Cyfrowa premiera filmu "Miś" Stanisława Barei
To była premiera na miarę naszych czasów. W poniedziałek, 23 kwietnia 2012, w kinie Kultura w Warszawie, kultowa polska komedia Miś Stanisława Barei, doczekała się pokazu w cyfrowej wersji.
^sfp:2634

Spotkanie z twórcami poprowadził Michał Ogórek, który zaprosił na scenę wdowę po Stanisławie Barei - Hannę Kotkowską-Bareję oraz Stanisława Tyma, którzy najlepiej mogli przypomnieć postać króla polskich komedii.

Pierwsze pytanie zadane Stanisławowi Tymowi brzmiało: Do czego jest ten Miś?

A odpowiedź: Ten Miś jest do niczego, co oczywiście wprowadziło komediowy nastrój wśród tłumnie przybyłych gości.

Stanisław Tym opowiedział kilka anegdot  związanych z rolą Ryszarda Ochódzkiego, a także z pracą z Bareją, niejednokrotnie równie zabawną jak same sceny w filmie, które zawsze omawiali wspólnie. Stanisław Bareja opowiadał co chciałaby nakręcić, Tym układał dialogi.

Michał Ogórek zaprosił na scenę również pozostałych twórców: Halinę Dobrowolską odpowiedzialną za scenografię, Jerzego Derfla odpowiedzialnego za muzykę, Michała Żarneckiego  odpowiedzialnego za dźwięk i aktorów Barbarę Burską, Zofię Czerwińską, Stanisława Mikulskiego, Andrzeja Federowicza, Kazimierę Utratę-Lusztig oraz Marię Winiarską-Zborowską, którzy również podzielili się  wspomnieniami z pracy na planie Misia.

Po krótkim, acz bardzo zabawnym spotkaniu, widzowie zobaczyli zrekonstruowanego cyfrowo Misia, którego pokaz "po angielsku" zapowiedziała Maria Winiarska-Zborowska.

Scenariusz filmu powstał podczas zimy stulecia ྋ, jego kolaudacja przypadła zaś na gorący sierpień ྌ. Dzięki sprzyjającej politycznej aurze Miś - w przeciwieństwie do wcześniejszych filmów Barei, choćby Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz (1978) - został łagodniej potraktowany przez cenzurę. Poza kilkoma zmianami (np. Ochódzki zamiast Nowochódzki) udało się zachować 90% pierwotnego tekstu, dzięki czemu ta kultowa dziś polska komedia pozostaje doskonałym zapisem swoich czasów, dokumentem epoki. I peerelowskich absurdów przełomu lat 70. i 80. dających się we znaki samym twórcom, jak choćby baleron, na który, jako na filmowy rekwizyt, trzeba było złożyć specjalne  zamówienie w zakładach mięsnych, bo normalnie, w sklepie był nie do kupienia... Intryga prezesa Ochódzkiego (Stanisław Tym), chcącego uprzedzić byłą żonę w oczyszczeniu ich wspólnego londyńskiego konta, dla pary scenarzystów Bareja-Tym była doskonałym pretekstem, by pokazać i wykpić peerelowską, głównie gierkowską gigantomanię, bezsensowne, symbolizowane przez słomianego misia inwestycje, marnotrawstwo, urzędnicze absurdy, puste rytuały, głupotę i kombinatorstwo Rysia-Misia czy innych jemu podobnych "porządnych chłopów". Skeczowa konstrukcja filmu oddawała chaos tamtej rzeczywistości, brak wartości odbijający się także w karykaturalnym języku. Z komediową formą nie współgrał poważny finał, w którym wtedy widziano wołanie o zmianę, a z dzisiejszej perspektywy - proroczą wizję upadku komunizmu. Miś ze Wschodu przestał być straszny.
Rekonstrukcja Misia jest dziełem YakuMama Film, rekonstrukcją dźwięku zajmowała się firma Strefa Dźwięku.

Projekt KinoRP honorowym patronatem objął Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski.

Patroni medialni projektu KinoRP to: Radio TOK FM, FILMPRO, KINO, portale internetowe: KronikaRP.pl, Stopklatka.pl, Onet.pl.

Mecenasem rekonstrukcji cyfrowej filmu Miś był PKO Bank Polski.

Po premierze widzowie mogą zobaczyć zrekonstruowanego Misia w kinie Kultura w Warszawie i kinie Polonia w Łodzi w ramach cyklu "Kino bez napisów".
/ Warszawa  23 kwietnia 2012 00:00
Scroll