Baza / Historia polskiego kina
Baza / Historia polskiego kina
Lalki filmowe z serialu "Miś Uszatek"
fot. Muzuem Dobranocek
Powrót do krainy dzieciństwa. Muzeum Dobranocek
Dagmara Romanowska: Nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce jak Muzeum Dobranocek. U państwa nie pojawia się ten dystans, który towarzyszy zwiedzaniu np. wystaw historycznych. Przekraczając próg Muzeum Dobranocek, znowu można stać się dzieckiem…
Dagmara Romanowska: Nie ma takiego drugiego miejsca w Polsce jak Muzeum Dobranocek. U państwa nie pojawia się ten dystans, który towarzyszy zwiedzaniu np. wystaw historycznych. Przekraczając próg Muzeum Dobranocek, znowu można stać się dzieckiem…
Katarzyna Lubas: Często, przy wejściu, słyszymy: „Ja tylko towarzyszę dziecku”. Chwilę później widzimy dorosłych tak samo – o ile nie bardziej – rozentuzjazmowanych jak dzieci. W wielojęzycznych wpisach do „Księgi gości” czytamy: „Dziękujemy za powrót do czasów dzieciństwa”. Wchodzi się tu z uśmiechem, a wychodzi z jeszcze większym. Sentymenty i wspomnienia ożywają. Spotykamy tu znajomych z przeszłości i znajdujemy drobiazgi, którymi otaczaliśmy się w dzieciństwie.

Dla dorosłych to podróż w czasie, a jak Muzeum Dobranocek odbierają dzieci, które oglądają dziś inne bajki, w inny sposób?
Prezentowane u nas bajki wywołują największy sentyment u dorosłych. Dobranocka zbierała przed ekranami całe młode pokolenie. Oznaczała koniec dnia. Z niecierpliwością się na nią czekało. Wsłuchiwaliśmy się w przepiękne kołysanki i mądre opowieści, często oparte na baśniach i legendach, z wyraźnym morałem. Dziś animacje nie budzą takich emocji – są szybkie, niosą inne treści, oglądane są w nadmiarze i „jak leci”. Rodzice i dziadkowie chcą jednak przedstawiać dzieciom i wnukom ekranowych przyjaciół swojego dzieciństwa. Dzielą się swoimi wspomnieniami, a najmłodsi bardzo to chłoną. Łączymy pokolenia.

To był chyba jeden z powodów, dla których Muzeum Dobranocek powstało. Zainicjował je Wojciech Jama?

Historia naszego Muzeum zaczęła się właśnie od tej niezwykle barwnej postaci. Przez lata pan Wojciech Jama gromadził różne pamiątki – zresztą nie tylko bajkowe. Oczkiem w jego głowie jest komiks, posiada też zbiory związane z Juliuszem Verne’em, "Czterema pancernymi i psem" i inne. W roku 2006 zaproponował przekazanie miastu kolekcji pamiątek związanych z filmami animowanymi dla dzieci pod warunkiem powołania do życia muzeum samorządowego. Po dwóch latach starań aktem notarialnym podarował Rzeszowowi około 2500 eksponatów związanych z polskimi i zagranicznymi produkcjami dla dzieci.

Czy dziś też jest zaangażowany w pracę Muzeum Dobranocek?
Stara się powołać do życia Muzeum Komiksu, ale nam nieustannie kibicuje. Często podrzuca też informacje, że coś ciekawego pojawiło się na aukcjach internetowych lub przekazuje kontakty do pasjonatów i kolekcjonerów, pomagając w poszerzaniu naszych zbiorów.

Te zbiory to prawdziwe skarby.
Obecnie nasza kolekcja liczy około 5000 eksponatów – związanych głównie z polskimi dobranockami, ale mamy również gabloty prezentujące np. Krecika, Rumcajsa, Wilka i Zająca, Smerfy czy Pszczółkę Maję. Najcenniejsze eksponaty w zbiorach Muzeum Dobranocek to pamiątki z realizacji filmów animowanych dla dzieci: oryginalne lalki, celuloidy-kadry, dekoracje, projekty, scenariusze i scenopisy obrazkowe do filmów lalkowych i rysunkowych. Gościom przedstawiamy ponad 100 lalek z różnych seriali, a także emisyjne pacynki z pierwszej polskiej dobranocki "Jacek i Agatka" – są naszą dumą, szczególnie, że niewiele z nich zachowało się do dziś – wszystkie bardzo intensywnie pracowały na bajkowych planach. Posiadamy też projekty postaci, m.in. Gucia i Cezara, Gapiszona, Pyzy, Pingwina Pik-Poka, Misia Colargola, oraz plakaty, fotosy, slajdy, płyty winylowe z bajkowymi słuchowiskami, gry, książki, czasopisma, odznaki, numizmaty. Dużą radość, bywa że wzruszenie, wywołują wśród zwiedzających przedmioty codziennego użytku z wizerunkami bajkowych bohaterów – długopisy, zabawki, figurki, ozdoby – także choinkowe, m.in. z Gąską Balbinką. Mamy też oryginalny miód z Pszczółką Mają, sporo opakowań po słodyczach. W kolekcji posiadamy również opakowania kosmetyków z oryginalną zawartością – nie wszyscy pamiętają, że taki przemysł był też z dobranockami związany. W zbiorach mamy mydełka, oliwki, szampon, krem, a nawet proszek do prania Cypisek. Do kompletu brakuje nam tylko pasty do zębów Jacka i Agatki – może ktoś z czytelników posiada ją w swoich zbiorach? Wszystkich odwiedzających zawsze prosimy, by przejrzeli domowe szuflady i strychy – może znajdą w nich coś, co zechcą przekazać do Muzeum?

