Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Franciszek Pieczka
fot. Borys Skrzyński/SFP
Franciszek Pieczka: Pół tysiąca ról
Franciszek Pieczka, jeden z najwybitniejszych aktorów w dziejach polskiego teatru i filmu, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich, 18 stycznia obchodzi swoje 90. urodziny.
Nieważne, czy to role tytułowe, jak w „Żywocie Mateusza” Witolda Leszczyńskiego, „Grzechu Antoniego Grudy” Jerzego Sztwiertni, „Jańciu Wodniku” Jana Jakuba Kolskiego, pierwszoplanowe jak karczmarz Tag w „Austerii” Jerzego Kawalerowicza, czy drugoplanowe – jak choćby Stach Japycz, bywalec słynnej ławeczki w serialu „Ranczo” – pozostają na zawsze w pamięci widzów. Ma ich na swym koncie blisko 500 (90 w teatrze, 33 w Teatrze Telewizji, 228 w słuchowiskach radiowych, 135 w filmie, 11 razy użyczył swego głosu w dubbingu).
Z samych jego ról filmowych można by stworzyć niezłą ludzką menażerię. Często wcielał się w wojskowych, i to różnych stopni, od szeregowca, strzelca, działonowego, sierżanta do pułkownika, bywał także partyzantem, grywał zaangażowanych działaczy i dygnitarzy (sołtysa, wójta, przewodniczącego Rady Narodowej, posła na Sejm, dyrektora kombinatu), bywał kolejarzem, pielęgniarzem, marynarzem, górnikiem, leśniczym, profesorem, a nawet rewolwerowcem, tajniakiem czy więźniem. Chętnie obsadzano go w rolach opętanych czy nadwrażliwców, bywał pustelnikiem, wiele razy przywdziewał duchowne szaty (najczęściej proboszcza), wcielił się w św. Rocha, dwukrotnie w św. Piotra – w „Quo vadis” Jerzego Kawalerowicza oraz w serialu „Bank nie z tej ziemi”, gdzie grał św. Piotra zwanego „prezesem”, także dwa razy wystąpił w roli… Pana Boga, z tym że w „Sławnej jak Sarajewo” Janusza Kidawy Bogu użyczył jedynie głosu. Z innych prac tego typu warto wymienić zdubbingowanie barana o czerwonych rogach prowadzonego na rzeź w „Piłacie i innych” Andrzeja Wajdy, czy badacza galaktyki, członka kościoła Mocy o egzotycznym nazwisku Lor San Tekka w „Gwiezdnych wojnach. Przebudzeniu mocy” J.J. Abramsa.

Wajda, Lesiewicz, Kluba
Franciszek Pieczka zadebiutował epizodyczną rolą niemieckiego żołnierza w „Pokoleniu” Andrzeja Wajdy. Wiele lat później w filmach tego reżysera stworzył dwie niezwykle interesujące kreacje: Czepca w „Weselu” i Mullera w „Ziemi obiecanej”. Pierwszą wielką rolę zagrał w „Żywocie Mateusza” Witolda Leszczyńskiego, przepięknej ekranizacji poetyckiej powieści Tarjeia Vesaasa „Ptaki”. Nadwrażliwy tytułowy bohater, w którego się wcielił, mieszka wraz z siostrą gdzieś na odludziu, nad brzegiem jeziora. Kiedy drwal Jan zabiera mu siostrę, myśliwy zabija „wielkiego ptaka”, a piorun niszczy ulubione drzewo – nie widzi sensu dalszej egzystencji... Ta rola przyniosła mu statuetkę Srebrnego Hugo na festiwalu w Chicago Tuż przed filmem Leszczyńskiego zagrał „Kosę”, jednego z robotników o niezbyt przejrzystym życiorysie na budowie wielkiej zapory wodnej, w „Chudym i innych”, debiutanckim obrazie Henryka Kluby utrzymanym w balladowym tonie, przenikliwym studium psychologicznym, wtłoczonym w formułę atrakcyjnego... produkcyjniaka. Prawdziwą kreację stworzył w następnym tytule tandemu – Henryk Kluba (reżyseria) i Wiesław Dymny (scenariusz) – „Słońce wschodzi raz na dzień”, rozgrywającej się w pierwszych latach po wojnie w jednej z beskidzkich wsi opowieści o ludowym przywódcy Haratyku oraz jego swojskim pojmowaniu nowego społecznego ładu. Schwytany przez ludową władzę, został skazany na lata więzienia; wolność odzyskał dopiero w 1956 roku.

