Wzajemna niechęć Woody'ego Allena do Oscara
Dlaczego "O północy w Paryżu" jest mocnym kandydatem do Oscara, pomimo stałej awersji, z jaką Akademia traktuje Woody'ego Allena?

Znany reżyser tylko raz w swojej karierze wziął udział w rozdaniu nagród Akademii.


Woody Allen na planie nowego filmu w Rzymie "The Bop Decameron", fot. Forum
Czy Woody Allen może odnieść zwycięstwo w Oscarowym biegu?

Wszystko wskazywało na to, że jego najnowszy film "O północy w Paryżu" miałby szansę, a przynajmniej wczesne prognozy uważały go za faworyta, jednak w dalszym biegu został zignorowany przez główne ciało nowojorskiej krytyki - National Board of Review oraz inne ośrodki krytyki, takie jak Los Angeles oraz coroczne ceremonie rozdania nagród poszczególnych ugrupowań krytyków. Pomimo braku wsparcia rodzimej krytyki i zdystansowanej postawy reżysera względem statuetek, która wcale nie przybliża go do tego lauru, odpowiedź brzmi...tak! Woody Allen ma wreszcie szansę na reżyserskiego Oscara!


                                                                             Głosy PRZECIW

Jest pewien minus...Allen nie otrzymał żadnej nominacji za najlepszy film od 1987 roku, kiedy to dostał takową za "Hannah i jej siostry". Mimo to, uważa się go za jednego z największych amerykańskich autorów. Ostatnia reżyserska nominacja Akademii przypadła mu w 1995 roku za "Strzały na Broadwayu".

Dużo większym gestem wobec Allena wykazuje się ta część Akademii, która nagradza za scenariusze i tutaj Allen nominowany jest regularnie, chociaż ostatnio jakby zapomniało o nim, bo ostatnia nominacja  za "Wszystko gra" trafiła się reżyserowi sześć lat temu.

Można przypuszczać, że ta niepisana niechęć do reżysera "Manhattanu" bierze się z panującego powszechnie przekonania, jakoby twórca ten wkroczył w swój słabszy okres. Najgorszy spadek formy wyznacza pojawienie się w kinach "Hannah" - ma nadzieję The Hollywood Reporter - a zamyka "Wszystko gra". To w tym okresie na jego koncie zapisały się filmy niegodne tego wybitnego przecież autora, o których THR chce już tylko zapomnieć, wśród nich prym wiodą: "Celebrity" (1998), "Słodki drań" (1999), czy "Klątwa skorpiona" (2001).

Kolejnym powodem Oscarowej posuchy w dorobku Allena jest skandal z 1992 roku, kiedy to opuścił swoją wieloletnią partnerkę Mię Farrow dla ich wspólnej adoptowanej córki Soon-Yi Previn. Cała ta sprawa sytuuje Allena w cyklicznie powracającej (ale też szczęśliwie wybaczającej) Krypcie Infamii ("Hall of Infamy") razem z
innym tegorocznym kandydatem do Oscara - Romanem Polańskim ("Rzeźnia").

Inne dopuszczalne negatywy? "O północy w Paryżu" miał już swoją premierę w maju na festiwalu w Cannes, który zwyczajowo nie jest uznawany za trampolinę do Oscarów. Ponadto film jest komedią, podczas gdy Akademia preferuje raczej dramaty.

Jak pisze The Hollywood Reporter, wszystkie te głosy przeciw przyszłorocznej wygranej, wcale nie przekreślają jego szansy.


                                                                              Głosy ZA


"O północy w Paryżu" jest nie tylko przebojem kasowym (zarobił łącznie ok. 140 mln dolarów), produkuje go nobilitująca wytwórnia Sony Pictures Classics. Co ciekawe, najlepsi Oscarowi prognostycy typują go jako jednego z czterech pewniaków, których Akademia nominuje w 2012 roku (pozostałe tytuły to:  "The Artist", "Spadkobiercy" oraz "Służące").

The Hollywood Reporter podaje argumenty, które przemawiają za szansą dla Allena:

Po pierwsze, w tym roku w prognozach przedoscarowych nie wyłonił się żaden wzór, jak twierdzi weteran Oscarowych kampanii, Tony Angellotti. Należy porzucić ubiegłoroczne edycje Oscarów jako papierek lakmusowy pewnych stałych tendencji. W zeszłym roku wszyscy stawiali na "The Social Network", a kompletnie niespodziewanym wygranym okazał się film "Jak zostać królem".

Po drugie, Allen w pewnym sensie zrehabilitował się w oczach publiki dzięki długowieczności swojego niegdyś wyklętego związku z Soon-Yi, którą poślubił w 1997 roku i ma z nią dwoje dzieci.

Po trzecie, Allen nie uczestniczy otwarcie w kampanii. Zaledwie kilka wywiadów i publikacji zostało przeprowadzonych do tej pory w celu wypromowania jego kandydatury (29 grudnia da koncert na klarnecie na Uniwersytecie Kalifornijskim). Jego akcje wzrosły jednak gwałtownie po tym, jak ukazał się w USA 2-odcinkowy, niezwykle atrakcyjny dokument z cyklu "American Masters" poświęcony w całości Woody'emu Allenowi i jego twórczości. O filmie głośno było w mediach amerykańskich, a fakt ten idealnie zbiegł się w czasie z Oscarowym wyścigiem. Poza tym nad jego pozytywnym PR-em pracuje niestrudzenie siostra i zarazem producentka reżysera w jednej osobie - Letty Aronson.

Najmocniejszym argumentem jest jednak film "O północy w Paryżu" sam w sobie. Mieniący się romansami, iskrząco sugestywny, przesiąknięty paryskim splendorem, nostalgiczny wobec przeszłości, odrywa nas od niedoli dnia codziennego. Ma w sobie więc wszystkie ingrediencje idealnej Oscarowej strawy.
Ponadto film "O północy w Paryżu" zdobył cztery nominacje do Złotych Globów, w tym dwie dla Woody'ego Allena za reżyserię i scenariusz, jedną dla najlepszej komedii lub musicalu i jedną dla najlepszego aktora, odtwórcy głownej roli Owena Wilsona. A nominacje do Złotych Globów uważane są za najleszy prognostyk przed nominacjami do Oscarów.

Aż trudno uwierzyć, że przy 21. ogłoszonych nominacjach, Woody Allen ma w domu tylko trzy statuetki (za reżyserię i scenariusz "Annie Hall" oraz scenariusz "Hannah i jej siostry")!

Jeśli prawdą jest, co mówi współwłaściciel Sony Classics, Michael Barker: obecnie Akademia "nie jest już pochłonięta prywatnym życiem artystów", należy się spodziewać, że zła passa Allena kiedyś się odwróci.

MG / The Hollywood Reporter  19 grudnia 2011 09:00
Scroll