Ważnym elementem kolekcji są pamiątki od twórców, którzy goszczą u państwa…
Muzeum Dobranocek jest miejscem magicznych spotkań – nie tylko z bajkami, ale i ich autorami. W naszych murach gościli już m.in. Tadeusz Wilkosz, Krystyna Kulczycka,Teresa Puchowska-Sturlis, Balbina Bruszewska, Barbara Sarnocińska, Halina Filek-Marszałek, Marek Nejman, Witold Giersz, Wanda Chotomska czy Joanna Jasińska-Koronkiewicz. Wszystkich nie sposób wymienić. Ich wizyty są dla nas niezwykle cenne. Autorzy przybliżają nam kulisy swojej pracy, przedstawiają filmową kuchnię, prowadzą warsztaty, a potem stają się naszymi ambasadorami oraz – bardzo często – darczyńcami. Zawdzięczamy im prawdziwe rarytasy, np. pan Jerzy Rudzki podarował nam oryginalne plansze własnego autorstwa – te, które pojawiały się przed i po emisji dobranocek. To wielkie wsparcie.

Skoro mowa o unikatach – fantastyczne skarby skrywa też państwa sala projekcyjna…

Zdobyliśmy licencje m.in. od TVP, Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej, Studia Miniatur Filmowych i innych. Zdarza się, że rodzice zostają przy gablotach, a dzieci biegną na projekcję : "Gąski Balbinki" albo "Jacka i Agatki". Olbrzymie emocje zawsze towarzyszą pokazom slajdów. „Jak to – bez dźwięku? Pani prowadząca czyta?”. Dzieci się dziwią. Staramy się przedstawiać różne techniki –  zarówno projekcji bajek, jak i ich realizacji. Swoją drogą, pozwalamy naszym gościom dotykać eksponatów – mamy specjalne repliki. Można też fotografować się z naszymi rzeźbami, np. Reksiem, Koziołkiem Matołkiem czy Guciem i Cezarem. Mam nadzieję, że kiedyś staną one w Alei Gwiazd Dobranocek.

Byłam u państwa raz, ale wiem, że wrócę.
Staramy się, żeby Muzeum Dobranocek było miejscem, w którym dużo się dzieje i do którego chętnie się wraca. Zmieniamy nasze wystawy, proponujemy spotkania autorskie, konkursy, warsztaty. Znane i lubiane są już nasze cykliczne spotkania „Od bajki do dobranocki” czy konkurs plastyczny „Dobranocki z dawnych lat”. Poza tym nie zamykamy się w naszych murach – współpracujemy ze szkołami, bibliotekami, szpitalami – organizując wystawy i zajęcia wyjazdowe „Wędrujące dobranocki”. Pracujemy też nad publikacjami – w ramach projektu realizowanego z programu Kultura Dostępna powstała książka w druku transparentnym i brajlu „Przewodnik dla małych i dużych wielbicieli dobranocek. Muzeum oczyma niewidomego” z 20 dotykowymi ilustracjami. Jesteśmy zaangażowani też w Ogólnopolski Festiwal Polskiej Animacji – O!PLA.

Są już plany na 2016 rok?
W planach mamy wystawę poświęconą twórczości Edwarda Sturlisa – „Edik”, ekspozycję poświęconą kolekcjonerstwu, wystawy plenerowe: „Znajomi z telewizorka” oraz „W krainie wieczorynek”, a także bogatą ofertę edukacyjną lekcji muzealnych, warsztatów artystycznych i konkursów.

To pytanie można często u państwa usłyszeć: Pani ulubiona dobranocka to…?

"Miś Uszatek" – był takim małym dorosłym, zawsze grzeczny, elegancki. Uczył nas dobrego zachowania. Mnie najbardziej ujął kołysanką – śpiewałam ją później swoim dzieciom, teraz śpiewam ze zwiedzającymi. Dorosłym czasem się u nas w oku łezka zakręci, dzieci bawią się świetnie. Staramy się popularyzować nasze wspaniałe bajkowe dziedzictwo.


Dagmara Romanowska / Magazyn Filmowy SFP nr 1/2016  24 sierpnia 2016 08:23
Scroll