dyktatorską ręką swego szefa i który był skazany na błyskawiczną zapaść po jego przedwczesnej śmierci. Sfinks – to jedno z najczęściej wykorzystywanych słów w opracowaniach i wspomnieniach dotyczących niepewnych kroków raczkującej niepodległej polskiej kinematografii. Słowo-wytrych, którego używa się zarówno do podkreślania artystycznych sukcesów dawnego polskiego kina, ograniczanego budżetami oraz brakami infrastrukturalnymi czy technologicznymi, jak i do krytykowania populistycznych ciągot tamtych lat. Słowo-klucz, które przewinęło się w tej rubryce niejednokrotnie, głównie ze względu na fakt, że w wytwórni filmowej Sfinks zaczynało swą drogę zawodową wielu ludzi, którzy pracą i talentem sprawili, że nasza kinematografia z uporem się rozwijała. Ludzi, którzy wraz z Hertzem zostali przez późniejszą polską kulturę wyrzuceni na śmietnisko narodowej pamięci.


Zbigniew Gniazdowski, fot. FiNA

Jednym z nich był uznany autor zdjęć filmowych Zbigniew Gniazdowski, który w trakcie trzech dekad kariery operatorskiej nakręcił ponad 50 pełnometrażowych fabuł, współpracował z najważniejszymi reżyserami międzywojnia (od Ryszarda Bolesławskiego i Juliusza Gardana po Mieczysława Krawicza, Ryszarda Ordyńskiego czy Michała Waszyńskiego) i radził sobie równie dobrze w kinie niemym i dźwiękowym. Mimo że określany był operatorem – zgodnie z panującą wówczas nomenklaturą, która nakładała na ten zawód piętno technicznego, a zatem niemającego wkładu w artystyczną jakość filmu – Gniazdowski był chwalony przez krytykę i obytych widzów za wizualną wrażliwość oraz budowanie ekranowych emocji kadrem, światłem czy cieniem. Był też uznawany za specjalistę od zdjęć plenerowych, i to w czasach, gdy mało kto w Polsce marzył o wychodzeniu poza mury atelier – już w nakręconych w 1919, ale mających premierę dwa lata później Ludziach bez jutra Aleksandra Hertza dał widzom (ważne z historycznego punktu widzenia oraz wiedzy o dawnej Warszawie) piękne ujęcia Teatru Wielkiego i Ogrodu Saskiego.

Gniazdowski urodził się w 1877 roku w Czarnostawie koło Łomży, był młodzieńcem ciekawym świata oraz jego licznych nieodkrytych wciąż tajemnic, a dzięki zdobytemu wykształceniu miał wszelkie predyspozycje, by zabłysnąć w branży filmowej, choć nie mógł rzecz jasna o tym wówczas wiedzieć. W 1902 ukończył Wydział Elektrotechniczny Politechniki w Darmstadt z tytułem inżyniera elektryka i przez kolejne 10 lat wykonywał prace inżynieryjne w stolicy czy Kijowie. Zaprojektował także węzeł elektryczny w Pruszkowie, a w międzyczasie zgłębiał na półamatorsko tajniki medium filmowego, które szturmem zdobywało wyobraźnię całej Europy. W 1912 roku, będąc już po trzydziestce, związał się z Hertzem i jego rosnącym w siłę Sfinksem, początkowo jako kierownik laboratorium, gdzie zaprojektował nowatorską metodę obróbki taśmy filmowej. Nie do końca wiadomo, czy angażował się w działania niepodległościowe w ramach pierwszej wojny światowej, ale już podczas wojny polsko-bolszewickiej, gdy w 1918 awansował w hierarchii Sfinksa do rangi naczelnego operatora wytwórni, pomagał w realizacji obrazów propagandowych. Również dlatego, że potrzebował nowych wyzwań.

