Sztuka dokumentu
Opróżnione kieszenie...
Grażyna Banaszkiewicz pisze o biografii „Kieślowski Zbliżenie”.To najlepiej zrealizowany dokument o Krzysztofie. Mistrzowsko zmontowany.
Nigdy już nie miałem takiego przyjaciela. Wiedziałem, że cokolwiek złego byśmy zrobili, on tego nikomu nie powtórzy, nigdy. Kamień w wodę. Byliśmy tylko on i ja. Koniec. (Leonard Prochowski, emerytowany pracownik Fabryki Wkładów Odzieżowych, Camela SA w Mieroszowie – kolega z mieroszowskiej podstawówki).
Gotowy scenariusz filmu („Podwójnego życia Weroniki”) czyta Hanna Krall: – Powiedziałam mu: „Krzysiu, jeżeli z tego czegoś wyjdzie film, to znaczy, że ja już w ogóle na kinie się nie znam i więcej mi już niczego nie pokazuj”. Zamilkł. Obraził się.
Kiedy na gali 25 listopada 1988 roku luksemburska aktorka Désirée Nosbusch wyczytuje nazwisko Kieślowskiego, ten wychodzi na scenę szybkim krokiem, z lekko spuszczoną głową, jakby nie chciał zbytnio absorbować sobą uwagi publiczności. Odbiera statuetkę, całuje w rękę prowadzącą, staje przed mikrofonem, po profesorsku podnosi brwi i wygłasza swoje najlepsze w życiu przemówienie. Bez cienia uśmiechu, po angielsku, ale nie siląc się na angielski akcent, wypowiada trzy zdania: I didn’t expect this award. I hope Poland is in Europe. Thank you („Nie spodziewałem się tej nagrody. Mam nadzieję, że Polska jest w Europie. Dziękuję”.)
Zauważyłem u Krzysztofa tylko stany depresyjne przyznaje Marin Karmitz. – Ale wielu twórców je ma w trakcie zdjęć, zwłaszcza przy takim tempie pracy, wyczerpaniu, stresie. Widziałem, że jest potwornie zmęczony. Nie słyszałem jednak nigdy, żeby był niedysponowany.
– Tak, tak to było. Mniej więcej… – orzekł Krzysztof, palcem rozcierając łzę w kąciku oka, maskując w ten sposób swoje głębokie jednak poruszenie, gdy wyświetliłam mu materiały wyjściowe do dokumentu o nim i, na niego w tym momencie skierowałam kamerę.
W moich filmowych zapisach wypowiadający się o Krzysztofie jeszcze niedawni – przed wejściem Krzysztofa w wielki X Muzy świat –przyjaciele, koledzy ze studiów w łódzkiej Filmówce, czy wcześniej w Liceum Technik Teatralnych w Warszawie oraz niemiłosiernie bijący w niego w tamtym czasie krytycy, nie szczędzili mu uwag, trudnych wspomnień, nie zawsze przychylnych opinii.
Zmontowałam następnie owe wypowiedzi wraz z Krzysztofa na nie reakcjami. Dokument pt. „Z Rzeczywistości” został w TVP bardzo dobrze przyjęty i od razu skierowany do emisji. Ale wiedząc, że ten film Krzysztofa bardzo zabolał (pokazałam mu także zmontowaną ostatecznie wersję, którą również on ocenił dobrze), miałam spore obiekcje co do jego ekranowej emisji. Zawiozłam kasetę VHS do Krzysztofa Zanussiego, wówczas bodaj najbliższego mu w polskim światku filmowym kolegi i współpracownika (Zanussi szefował Zespołowi Filmowemu TOR, Krzysztof był jego zastępcą) z prośbą, żeby ustosunkował się do tej realizacji. Krzysztof Zanussi zadzwonił do mnie wkrótce i przekazał, że Krzysztof chce bym ten film puściła…
Cały tekst Grażyny Banaszkiewicz na stronie:
www.naturalnie.com.pl
Gotowy scenariusz filmu („Podwójnego życia Weroniki”) czyta Hanna Krall: – Powiedziałam mu: „Krzysiu, jeżeli z tego czegoś wyjdzie film, to znaczy, że ja już w ogóle na kinie się nie znam i więcej mi już niczego nie pokazuj”. Zamilkł. Obraził się.
Kiedy na gali 25 listopada 1988 roku luksemburska aktorka Désirée Nosbusch wyczytuje nazwisko Kieślowskiego, ten wychodzi na scenę szybkim krokiem, z lekko spuszczoną głową, jakby nie chciał zbytnio absorbować sobą uwagi publiczności. Odbiera statuetkę, całuje w rękę prowadzącą, staje przed mikrofonem, po profesorsku podnosi brwi i wygłasza swoje najlepsze w życiu przemówienie. Bez cienia uśmiechu, po angielsku, ale nie siląc się na angielski akcent, wypowiada trzy zdania: I didn’t expect this award. I hope Poland is in Europe. Thank you („Nie spodziewałem się tej nagrody. Mam nadzieję, że Polska jest w Europie. Dziękuję”.)
Zauważyłem u Krzysztofa tylko stany depresyjne przyznaje Marin Karmitz. – Ale wielu twórców je ma w trakcie zdjęć, zwłaszcza przy takim tempie pracy, wyczerpaniu, stresie. Widziałem, że jest potwornie zmęczony. Nie słyszałem jednak nigdy, żeby był niedysponowany.
– Tak, tak to było. Mniej więcej… – orzekł Krzysztof, palcem rozcierając łzę w kąciku oka, maskując w ten sposób swoje głębokie jednak poruszenie, gdy wyświetliłam mu materiały wyjściowe do dokumentu o nim i, na niego w tym momencie skierowałam kamerę.
W moich filmowych zapisach wypowiadający się o Krzysztofie jeszcze niedawni – przed wejściem Krzysztofa w wielki X Muzy świat –przyjaciele, koledzy ze studiów w łódzkiej Filmówce, czy wcześniej w Liceum Technik Teatralnych w Warszawie oraz niemiłosiernie bijący w niego w tamtym czasie krytycy, nie szczędzili mu uwag, trudnych wspomnień, nie zawsze przychylnych opinii.
Zmontowałam następnie owe wypowiedzi wraz z Krzysztofa na nie reakcjami. Dokument pt. „Z Rzeczywistości” został w TVP bardzo dobrze przyjęty i od razu skierowany do emisji. Ale wiedząc, że ten film Krzysztofa bardzo zabolał (pokazałam mu także zmontowaną ostatecznie wersję, którą również on ocenił dobrze), miałam spore obiekcje co do jego ekranowej emisji. Zawiozłam kasetę VHS do Krzysztofa Zanussiego, wówczas bodaj najbliższego mu w polskim światku filmowym kolegi i współpracownika (Zanussi szefował Zespołowi Filmowemu TOR, Krzysztof był jego zastępcą) z prośbą, żeby ustosunkował się do tej realizacji. Krzysztof Zanussi zadzwonił do mnie wkrótce i przekazał, że Krzysztof chce bym ten film puściła…
Cały tekst Grażyny Banaszkiewicz na stronie:
www.naturalnie.com.pl
Grażyna Banaszkiewicz / SFP 18 stycznia 2019 17:43
Pozostałe