Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
fot. Kuba Kiljan / Kuźnia Zdjęć
Jerzy Grałek – pozostaną filmowe kadry
„Odszedł król Lear” – tak komentowano wiadomość o odejściu Jerzego Grałka. Ostatnią rolę świetnego aktora w spektaklu Jana Klaty w Starym Teatrze chwalili nawet ci, którym nie podobała się koncepcja reżyserska – Lear był starym, schorowanym papieżem
Jacek Sieradzki w swoim dorocznym „Subiektywnym spisie aktorów teatralnych” przyznał Grałkowi kategorię „mistrzostwo”, pisząc, że „tyrady Leara niczym kunsztowne arie wzmacniane mikroportami, płynące spod zastygłej, starczej, nieruchomej maski to jeden z bardziej przejmujących efektów przedstawienia”. Gdy Jerzy Grałek nie mógł już występować na scenie, Klata nie zrobił zastępstwa: Lear był obecny w projekcji filmowej. I w tej formie spektakl będzie nadal grany.

Jerzy Grałek (1946-2016) był przede wszystkim aktorem teatralnym. Urodzony w Sosnowcu, w 1969 roku ukończył Wydział Aktorski łódzkiej Szkoły Filmowej. Grał w teatrach Bydgoszczy, Olsztyna i Łodzi, a w 1974 przeniósł się do Krakowa, gdzie przez dwanaście lat był w zespole Teatru im. Juliusza Słowackiego. Wysoki, przystojny, o chmurnej urodzie, grał dużo, ale jak to się często zdarza, długo nie mógł natrafić na reżysera, który odkryłby w nim nie tylko amanta lub herosa, a grał takie role jak Hamlet czy Adam Chmielowski w prapremierze „Brata naszego Boga”Karola Wojtyły. Zmieniło się to dzięki Rudolfowi Ziole, który odkrył u Grałka talent komiczny i obsadził go w „Psim sercu” Michaiła Bułhakowa (1983). Jak wspominał aktor, nie można było grać spektaklu, bo widzowie tak się śmiali – a potem nie można było grać, bo zaprotestował radziecki konsulat.

W 1986 roku Grałek przeszedł do Starego Teatru, a rok później zagrał Barnabasa Nedostala w „Wiośnie Narodów w Cichym Zakątku”Adolfa Nowaczyńskiego w reżyserii Tadeusza Bradeckiego. Rola czeskiego urzędnika w służbie austriackiej, porwanego patriotyczną atmosferą Wiosny Ludów w prowincjonalnym Krakowie, stała się, co podkreślali wszyscy krytycy, najjaśniejszym punktem tego świetnie granego przedstawienia. Grałek stworzył postać człowieka uczciwego i uczuciowego, śmiesznego i wzruszającego w swoim poczuciu godności. A sceny, w której Nedostal podaje się do dymisji, zrywając ordery z dumą i odrobiną żalu jednocześnie, nie zapomni żaden z widzów tego spektaklu. Na szczęście „Wiosna Narodów…” została zarejestrowana przez telewizję, więc przy odrobinie szczęścia można ją zobaczyć, jak Grałek mówi: „Jisem sam demissionoval... Ordery na parkiet... Maria Teresa Dritte Klasse weg... Maria Annunciata Vierte Klasse weg...”.

Grałek z aktora cenionego stał się, dzięki Barnabasowi Nedostalowi, teatralną gwiazdą. Pozostał już do końca w Starym Teatrze, grał dużo i nie były to role błahe – przypomnieć należy kreacje w inscenizacjach Andrzeja Wajdy – Klaudiusza w „Hamlecie IV” i Czepca w „Weselu”, Podszewkę w „Śnie nocy letniej” Rudolfa Zioły, Księcia i Ojca w „Trans-Atlantyku”Mikołaja Grabowskiego, Agamemnona w „Orestei” i Skrzetuskiego w „Trylogii”Jana Klaty. W 2005 roku z sukcesem zagrał – po angielsku! – Shylocka w „Kupcu weneckim”, międzynarodowym spektaklu zrealizowanym w ramach letniego festiwalu w irlandzkim Cork.

Filmografia Jerzego Grałka jest bardzo obszerna; jak sam mówił, nie grał może ról wielkich, ale za to u dobrych reżyserów. Zaczynał od epizodów w "Dancingu w kwaterze Hitlera"Jana Batorego oraz "Koperniku" Ewy i Czesława Petelskich jego Wojski w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy, doktor Wiaderny w "Vinci" Juliusza Machulskiego czy komendant w "Uwikłaniu" Jacka Bromskiego to role niewielkie, ale zapadające w pamięć. Z głównymi rolami miał pecha – realizacja Na srebrnym globie Andrzeja Żuławskiego, gdzie grał Piotra, jak wiadomo została przerwana, ostatni film Witolda Leszczyńskiego "Stary człowiek i pies" został po śmierci reżysera skończony przez Andrzeja Kostenkę i przeszedł właściwie bez echa. A warto go obejrzeć także dla Jerzego Grałka, grającego głównego bohatera – starzejącego się sławnego niegdyś reżysera, alkoholika usiłującego odnaleźć się w życiu. Grałek ujmująco i wrażliwie pokazuje lekkoducha, siwowłosego wiecznego młodzieńca w dżinsach i kurteczce, który ma świadomość stopniowego odstawiania na boczny tor, ale przyjmuje to jako konieczność, nie tracąc ciekawości świata.

Grałek w wywiadach podkreślał, że jest człowiekiem szczęśliwym. Łukaszowi Maciejewskiemu sześć lat temu, z okazji 45-lecia na scenie powiedział: „Moim miejscem na ziemi jest poza Krakowem podkarpacka wieś, mam tam swój prywatny azyl w lesie, gdzie często uciekam od świata. Są lata intensywnej pracy w teatrze czy w telewizji, ale są również miesiące posuchy. Spędzam je w Roztoce. I już się nie obrażam na los, nie rozbijam o role, nie walę głową w mur – polubiłem swój spokój. Będzie, co będzie. Również w życiu prywatnym po latach różnych zwątpień doszedłem do pionu. Jestem człowiekiem szczęśliwym”.


Joanna Targoń / Magazyn Filmowy 3/2016  16 kwietnia 2017 15:58
Scroll