Mając tak specjalistyczną wiedzę techniczną i coraz większe doświadczenie na różnych polach realizacji filmowej, Gniazdowski stał się w latach 20. osobą nader pożądaną w polskiej branży. Pracował więc nie tylko ze Sfinksem, ale także z innymi ośrodkami produkcyjnymi (Artfilm czy Kinostudia), w 1930 roku uczestniczył nawet w zakładaniu nowego (Blok-Muza-Film), lecz to wytwórnia Hertza umożliwiała mu najpełniejszy rozwój. Do tego stopnia, że Gniazdowski zasmakował reżyserii, realizując trzy pełne metraże, dwa z nich samodzielnie również montując. Pierwszym była współreżyserowana z Hertzem ekranizacja powieści Reymonta Ziemia obiecana (1927), w której zadaniami operatorskimi podzielił się z Leonem Zawisławskim, a drugim rok późniejsza Tajemnica starego rodu, którą reżyserował wraz z Emilem Chaberskim, lecz za zdjęcia odpowiadał już samodzielnie. Podobnie było w przypadku współreżyserowanej z Mieczysławem Krawiczem Grzesznej miłości z 1929 roku, ale tam nie brał udziału w montażu. Montował z kolei swoje własne zdjęcia w postprodukcji takich filmów, jak Dziecięciu z Pawiaka Ryszarda Ordyńskiego (1931) czy O czym się nie mówi… Mieczysława Krawicza (1939).

Kto wie, być może kariera reżyserska Gniazdowskiego rozwinęłaby się, gdyby śmierć Hertza nie zahamowała dominacji Sfinksa na polskim rynku. Fakt pozostaje jednak faktem, że inżynier kamery wciąż cieszył się w latach 30. ogromną estymą, zwłaszcza za sprawą takich projektów, jak nakręcony wspólnie z Albertem Wywerką Wyrok życia Juliusza Gardana (1933), w którym obaj operatorzy dążyli do osiągnięcia niezbyt popularnego w ówczesnym polskim kinie realizmu. Gniazdowski wciąż poszukiwał nowych możliwości rozwoju, antycypując obiecujące dla rodzimej kinematografii kierunki. W 1937 roku współzakładał Warszawskie Towarzystwo Filmowe z myślą o okazjach, które przyniosą kolejne lata, ale wszystkie plany przerwała wojna. Autor zdjęć był już po sześćdziesiątce, więc miał ograniczony udział w działaniach polskiego podziemia, nie dokumentował też powstania warszawskiego. Prowadził jednak pod pseudonimem „Inżynier” zakład fotograficzny i laboratorium w strukturach Armii Krajowej. Po wojnie stał się jednym z nielicznych łączników starej kinematografii z tą nową, dopiero powstającą. Dlatego pełnił nadzór operatorski nad Zakazanymi piosenkami Leonarda Buczkowskiego ze zdjęciami Adolfa Forberta.

Nakręcone w 1946 Zakazane piosenki, jak wiadomo, początkowo miały być serią luźno powiązanych narracyjnie historii stanowiących pretekst do zaprezentowania popularnych patriotycznych pieśni, lecz projekt stał się tak naprawdę pierwszym powojennym filmem fabularnym, a także symbolem odradzającego się polskiego kina. Gniazdowski, chcąc nie chcąc, dał się porwać fali kulturowego powodzenia tej produkcji i jeśli jest obecnie z czymś kojarzony, to – jak na ironię – właśnie z kierownictwem operatorskim Zakazanych piosenek, podczas gdy jego bogata w konteksty przedwojenna kariera nie jest już tak często przywoływana. Co najwyżej stanowi przypis dodawany do filmu Buczkowskiego, niezmiennie pokazywanego na całym świecie, choćby w cyklu „100 lat Historii Polskiego Kina”. Sam Zbigniew Gniazdowski nie miał niestety (a może na szczęście?) okazji, by w pełni to zrozumieć, ponieważ zmarł kilka lat później, w 1950 roku w Gliwicach – mieście, z którym był związany w ostatnim okresie życia zarówno emocjonalnie, jak i zawodowo, gdyż objął tam funkcję kierownika oddziału Filmu Polskiego, poświęcając się w konsekwencji realizacji filmów edukacyjnych i naukowych.

Darek Kuźma
"Magazyn Filmowy SFP", 112/113, 2020
  24.05.2021
Odnalazła się ścieżka dźwiękowa do przedwojennego polskiego filmu
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll