Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Wspominamy: Irena Kwiatkowska
Dożyła pięknego wieku. W listopadzie 2010 roku uczestniczyłem w 98. (jak miało się okazać - ostatnich) urodzinach Ireny Kwiatkowskiej (1912-2011).



 
Irena Kwiatkowska, fot. Akpa
 


Aktorka już nie śpiewała, nie deklamowała, tylko uważnie przyglądała się nam – wielbicielom jej talentu. Na koniec powiedziała: „Cieszę się, że tutaj jesteście. I że wszyscy mnie komplementują. To miłe”.

Gustaw Holoubek mówił, że aktorstwo Ireny Kwiatkowskiej kryło zawsze drugie dno – „absurd i destrukcję realizmu”. Kwiatkowska niemal całe życie spędziła na scenie, estradzie i planie filmowym. Zagrała w ponad 100 przedstawieniach, wystąpiła w 20 filmach i kilkudziesięciu Teatrach Telewizji. Była gwiazdą legendarnego Kabaretu Starszych Panów i Kabaretu Dudek, mistrzynią teatru radiowego – jej interpretacje „Plastusiowego pamiętnika” Kownackiej czy „Ptasiego radia” Tuwima są nie do zastąpienia. To właśnie dla Kwiatkowskiej Konstanty Ildefons Gałczyński napisał postać Hermenegildy Kociubińskiej z „Teatrzyku Zielona Gęś”.

„Była najzdolniejszą studentką swojego pokolenia” – wspominał Aleksander Bardini, kolega z roku Kwiatkowskiej w warszawskim Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Profesor Aleksander Zelwerowicz dodawał: „Trudne warunki, ale talent przeogromny”. Niemal każda kreacja Kwiatkowskiej była wydarzeniem: od Pani Petypon w „Damie od Maksima” (1963) Georgesa Feydeau w reżyserii Edwarda Dziewońskiego, po Alicję Postic w kryminalnej serii „Alicja prowadzi śledztwo” według Roberta Thomasa, również w reżyserii Dziewońskiego. Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku, rewelacyjnie, autoironicznie zagrała Laurę Collins w telewizyjnym w „Upiorze w kuchni” Patricka G. Clarka w reżyserii Janusza Majewskiego.

Szkoda, że polskie kino, w przeciwieństwie do teatru i telewizji, nie miało żadnego pomysłu na Kwiatkowską. We Francji byłaby Bourvilem i de Funèsem w kobiecym wydaniu, u nas zazwyczaj grywała epizody. Kwiatkowska zagrała w sumie kilkanaście ról filmowych. Zawstydzająco skromny wynik jak na skalę jej możliwości. Zaczynała od statystowania: była przeglądającą się w lustrze panienką w „2 x 2 = 4” (1945) Antoniego Bohdziewicza, pasażerką pociągu w „Sprawie do załatwienia” (1953) Jana Rybkowskiego i Jana Fethke. W „Żołnierzu królowej Madagaskaru” (1958) Jerzego Zarzyckiego była tragikomiczną Anielą Lemięcką, matką Sabinki (Barbara Kwiatkowska). Wystąpiła także w „Tysiącach talarów” (1959) Stanisława Wohla,Zacnych grzechach” (1963) Mieczysława Waśkowskiego, „Drugim człowieku” (1961) oraz „I ty zostaniesz Indianinem” (1962) Konrada Nałęckiego. Aktorską perełką Kwiatkowskiej była swatka Pelagia Dziurdziulińska w „Klubie Kawalerów” (1962) Jerzego Zarzyckiego według Michała Bałuckiego.

Jednak z reguły Kwiatkowskiej musiały wystarczać epizody. Przetwarzała je w główne role. „Nogi, nogi roztańczone” bufetowej Makowskiej z „Hallo Szpicbródka…” (1978) Janusza Rzeszewskiego i Mieczysława Jahody, przeszły do historii polskiego kina, podobnie jak wzruszająco zabawny duet Kwiatkowskiej i Aliny Janowskiej w „Rozmowach kontrolowanych” (1991) Sylwestra Chęcińskiego czy rola Pióreckiej w serialu „Zmiennicy” (1986) Stanisława Barei.

Jednak największy rozgłos aktorka zawdzięczała kreacjom w serialach w reżyserii Jerzego Gruzy. W „Wojnie domowej” (1965) stworzyła zawsze aktualny wzorzec wiecznie zabieganej, roztargnionej, jednocześnie staroświeckiej i otwartej na nowe mody Matki Polki, zaś w „40-latku” (1974/1977) była po prostu „kobietą pracującą”, która „żadnej pracy się nie boi”. Każdy odcinek tej znakomitej serii był brawurowym, jednoosobowym popisem Ireny Kwiatkowskiej. Pojawiała się na ekranie rozbrykana, wesoła i rezolutna. Wpadała „dosłownie na pięć minut”. Czyli na zawsze.

Osobowością rozsadzała komediowy gatunek, który na trwałe został jej przypisany. W Kwiatkowskiej, występującej nawet w najbłahszym, farsowym repertuarze, było jednak zawsze coś z gombrowiczowskiej przekory, z bolesnej ironii Witkacego. Cień smutku zaklęty w fajerwerkach śmiechu.
Łukasz Maciejewski / Magazyn Filmowy SFP 2/2011   2 listopada 2011 00:15
Scroll