Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
"Kolorowe pończochy"
fot. Muzeum Kinematografii / Festiwal Filmowy w Gdyni
Janusz Nasfeter – dramaty małe i duże
Bohaterem cyklu „Klasycy mniej znani” podczas 39 edycji gdyńskiego festiwalu był Janusz Nasfeter, twórca wielu znakomitych filmów skierowanych dla młodej widowni, choć nie tylko.
„Kręcenie kina dla dzieci i młodzieży to obecnie niemal osobna gałąź kinematografii światowej, celebrowana takim sekcjami jak choćby berlińskie Generation. Chciałem tą retrospektywą przypomnieć, że mieliśmy w Polsce prawdziwego mistrza tego rodzaju kina: autora filmów przemawiających równie mocno do wszystkich grup wiekowych, których delikatność, mądrość i formalna elegancja stawiają Nasfetera w czołówce światowych twórców, adresujących swoje kino do młodego widza” – mówi Michał Oleszczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni

Podczas festiwalowej retrospektywy zaprezentowany zostanie pięć pełnometrażowych filmów Nasfetera: "Małe dramaty" (1958), "Kolorowe pończochy" (1960), "Mój stary" (1962), "Abel, twój brat" (1970) i "Motyle" (1972). Uzupełni je przypomnienie kilku krótkich metraży (prod. Wytwórnia Filmów Oświatowych), od których zaczęła się droga twórcza jej bohatera (Brudasek, 1951; Staś spóźnialski, 1952; Obrazki1/55, 1955; Koledzy, 1956).
  "Brudasek", fot. WFO

Już pierwszymi etiudami oraz pełnometrażowym debiutem "Małe dramaty" (1958) – Janusz Nasfeter w pełni zdefiniował kino, które chciał uprawiać, i pozostał mu wierny do końca twórczości. Małe dramaty – to interesowało go najbardziej, małe nie dlatego, że nieistotne, wręcz odwrotnie, a z powodu bohaterów, których dotykały. Dziecięce dramaty – jego zdaniem – mocno zapadają w pamięć i szczególnie odciskają się na dalszym życiu. Problematykę dziecięcą kontynuował w "Kolorowych pończochach" (1960), subtelnym studium psychologicznym dwóch dziewczynek, ich codziennych problemów, nadziei i niepowodzeń, oraz "Moim starym" (1962), gdzie analizował skomplikowane relacje niemogących znaleźć wspólnego języka ojca i syna.
"Zbrodniarzem i panną" (1963), pełnym suspensu kryminałem, osnutym wokół śledztwa prowadzonego w sprawie morderstwa dokonanego na tle rabunkowym, zapoczątkował serię filmów dla widza dorosłego. "Ranny w lesie" (1963) i "Weekend z dziewczyną" (1968) to pełne trafnych obserwacji psychologicznych historie rozgrywające się podczas niemieckiej okupacji, ujęte w formułę partyzanckiej ballady. Na uwagę zasługują jednak przede wszystkim: "Niekochana" (1965), melodramatyczna historia namiętnego uczucia młodej Żydówki do polskiego studenta, rozgrywająca się nocą z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku, oraz "Długa noc" (1967; premiera dopiero w 1989), przejmujący obraz małego miasteczka roku 1943, gdzieś we wschodniej Polsce, w którym jeden z jego mieszkańców ukrywa mężczyznę pochodzenia żydowskiego.


Janusz Nasfeter, fot. T. Komorowski, Muzeum Kinematografii / Festiwal Filmowy w Gdyni

W 1970 roku dramatem "Abel, twój brat", historią 12-letniego chłopca, który nie potrafi dostosować się do cwaniactwa i szpanerstwa rządzącej klasą paczki, powrócił udanie do tematyki dziecięcej. Kontynuował ją w nie mniej interesujących filmach: "Ten okrutny, nikczemny chłopak" (1972), "Motyle" (1972), "Nie będę cię kochać" (1973), "Królowa pszczół" (1977), udowadniając, że jest wybitnym znawcą dziecięcej psychiki, a także znakomitym scenarzystą i reżyserem.


"Małe dramaty", fot. Muzeum Kinematografii / Festiwal Filmowy w Gdyni

Filmy Janusza Nasfetera zajmują ważne – i oryginalne – miejsce na mapie rodzimej kinematografii. „Na przykładzie dzieci rozważał mechanizmy tych samych zjawisk, które ze znacznie większą intensywnością przebiegały w pokoleniu rodziców, pokazał, że «dzieci to ludzie», tacy «niedorośli dorośli»” – jak trafnie zauważa Roman Włodek na łamach książki „Autorzy kina polskiego” (Kraków 2004). A Marek Hendrykowski dodaje w „Polskim filmie fabularnym dla dzieci i młodzieży” (Poznań 1994), że swymi filmami wpisał się doskonale „(…) w powojenny nurt kina światowego opartego na połączeniu autorskiej wrażliwości z uwierzytelniającym ją niejako ekranowym udziałem dziecięcego medium”.


Jerzy Armata / Magazyn Filmowy SFP, 37/2014  27 grudnia 2014 12:17
Scroll