W uniwersum Kolskiego
Z „ludowego pnia” wyrastają również postaci, w skórę których wchodzi w filmach Jana Jakuba Kolskiego: Mateusz Szewczyk w „Pogrzebie kartofla”, Kaczuba w „Pograbku”, tytułowy bohater „Jańcia Wodnika”, pustelnik w „Cudownym miejscu”, Kotek w „Szabli od Komendanta”, Marczyk w „Grającym z talerza”, wujo Janek w „Historii kina w Popielawach” czy święty Roch w „Jasminum”. „Ojciec Janka Jakuba, montażysta filmowy, pracował m.in. przy postsynchronach do „Czterech pancernych…” i często zabierał ze sobą syna do łódzkiej wytwórni. Janek, zafascynowany tym, co robi jego ojciec, i tym, co dzieje się na ekranie, na moje pytanie, kim chciałby zostać, z pełną powagą odpowiedział, że reżyserem. Dodał też, że jak tylko nim zostanie, zaproponuje mi rolę w swoim filmie. Minęło dwadzieścia lat i rzeczywiście słowa dotrzymał. Zagrałem więc w „Pogrzebie kartofla”, „Jańciu Wodniku”, „Pograbku” i paru innych jego tytułach. Spotkanie z Jankiem Kolskim było dla mnie sporym zaskoczeniem. Młody człowiek, dopiero na dorobku, a już mający wszystkie cechy rasowego reżysera. Ma określoną wizję filmu, ale też bardzo uważnie wsłuchuje się w sugestie aktorów” – wyznał Franciszek Pieczka na łamach „Rzeczpospolitej”. W podobnej tonacji co w filmach Kolskiego utrzymana jest wcześniejsza rola aktora, w „Konopielce” Witolda Leszczyńskiego, gdzie zagrał „podwójnie”: dziada oraz… Pana Boga w śnie Kaziuka.
Pieczka jest Ślązakiem (urodził się w Godowie k. Wodzisławia), nic więc dziwnego, że często angażowano go do obrazów rozgrywających się w tym regionie Polski: ciekawe role stworzył w „Perle w koronie” i „Paciorkach jednego różańca” Kazimierza Kutza, a także w – utrzymanym w baśniowej poetyce – „Okrągłym tygodniu” Tadeusza Kijańskiego. Znacząca w jego dorobku jest także główna rola w debiucie fabularnym Krzysztofa Kieślowskiego„Blizna” – utrzymanym w paradokumentalnej poetyce opowieści o dyrektorze budowy wielkiego kombinatu, który powstaje w wyniku politycznej decyzji, wbrew zdrowemu rozsądkowi, na terenie absolutnie się do tego nienadającym. Błędna decyzja władz powoduje ostre protesty społeczne. Rozgoryczony dyrektor odchodzi z fabryki – choć wbrew wszelkim przeciwnościom doprowadził jej budowę do końca – wraca na Śląsk, na łono rodziny.
Franciszek Pieczka wystąpił w ponad 130 filmach i serialach telewizyjnych. Poza omówionymi kreacjami pierwszoplanowymi, jest w jego dorobku wiele tak znaczących ról, jak m.in. Odryn w „Matce Joannie od Aniołów”Jerzego Kawalerowicza, „Król Życia” w „Szklanej kuli”Stanisława Różewicza, stary Kiemlicz w „Potopie” Jerzego Hoffmana czy Józef Ślimak w „Placówce” Zygmunta Skoniecznego. Ogromną popularność przyniosły mu role w serialach, zwłaszcza pierwsza – czołgisty Gustlika Jelenia w „Czterech pancernych i psie” Konrada Nałęckiego i ostatnia – Stacha Japycza, męża Michałowej, w „Ranczu” Wojciecha Adamczyka.
    „W tej chwili na tapecie nie mam nic. Jestem do dyspozycji” – mówi aktor na łamach „Super Expressu”. I dodaje: „Jeżeli w stawach nic nie skrzypi tak mocno, że tego mikrofony nie złapią, to można być dalej aktorem”. Zatem dużo zdrowia i kolejnych wspaniałych kreacji!


Jerzy Armata / "Magazyn Filmowy" 76-77, 2017  6 października 2018 10:04
Scroll