PORTAL
start
Aktualności
Filmy polskie
Box office
Baza wiedzy
Książki filmowe
Dokument
Scenarzyści
Po godzinach
Blogi
Konkursy
SFP
start
Wydarzenia
Komunikaty
Pożegnania
Zostań członkiem SFP
Informacje
Dla członków SFP
Kontakt
ZAPA
www.zapa.org.pl
Komunikaty
Informacje
Zapisy do ZAPA
Kontakt
KINO KULTURA
www.kinokultura.pl
Aktualności
Informacje
Repertuar
Kontakt
STUDIO MUNKA
www.studiomunka.pl
Aktualności
Informacje
Zgłoś projekt
Kontakt
AKTORZY POLSCY
www.aktorzypolscy.pl
Aktualności
Informacje
Szukaj
Kontakt
FILMOWCY POLSCY
www.filmowcypolscy.pl
Aktualnosci
Informacje
Szukaj
Kontakt
MAGAZYN FILMOWY
start
O magazynie
Kontakt
STARA ŁAŹNIA
www.restauracjalaznia.pl
Aktualności
Informacje
Rezerwacja
Kontakt
PKMW
start
Aktualności
Filmy
O programie
Kontakt
Portal
SFP
ZAPA
Kino Kultura
Studio Munka
Magazyn Filmowy
Stara Łaźnia
PKMW
MENU
Część trzecia opowieści o nieistniejących warszawskich kinach, zamkniętych z chciwości, głupoty i urzędniczej małoduszności.
Przerobienie Feminy na dziadowski spożywczak jest dużo groźniejsze niż się na pierwszy rzut oka wydaje. Jeśli ktoś nie interesuje się filmem, jeśli komuś na sercu nie leży dobro kultury i w nosie ma kino z kilkudziesięcioletnią tradycją, to jeszcze nie znaczy że sprawa go nie dotyczy.

„Kapitalizm” – może taki gość powiedzieć i będzie to uzasadnienie o tyle przygnębiające, że w dojrzałych demokracjach, w dojrzałych kapitalizmach właśnie, w krajach, które okres „bycia na dorobku” mają dawno za sobą, nigdy by w centrum miasta nie wywinięto takiego skandalicznego numeru. Po prostu oferta państwa z Biedronki trafiłaby do ratuszowego kosza. Żaden zatem kapitalizm w tym sensie, w którym chcieliby go widzieć ci, którzy akceptują decyzję władz miasta. Żaden rozwój. Inne słowa na myśl przychodzą, inne narzędzia i manewry finansowe, szerzej opisane przez Jacka Hugo-Badera w reportażach z Rosji.

Wciąż nie mamy pełnego brzucha, wciąż nie nasyciliśmy się jeszcze zabawkami, bananami i innymi treściami żołądkowymi? Wciąż nie jesteśmy na tyle syci, by usiąść w fotelu i móc pomyśleć o czymś innym niż nowe miejsce, do którego da się przymocować korbę wyciskającą szmal? To robi się groźne, bo ten horyzont zawężony jest już od ćwierć wieku. Trochę długo.

Z końcem września do kultowego kina, które podniosło się po wojnie z gruzów wraz z całym miastem, a później poradziło sobie z trudnymi czasami pierwszej połowy lat 90. (Femina to był pierwszy polski multipleks), weszli faceci z ciężkim sprzętem, wyrwali krzesła, drzwi i zaczęli burzyć ściany. Chwilę wcześniej, w niedzielę – 21 września – odbył się ostatni seans. Pokazano Miasto 44. Potem widzowie zapalili pod ekranem znicze.

Ciężki los czeka nowych właścicieli, bo sytuacja jest tak napięta, że może zaowocować powstaniem jakiejś miejskiej, muranowskiej partyzantki, walczącej pod ogólnym sloganem „Feminę pomścimy”. Miłych interesów.
Z próbami unicestwienia świetnie sobie poradził Iluzjon Filmoteki Narodowej – dla warszawiaków to kino ruchome i chociaż od kilkunastu już lat mieści się przy ul. Narbutta, co starsi na hasło Iluzjon, pytają: „A gdzie teraz jest”? Cofając się w czasie – Iluzjon wyrzucono w 1997 roku z dawnego kina Śląsk. Chodziło o lokalizację – była za dobra, salka projekcyjna znajdowała się w budynku Ministerstwa Rolnictwa na tyłach Nowogrodzkiej. Tak, tak, obecne zagłębie knajp sushi dla celebrytów. Nikomu się to nie opłacało, więc Iluzjon wyrzucono, a w jego miejsce utworzono skład map i dokumentów, bo jednak żaden inny kontrahent się nie znalazł. Wcześniej kino mieściło się w Polonii, która jakiś czas temu stała się teatrem, a jeszcze wcześniej w Aurorze przy ulicy Dobrej. Na marginesie: po przeniesieniu Iluzjonu do Śląska, Aurora radziła sobie całkiem nieźle, ale w latach 90. nowi właściciele postanowili przerobić ją na kino-klub, w którym podaje się drinki, gra głośna muzyka, a dla zainteresowanych leci z boku film ze Stevenem Seagalem. No i ten błyskotliwy biznesplan nie zdał jakoś egzaminu, a lokal upadł z hukiem działa wymierzonego w Pałac Zimowy.

