Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Andrzej Papuziński – mistrz kina o sztuce
Był najznamienitszym twórcą filmów o sztuce w polskim kinie. Stworzył dzieła równie oryginalne i nieprzemijające, co bohaterowie jego filmów – wielcy polscy artyści. Mieszkały w nim pospołu powaga i serdeczność. Z dala od wielu zgiełków współczesnego świata doskonalił swą sztukę. Wolał wybrać wieloletnie milczenie, niż pójść na łatwe kompromisy.
Minęło osiemnaście lat od czasu realizacji Powrotu Andrzeja Panufnika (1996), nim nakręcił kolejny i jak się okazało ostatni film – Kontrapunkt (o Michale Batorym, 2014). W tym kontekście fakt uhonorowania dzieła Grand Prix na Festiwalu Filmów Emigracyjnych EMiGRA (w 2015) niesie w sobie dodatkowe znaczenie, jakby uznanie dla artysty powracającego nie tyle z geograficznej, co wewnętrznej emigracji, w chwili, gdy na powrót stało się dla niego możliwym przemówić w pełni własnym głosem, w dziele ujętym w kształt wyrazisty i przejmujący.
Przez lata wytrwałej i fantastycznie ciekawej twórczości, Andrzej Papuziński wypracował oryginalny sposób opowiadania w filmie o artyście i jego dziełach, odchodząc od modelu skonwencjonalizowanego kina edukacyjnego. Jego barokowe w formie obrazy są niezwykłą próbą stworzenia ekranowej syntezy życia i dokonań portretowanego artysty lub zjawiska artystycznego. Większość swoich filmów z lat 60., 70. i 80. Papuziński nakręcił w łódzkiej Wytwórni Filmów Oświatowych, stając się jednym z czołowych autorów dokumentów kreacyjnych o wyjątkowym formalnym kształcie, uzyskanym dzięki zastosowaniu metod realizacji rodem bardziej z kina fabularnego niż dokumentalnego.


Andrzej Papuziński, fot. M. Jazdon

To właśnie ten sposób opowiadania, oparty na dominacji obrazu filmowego nad słowem, stał się istotnym elementem stylu utworów Papuzińskiego. Dziełem, które przyniosło mu największy rozgłos i uznanie stał się wyrafinowany portret słynnego polskiego malarza, grafika, scenografa i kolekcjonera sztuki, Franciszka Starowieyskiego (pseudonimem Jan Byk), czyli Bykowi chwała (1971, nagrodzony na festiwalach w Krakowie, Zakopanem, Bilbao, Paryżu, Melbourne, Cork, Kielcach i Nyon) a nakręcony wspólnie z przyjacielem, wybitnym operatorem filmowym, Stanisławem Śliskowskim.
Każdy film Papuzińskiego jest dziełem osobnym, niepodobnym do poprzedniego. Czy to Spojrzenie na plakat (1968, portret Waldemara Świerzego nagrodzony Srebrnym Medalem na MFF o Sztuce w Wenecji), Kronika fabryki fajansu (1974, przejmująca w swej urodzie i treści opowieść o skazanej na zagładę łódzkiej fabryce porcelany ze zdjęciami Zbigniewa Rybczyńskiego), Brzuch (opowieść o Tadeuszu Brzozowskim, 1979) czy Siedem misteriów według Stasysa (1994, o Stasysie Eidrigeviciusie, Grand Prix na MFF o sztuce w Paryżu) – wszystkie posiadają swą własną stylistykę, jakby ich autor za każdym razem opracowywał konwencję filmowego opowiadania od nowa, by w sposób jak najpełniejszy, a zarazem nieoczywisty, współbrzmiała z twórczością portretowanego artysty.
Kiedy piszę te słowa, staje mi przed oczami twarz pana Andrzeja i delikatny uśmiech w ciszy jego oblicza. Przypomina mi się wieczór w jego paryskim mieszkaniu, prawdziwej oazie w labiryncie wielkiej metropolii, do której trafiłem z innymi członkami ekipy realizującej poświęcony mu odcinek serii Sztuki dokumentu (2008). W tym urokliwym i gościnnym wnętrzu delektowaliśmy się prawdziwą „ucztą Babette”, przygotowaną przez panią Jankę, żonę Pana Andrzeja. On zaś opowiadał nam o artystycznych pracowniach i ludziach, na spotkanie z którymi mieliśmy wyruszyć następnego dnia. Byli to bohaterowie jego przyszłych filmów, których już nigdy nie nakręci, ale które w istocie inscenizował w życiu i przed naszą kamerą w tamtych dniach. Bo sztuka i życie przenikały się u niego w sposób najbardziej oczywisty. Poszukiwanie piękna, odkrywanie go, tworzenie, stanowiło jego codzienność, do której dopuszczał tych, którym dane było go spotkać i którą wciąż mogą odkrywać ci, co z uwagą i przejęciem potrafią wpatrzeć się w jego filmy…

Dziękuję za nie, Pani Andrzeju, i za nasze wszystkie rozmowy oraz spotkania. Do zobaczenia!
Mikołaj Jazdon / "Magazyn Filmowy. Pismo SFP" 67, 2017  31 marca 2018 21:47
Scroll