Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Prawda czasów, prawda ekranu: Janusz Zakrzeński
Odejście Janusza Zakrzeńskiego (1936-2010), kojarzyć się będzie już zawsze z dramatycznymi okolicznościami śmierci aktora. Zakrzeński zginął 10 kwietnia br. w katastrofie lotniczej koło Smoleńska, w drodze na uroczystości rocznicowe zbrodni katyńskiej.


Janusz Zakrzeński w filmie "Nad Niemnem" (1986) w reż.  Zbigniewa Kuźmińskiego, fot. Filmoteka Narodowa



Tragiczne tło zdecydowało o tym, że w pośmiertnych wspomnieniach o Januszu Zakrzeńskim pisano przede wszystkim w kategoriach patriotycznych i obywatelskich. Że był niezrównanym odtwórcą roli marszałka Piłsudskiego, wybitnym recytatorem, animatorem spotkań historycznych. Ta część biografii artysty jest niepodważalna, ale trochę zapomnieliśmy o tym, że dla większości kinomanów w Polsce Janusz Zakrzeński pozostanie przede wszystkim Benedyktem Korczyńskim z „Nad Niemnem” (1986) Kuźmińskiego, Bogdanen Zagajnym, reżyserem filmu „Ostatnia paróweczka hrabiego Barry Kenta” w kultowym „Misiu” (1980) Barei albo idealnym Janosikiem z „Na szkle malowane” – śpiewogry Katarzyny Gärtner i Ernesta Brylla.
Zakrzeński kojarzył się z charakterystycznymi powiedzonkami filmowych bohaterów („Ten, tego, ten” Korczyńskiego, „Niech on nie miauczy” Zagajnego), niskim tembrem głosu, urokiem osobistym i z nieśmiałym, rozbrajającym uśmiechem.
Filmografia aktora liczy kilkadziesiąt pozycji. W pierwszych latach kariery obsadzany był przede wszystkim „po warunkach”. Przystojny, wysportowany, dobrze śpiewający – jego matka była śpiewaczką operową, a sam Zakrzeński do końca życia występował także na estradzie – sprawdzał się zarówno w repertuarze stricte rozrywkowym (Chlebowicz w „Skarbie trzech łotrów” Jana Rutkiewicza, Radca w „Nosie” Stanisława Lenartowicza), jak i w rolach dramatycznych. Pierwszą ważną filmową rolą Janusza Zakrzeńskiego był Napoleon Bonaparte w „Popiołach” (1965) Andrzeja Wajdy. Kilka lat później stworzył znakomitą kreację jednego z przywódców III Rzeszy, Hansa Franka, w przejmującym „Epilogu norymberskim” (1970) Jerzego Antczaka.
Kilkakrotnie wcielał się w postać Józefa Piłsudskiego. W „Polonii Restitucie” (1980) Bohdana Poręby podobieństwo fizyczne Zakrzeńskiego do marszałka Piłsudskiego było tak uderzające, że odtąd, zwłaszcza po 1989 roku, w Polsce nie mogła odbyć się żadna większa dedykowana marszałkowi uroczystość lub widowisko bez udziału aktora. Jednak życiową rolą Zakrzeńskiego pozostanie Benedykt Korczyński z „Nad Niemnem”. W tej rzetelnej adaptacji pozytywistycznej powieści Elizy Orzeszkowej, artysta czuł się jak ryba w wodzie. Wywodzący się z rodziny o długich tradycjach ziemiańskich, we wnętrzach zubożałego dworku w filmowych Bohatyrowiczach, odnalazł idealny złoty środek na oddanie rzeczywistego stanu ducha prowincjonalnych właścicieli ziemskich. Benedykt w ujęciu Zakrzeńskiego był jednocześnie tragiczny i zabawny: patriota, nieszkodliwy dziwak i gospodarz. Trudno go nie polubić. Trudno było również nie lubić Zakrzeńskiego. „Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron” – mówił Zagajny w „Misiu” Barei. – „Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu”. Janusz Zakrzeński poznał już obie.
Łukasz Maciejewski / Magazyn Filmowy SFP 2/2010   12 września 2011 14:20
Scroll