Sięgając do lat 60. – Iluzjon przed Aurorą gościł w sali Pod Kopułą na Placu Trzech Krzyży, a wcześniej – na samym początku socjalistycznej Polski – w URM-ie przy obecnej alei Szucha. Azyl przy Narbutta dobrze służy Iluzjonowi, można podejrzewać, że przez te wszystkie lata nie zlikwidowano go, bo w końcu był Iluzjonem Filmoteki Narodowej. I słowo to działało nawet na urzędników III RP, mimo że w kinie wyświetlano filmy niezależne, czyli takie, na których nikomu nie zależy. Chociaż nie, chciano raz Iluzjon zamknąć, po tym jak wyrzucono go z Nowogrodzkiej. Przez długą chwilę nie miał się gdzie podziać, w pewnym momencie jakiś urzędas powiedział za głośno, że to chyba koniec i słowa te wyprowadziły studentów na ulicę. Było ich dużo i nie żartowali. Szli Marszałkowską i chodziło im o kulturę. Nie do uwierzenia, prawda, że nie o pieniądze. Nie rozrabiali za bardzo, ale policja i tak dała im odpór. To musiał być naprawdę słodki ból, zaliczyć pałę w obronie Filmoteki. Nie ironizuję, proszę mi wskazać druga taką manifestację. Można tylko mieć nadzieję, że obrońcy Feminy nie powiedzieli ostatniego słowa. 

 
Wnętrze Feminy, fot. Kino Femina

Z obecnego Iluzjonu przy Narbutta idzie się dwie minuty do Klubu Dowództwa Garnizonu Warszawskiego przy alei Niepodległości. To jest teraz jednostka wojskowa w sensie ścisłym, ale kiedyś mieściła w sobie fajne kino Grunwald. Dowódcy garnizonu mającego bronić Warszawę zadecydowali jednak, że to „gmach zmilitaryzowany” i nie może być tak, iż cywile wchodzą i wychodzą jak chcą. Garnizon dysponuje kilkunastoma budynkami w mieście, ale akurat kino Grunwald nadawało się idealnie na miejsce, w którym żołnierze będą mieli swoją rozrywkę. Znalazł się podobno jakiś fanatyk o znanym nazwisku, który wierzył, że Grunwald to wartościowa sprawa, chciał się z żołnierzami dogadać, dzielić zyskami, rozmawiać, ale oni kazali mu po prostu wyp… z terenu wojskowego, bo otworzą ogień i w Grunwaldzie się teraz konsumuje z zakasanymi rękawami i narzeka na czasy, w których trzeba się uczyć tego p… angielskiego, żeby skutecznie dać odpór Ruskowi.

W Warszawie zamknięto multum kin – po wojnie, po stanie wojennym, po komunie: Lotnik, Energetyk, Jutrzenka, Kamionek, Kos, Non-Stop (które było sąsiadem Atlanticu i miało lepszy repertuar), Delfin, Czajka, Avia, Bajka (której metamorfoza spowodowała, że jest kojarzona z kebabem sprzedawanym na stoisku obok głównego wejścia), Dar, Feliks (od Dzierżyńskiego), Mewa.

Żadna jednak likwidacja, być może pomijając Relax i Skarpę, nie była tak skandaliczna jak przerobienie dzielnej Feminy na dyskont. Brzmi to jakby ktoś opowiedział chamski dowcip. I jeszcze długo będzie pobrzmiewać jego echo.


Marek Łuszczyna
Magazyn Filmowy SFP 39/2014
  28.03.2015
fot. Kino Femina
Boxoffice prawdę ci powie
Ostatni seans filmowy - Warszawskie kina cz.2
Copyright © by Stowarzyszenie Filmowców Polskich 2002 - 2024
Scroll