Baza / Ludzie polskiego filmu
Baza / Ludzie polskiego filmu
Gra o wszystko: Elżbieta Czyżewska
Elżbieta Czyżewska była nie tylko idolką, wielką gwiazdą polskiego kina: stała się wręcz wzorem do naśladowania. Inspirowała tysiące dziewczyn, które uczyły się od niej pogody ducha i seksapilu.
 


Elżbieta Czyżewska w filmie "Limuzyna Daimler-Benz" (1981) w  reż. Filipa Bajona, fot. Filmoteka Narodowa

Na początku lat 60. polska kinematografia szukała kogoś dokładnie w typie Elżbiety Czyżewskiej (1938-2010). To miała być dziewczyna pełna słowiańskiego powabu, ale reprezentująca już nowe, dojrzewające po wojnie pokolenie – otwarte na tematy tabu, bezpruderyjne, roześmiane.
Zaczęło się od piosenki. W drugiej połowie lat 50. ubiegłego wieku Jerzy Markuszewski zaproponował rezolutnej studentce warszawskiej PWST angaż do kultowego STS-u. W Studenckim Teatrze Satyryków Czyżewska wyśpiewała słynny song Osieckiej „Kochankowie z ulicy Kamiennej”. Wkrótce stała się teatralnym odkryciem sezonu. Była ulubioną aktorką Ludwika René, cenionego reżysera, związanego ze stołecznym Teatrem Dramatycznym. To u niego zagrała m.in. Mirandę w „Don Juanie” (1964) oraz Maggie w legendarnym przedstawieniu „Po upadku” (1965) Millera, w którym tak doskonale sparodiowała postać Marilyn Monroe, że odtąd na wiele lat do Czyżewskiej przylgnęło hasło: „polska MM”.
W kinie, przynajmniej w pierwszych latach, kreowała role zdecydowanie bardziej przyziemne. W „Mężu swojej żony” (1960) Stanisława Barei stworzyła tragikomiczny duet z Wiesławem Gołasem. W „Żonie dla Australijczyka” (1963) – ponownie w duecie z Gołasem – zagrała Hankę, sympatyczną dziewczynę występującą w „Mazowszu”. Vis comica Czyżewskiej wykorzystał również Tadeusz Chmielewski. W „Gdzie jest generał...” (1963) była uroczą Marusią, natomiast w duecie ze Zbigniewem Cybulskim – w filmie Stanisława Lenartowicza „Giuseppe w Warszawie” (1964) – zagrała działaczkę konspiracji. Te tytuły przyniosły Czyżewskiej kolosalną wręcz popularność.
Była gwiazdą i miała tego świadomość. Przebierała w propozycjach, udzielała się towarzysko. Każdy chciał z nią pracować. Czyżewska gwarantowała bowiem nie tylko popularność, ale także znakomite aktorstwo. Nic zatem dziwnego, że w latach 1960-1966 Czyżewska zagrała w 25 filmach! Były wśród nich także wspaniałe tytuły dramatyczne: „Zaduszki” (1961) Konwickiego, „Złoto” (1961) Hasa, „Dom bez okien” (1962) Jędryki, „Milczenie” (1963) Kutza czy „Rysopis” (1964) Skolimowskiego.
Jednak największą kreacją Czyżewskiej przed wyjazdem z kraju była rola Noemi w „Niekochanej” (1965) Janusza Nasfetera. Takiego aktorstwa w kobiecym wydaniu wcześniej w Polsce nie widzieliśmy: Żydówka Noemi, zafascynowana młodym malarzem, była neurotyczna, zachłanna, modliszkowata. Zakochana aż do zatracenia, do obłędu.
W szczytowym okresie kariery, w 1967 roku, aktorka poznała Davida Halberstama, wybitnego amerykańskiego dziennikarza żydowskiego pochodzenia, korespondenta „New York Timesa”, laureata nagrody Pulitzera za wstrząsającą książkę o Wietnamie. Wkrótce zostali małżeństwem. Kiedy Halberstam opublikował artykuł otwarcie krytykujący Gomułkę, komunistyczne władze wydały rozkaz natychmiastowego opuszczenia kraju przez dziennikarza. Czyżewska ruszyła za mężem. Do Polski na stałe już nie wróciła.
W Ameryce różnie jej się wiodło. Małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Grała sporo w teatrze, ale nie dostawała ciekawych propozycji filmowych. W ciągu 40 lat zagrała zaledwie w kilkunastu filmach i serialach. Z reguły był to drugi albo trzeci plan. Główną rolę, polskiej emigrantki Haliny Nowak, zagrała jedynie w „Misplaced” (1989) Louisa Yansena, za którą zebrała świetne recenzje. Miała brawurowy epizod Melindy Kalman w głośnej „Pozytywce” (1989) Costy-Gavrasa z Jessicą Lange, zagrała w jednym z odcinków „Seksu w wielkim mieście”. Od czasu do czasu pojawiała się w polskim kinie. I zawsze były to kreacje znakomite. „Wszystko na sprzedaż” (1968) Wajdy, „Debiutantka” (1981) Sass, „Limuzyna Daimler-Benz” (1981) Bajona, „Odwet” (1982) Zygadły, „Kocham kino” (1987) Łazarkiewicza – niezależnie, czy film był udany, czy nie, od Czyżewskiej trudno było oderwać wzrok. Jeszcze stosunkowo niedawno – jako „nieznajoma w Nowym Orleanie” - mignęła w „S@motności w sieci” (2006) Witolda Adamka.
Fenomen aktorstwa Czyżewskiej polegał na sprzecznościach. Nie miała typowej urody amantki, była za to roześmiana i prostolinijna. Ale ta sama wzruszająco infantylna, rezolutna kobietka, potrafiła być w kinie także rozdzierająco prawdziwa w uwiarygodnianiu dramatycznych wyborów bohaterek. Miała osobowość, talent, była inteligentna i niezależna. Przegrała walkę z rakiem, ale batalia o pamięć widzów wydaje się przesądzona. Oznacza zwycięstwo.
Łukasz Maciejewski / Magazyn Filmowy SFP 3/2010   9 września 2011 20:09
Scroll