Awans dokumentu
Polskie Nagrody Filmowe – Orły mają nową kategorię: film dokumentalny. Andrzeja Fidyka, wybitnego dokumentalistę, szefa redakcji filmu dokumentalnego w telewizyjnej Jedynce, o znaczenie nowego konkursu pyta Katarzyna Skorupska.

Portal Filmowy: Przyznano nominacje do Polskich Nagród filmowych – Orłów. Po raz pierwszy są wśród nich filmy dokumentalne. Z czym należy wiązać tę zmianę?


Andrzej Fidyk. Fot. AKPA

Andrzej Fidyk: Z decyzją organizatorów Konkursu, Dariusza Jabłońskiego w szczególności.

PF: Ale to wisiało w powietrzu…

AF:  To jest logiczna decyzja. Polskie filmy dokumentalne odnoszą sukcesy na poważnych światowych festiwalach. Patrząc globalnie mamy lepszą pozycję na świecie w kategorii filmu dokumentalnego niż w fabularnego.

PF: Rośnie też zainteresowanie widzów filmem dokumentalnym, nie tylko polskim. Duża w tym rola festiwali. Kiedyś w repertuarze kinowym nie było miejsca na dokumenty, teraz są w regularnej dystrybucji. Przykład sprzed paru dni: film „5 rozbitych kamer”.


AF: To było mi strasznie nie na rękę, bo chciałem  kupić do Telewizji jego wersję 50 minutową, ale nie mogłem, bo właśnie trafił do kin.


Kadr z filmu "Wirtualna wojna". Fot. HBO

PF: Ale to jest pana perspektywa biznesowa jako szefa redakcji dokumentu w Jedynce, ale dla pana jako twórcy byłoby chyba kuszące mieć swój film w kinach?

AF: Fajnie móc zobaczyć widzów na swoim filmie, ale na dokument do kina przyjdzie co najwyżej dwa tysiące osób, a w telewizji, przy sprzyjających okolicznościach, będzie miał milion widzów. Nie ma co się łudzić, że film dokumentalny w kinie będzie miał taką publiczność.

PF: Jednym z celów Polskich Nagród Filmowych jest popularyzacja polskiego filmu kinowego. Według przyjętych dla nowej kategorii kryteriów do konkursu dopuszczone są wszystkie filmy dokumentalne dłuższe niż 40 minut, które miały premierę kinową lub telewizyjną między 1 stycznia a 31 grudnia. Czy to dobrze, że filmy krótsze i pełnometrażowe tworzą jedną kategorię?

AF: Wydaje mi się, że to ma sens. Dariusz Jabłoński poprosił mnie o konsultacje w sprawie kryteriów i one wydają mi się jasne. W szczególności na początku nie warto dzielić dokumentu na więcej kategorii. Z paru powodów: film 40-minutowy to już jest kawałek kina. To nie jest 15 minutowy reportaż. Przy tym metrażu już widać, co jest dobre, a co złe. Po drugie, teraz powstaje tak mało filmów bez udziału którejś telewizji, że taki podział byłby bardzo trudny. Poza tym najlepsze filmy powstają właśnie z udziałem telewizyjnym. Nie miałoby sensu tworzyć konkurencji bez filmów Łozińskich, Drygasa, Bławuta czy Śladkowskiego tylko dlatego, że są w nie zaangażowane pieniądze telewizyjne. W ten sposób pominęłoby się wszystkich najlepszych twórców. Te kryteria były szyte na miarę tego pierwszego razu, w następnych latach będzie prościej. Wyciągniemy  wnioski z tego, jak to się odbyło w tym roku, co było dobre, a co wymaga korekty.


Kadr z filmu "Fuck for Forest". Fot. Against Gravity

PF: Czyli powstały kryteria…

AF: …a na ich podstawie lista tytułów je spełniająca. Filmy zostały rozesłane członkom Akademii związanym z dokumentem i jako efekt ich głosowania mamy trzy  nominacje.

PF: "Fabryka wódki" w reżyserii Jerzego Śladkowskiego, "Fuck For Forest" w reżyserii Michała Marczaka i  "Wirtualna wojna" w reżyserii Jacka Bławuta.

AF: Wydaje mi się, że te trzy nominowane filmy to jest bardzo trafny dobór. Jest oczywiście jeszcze parę filmów, które w  moim odczuciu również mogłyby mieć nominację. Ale sam fakt, że są one tak różne, że mają taki rozrzut tematyczny i formalny wydaje mi się bardzo fajny.

PF: Czy myśli pan, że te nominacje, a później nagroda jakoś się przełoży na wzrost popularności dokumentu?

AF: Myślę, że w dłuższym okresie, pomału to będzie miało korzystny wpływ na różne aspekty. Na ile szybko, nie wiadomo. Ten konkurs dopiero raczkuje.


Kadr z filmu "Fabryka wódki". Fot. Planet Doc Review

PF: Jak w tej chwili wygląda sytuacja dokumentu w telewizyjnej Jedynce?

AF: W ostatnim roku udało nam się wyprodukować albo koprodukować 18 filmów. Jesteśmy z tego zadowoleni, w większości są to bardzo dobre filmy. W tym roku tak, jak cała telewizja, mamy gorszą sytuację. Zobaczymy, co się uda zrobić w 2013 roku.


Katarzyna Skorupska / Portalfilmowy.pl  8 lutego 2013 11:43
Scroll