Bronią ACTA

Według FOTA (Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej) umowa ACTA usprawni dochodzenie praw własności intelektualnej w sieci.  - Nie widzę powodu, aby internet był wyłączony z obrotu prawnego i w sposób szczególny wyróżniony w porównaniu z życiem rzeczywistym - powiedział Mariusz Kaczmarek z Fundacji FOTA.

ACTA (anti-counterfeiting trade agreement) to międzynarodowa umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrobionymi. Dokument poświęcony jest także zagadnieniom przeciwdziałania naruszeniom własności intelektualnej, również w internecie. Do porozumienia ma dołączyć UE. Polski rząd przyjął już uchwałę o udzieleniu zgody na podpisanie ACTA i o warunkach jej wykonania. Planowane podpisanie przez Polskę dokumentu wywołało protest internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych.


fot. Akpa

Wystąpienie popierające przystąpienie do ACTA, skierowane we wrześniu 2011 r. do premiera Donalda Tuska, poparły, oprócz FOTA,  takie organizacje, jak: FOTA, Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Związek Producentów Audio-Video, Stowarzyszenie Filmowców Polskich, Stowarzyszenie Dystrybutorów Filmowych i Business Software Alliance.

- Nie zgadzamy się z zarzutami, że porozumienie ACTA miałoby naruszać wolność w internecie czy ograniczać swobodę wypowiedzi. Prawdę powiedziawszy chodzi tutaj o większą odpowiedzialność za swoje czyny w internecie, czyli dokładnie tak samo jak jest w życiu realnym - mówi Kaczmarek (FOTA).  

Zdaniem Kaczmarka, przy coraz powszechniejszym dostępie do internetu i jego globalnym zasięgu niezbędne jest stworzenie instytucji międzynarodowych współpracujących ze sobą tak, aby zwalczanie naruszeń było skuteczniejsze. - Samo krajowe ustawodawstwo nie załatwi sprawy, jeżeli użytkownicy bądź administratorzy umieszczają swoje treści gdzieś na serwerach poza granicami kraju - podkreśla przedstawiciel Fundacji Ochrony Twórczości Audiowizualnej.

Według niego istotne jest także przywrócenie w sieci równowagi pomiędzy pokrzywdzonym a naruszającym jego prawa. - Dzisiaj każdy może wprowadzić do internetu nielegalne czy obraźliwe treści i aby je usunąć, należy wykonać szereg procedur, które bardzo rzadko są skuteczne. Natomiast wprowadzający może umieszczać treści w internecie w sposób dowolny, dzięki czemu staje się podmiotem zdecydowanie bardziej uprzywilejowanym od osoby, której prawa zostały poprzez te treści naruszone. Tak nie powinno być - dodaje Kaczmarek.

ACTA zabezpiecza wolność słowa i prawa obywatelskie - W tekście międzynarodowego porozumienia ACTA dotyczącego m.in. przeciwdziałania naruszeniom własności intelektualnej znajdują się wyraźne wskazania, jak należy zabezpieczać wolność słowa i prawa obywatelskie - uważa prawnik Stowarzyszenia Autorów ZAiKS Krzysztof Lewandowski.  - Żaden twórca indywidualny nie jest w stanie zabiegać o ochronę swoich praw w internecie ze względu na rozproszenie tego typu naruszeń oraz na niemożliwość dotarcia i zidentyfikowania pirata. 

Jak podkreślił, ustawa o prawie autorskim daje możliwość zażądania, aby sąd w ciągu trzech dni wydał postanowienie o zabezpieczeniu dowodów. Przeważnie nie można namierzyć naruszenia w ciągu trzech dni od zwrócenia się z odpowiednim wnioskiem do sądu ze względu na efemeryczność przekazu internetowego - uważa prawnik. Według niego, potrzebne są być może narzędzia prawne, np. stosowny organ, który miałby prawo wykonać prosty ruch - sprawdzić, czy jest zezwolenie na korzystanie z danego dobra intelektualnego.

Ustęp 4. artykułu 27 ACTA przewiduje "możliwość wydania przez swoje właściwe organy dostawcy usług internetowych nakazu niezwłocznego ujawnienia posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, co do którego istnieje podejrzenie, że jego konto zostało użyte do naruszenia" praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich i pokrewnych.

- Zdaniem twórców jest to sensowne, nie są oni przeciwko wolności w internecie, ale są przeciwko tym, którzy w sposób zorganizowany, dla własnego zarobku dokonują tego typu naruszeń, nielegalnie zarabiają na cudzej twórczości - podkreślił prawnik. -  Gdy czyta się ACTA (...) przy przepisach wskazujących państwom, jak powinny się zachować, jakie narzędzia wprowadzić, są wyraźne zabezpieczenia. Mówi się, że nie można naruszać wolności słowa, praw obywatelskich, wolności handlu, uczciwego konkurowania 

- Ważną zaletą ACTA jest ukształtowanie współpracy międzynarodowej w sferze zwalczania naruszeń praw autorskich, co przy globalizacji treści ma zasadnicze znaczenie w naszym przypadku - uważa wiceprzewodniczący zarządu Związku Producentów Audio Video, Piotr Kabaj. - Na przykład - obecnie jeżeli wiemy, że ktoś w Polsce korzysta z serwera w Hongkongu, na którym znajdują się nieuprawnione treści, naruszające nasze prawa autorskie, nie mamy możliwości, żeby przeciwdziałać temu procederowi. Dzięki ACTA takie działania mogą być możliwe.

Według Kabaja, należy oczywiście pamiętać, że ACTA jest przede wszystkim dokumentem handlowym, dlatego - jak podkreśla - nie do końca rozumie, skąd "szum" wokół porozumienia. - Ten dokument nie reguluje w zasadzie kwestii praw autorskich, zresztą polskie prawo autorskie jest często szersze niż postanowienia ACTA - powiedział 

Jego zdaniem, jeżeli chodzi o głosy, że ACTA naruszają jakieś wolności, to wydaje się, że wolność w internecie często jest źle rozumiana. - Jeżeli ktoś ukrywając się po pseudonimem lży jakąś osobę, to to powinno być kontrolowane. Jeżeli ktoś chce komentować cokolwiek w internecie, to powinien to robić pod własnym nazwiskiem. Ale jeżeli chodzi o łamanie praw autorskich to są do tego regulacje, prawo autorskie, które to dokładnie określa i zostało zaakceptowane przez polski parlament.



KS / PAP  23 stycznia 2012 19:10
Scroll