Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Gwiazda tygodnia - Kinga Preis
Jej debiut teatralny, w tytułowej roli „Kasi z Heilbronnu” Kleista pod kierunkiem Jerzego Jarockiego na deskach wrocławskiego Teatru Polskiego, był prawdziwym objawieniem. Jeszcze studentka, a już aktorsko ukształtowana, świadoma swoich środków wzruszała i przekonywała do swojej bohaterki.
 
Nieoczekiwanie stanęła przed problemem, jaki był udziałem granej przez nią Agnieszki Horn w serialu „Twarze i maski” (2000) Feliksa Falka: aktorki, która olśniewając swym debiutem, niczego więcej w teatrze osiągnąć nie mogła. Szczęśliwie jednak, nie był to jej przypadek: spełniona w scenicznym debiucie, potwierdziła swe niecodzienne możliwości w następnych spektaklach. Kiedy w 1999 stanęła do konkursu XX Przeglądu Piosenki Aktorskiej, okazało się, że Kinga Preis nie ma sobie równych – za brawurowe wykonanie "Przekleństwa Millheaven” z repertuaru Nicka Cave’a zdobyła nagrodę główną, nagrodę publiczności i dziennikarzy. I to w sytuacji, kiedy gościem przeglądu był sam Cave.


Kinga Preis, fot. Akpa

Miała też szczęście do filmu: debiutowała w telewizyjnych „Opowieściach weekendowych” (1996) Krzysztofa Zanussiego, a już trzy lata później odbierała w Gdyni swoją pierwszą filmową nagrodę – za rolę w „Poniedziałku” (1998) Witolda Adamka, przenikliwym portrecie młodych czasu transformacji. Również przyczynkiem do portretu pokolenia była jej kreacja w „Ciszy” (2001) Michała Rosy, uhonorowana aktorską nagrodą w Gdyni i Orłem Polską Nagrodą Filmową. Kolejną nagrodę w Gdyni odebrała za „Komornika” (2005) Feliksa Falka, ta rola przyniosła jej również Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. Jednak kreacją, która stanowi o poziomie jej artystycznego mistrzostwa była postać milczącej bohaterki „Czterech nocy z Anną” (2008) Jerzego Skolimowskiego. Wystarczy, by Kinga Preis weszła na plan dosłownie na chwilę, by z ekranu powiało autentyzmem – jak w „Sali samobójców” (2011) Jana Komasy czy w dramacie „W ciemności” (2011) Agnieszki Holland.

Przy czym Kinga Preis ma niesamowity dar zjednywania sobie publiczności. Wystarczy przypomnieć bohaterkę pogodnych „Statystów” (2006) Michała Kwiecińskiego czy uwielbianą przez wszystkich Natalię, gospodynię serialowego ojca Mateusza (od 2008). To o niej napisał krytyk: „Spośród wszystkich gospodyń z plebanii, ta z „Ojca Mateusza” jest najbliższa ideału współczesnej  strażniczki wiary i księżowskiej moralności. Ale do tego trzeba być Kingą Preis, by w ledwie kilku scenach zaznaczyć autentycznie ludzki rys osoby radośnie dumnej i spełnionej w tym szczególnym posłannictwie”. Czy tak samo będziemy wspominać jej nową postać z serialu „Ja to mam szczęście”?


Konrad J. Zarębski / Portalfilmowy.pl  13 stycznia 2012 11:03
Scroll