Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Ostatnia droga, własna droga. Pożegnanie Magdy Teresy Wójcik
Choć wielką pasją aktorki był teatr, w którym zagrała z powodzeniem kilkadziesiąt ról, do historii przejdzie przede wszystkim jako charyzmatyczna Łucja Król z filmu Janusza Zaorskiego "Matka Królów".
W środę w Podkowie Leśnej odbył się pogrzeb Magdy Teresy Wójcik, zmarłej w sobotę 17 września 2011 roku.

Choć wielką pasją aktorki był teatr, w którym zagrała z powodzeniem kilkadziesiąt ról, do historii przejdzie przede wszystkim jako charyzmatyczna Łucja Król z filmu Janusza Zaorskiego "Matka Królów".

 Każdy, kto ją znał, zapamiętał jej ujmujący uśmiech, a w oczach mógł dostrzec głęboką mądrość. Aktorstwo było jej powołaniem, choć nie zawsze była tego świadoma. Urodziła się w 1934 roku w Wilnie, jako Magdalena Teresa Dąbrowska. Trudno uwierzyć, że ta wrażliwa i delikatna kobieta, ukończyła Politechnikę Łódzką i przez kilka lat pracowała jako inżynier metaloznawca we wrocławskim PaFaWagu. Do świata filmu wprowadził ją młody operator, Jerzy Wójcik. Dość szybko zakochali się w sobie i wzięli ślub. Potem byli nierozłączni. Magda Teresa porzuciła myśl o pracy inżyniera i towarzyszyła mężowi na planie filmowym. Do świata teatru wprowadził ją Henryk Boukołowski, najpierw w czeskim Cieszynie, a potem w Warszawie, gdzie oboje stworzyli Teatr Adekwatny.


Magda Teresa Wójcik w "Matce Królów" Janusza Zaorskiego, fot. WFDiF / Filmoteka Narodowa

Przed kamerą zaczęła występować od lat 70. Zagrała m.in. w "Człowieku z marmuru", "Bez znieczulenia", ale najważniejszy film w jej karierze to "Matka Królów". Za tę rolę w 1987 r. została nagrodzona gdańskimi Złotymi Lwami dla najlepszej aktorki. Przejmującą postać - Stefanii Stawickiej - stworzyła też w filmie "Skarga", reżyserskim debiucie swego męża, Jerzego Wójcika. U niego zagrała również we "Wrotach Europy".  Występowała też m.in. w  "Skrzypcach Rotszylda", "Bajlandzie", a ostatnio w serialu "Plebania".

 "Uważała, że sztuka musi budować, nieść szlachetne uczucia. Była ogromnie uczciwa" - pisała o niej Barbara Hollender w "Rzeczpospolitej". - "Nie występowała w reklamach, twierdząc, że nie może brać odpowiedzialności za żaden produkt czy bank, który może widza zawieść. Była osobą życzliwą, rozumiejącą ludzkie słabości, zawsze gotową do pomocy. Żyła trochę z boku środowiska aktorskiego, nie pasowała do czasów tabloidów i paparazzich. Swój zawód traktowała jak wielkie zobowiązanie. Wobec widzów i siebie samej."

Nie tylko bardzo wnikliwie przygotowywała się do każdej roli. Potrafiła nawet w niewielką, wydawałoby się nieistotną, scenę wnieść życie. Filip Łobodziński na łamach "Newsweeka" wspomina realizację telewizyjnego filmu "Mysz" Wiktora Skrzyneckiego w 1979 roku, w którym grała nauczycielkę: "To, co zaprezentowała, przeniosło mnie momentalnie w czasy szczęśliwie ukończonego kilka miesięcy wcześniej prawdziwego liceum. Magda Teresa Wójcik zaimprowizowała pełną gamę belferskich nawyków. (...) na moich oczach z suchego tekstu na papierze wyłoniło się życie wysokiej temperatury. Na tle wciąż dość teatralnego stylu gry większości ówczesnych aktorów Magda Teresa Wójcik w tej krótkiej scenie pokazała zupełnie inny wymiar gry. Gdy później zobaczyłem Ją w 'Matce Królów', nie miałem wątpliwości, że to Ona nadawać będzie ton w polskim filmie. Stało się inaczej. (...) Magda Teresa Wójcik poszła własną drogą."
Jan Bończa-Szabłowski / www.pisf.pl  21 września 2011 20:21
Scroll